Skarbu, którego żadni Czartoryscy czy Radziwiłłowie nam do Luksemburga nie wywiozą. Policja robi to zresztą nie od dzisiaj. Godzi się przypomnieć, że jedną z pierwszych ustaw przyjętych przez Sejm po wprowadzeniu stanu wojennego była właśnie ustawa o dbałości o narodowy język. Stało się to z inicjatywy samego Wojciecha Jaruzelskiego, który później żalił się różnym towarzyszom, że tzw. środowiska twórcze – choćby literaci, aktorzy i plastycy – nie popierają ludowej władzy („lud” był ówczesnym synonimem dzisiejszego „suwerena”), a ta przecież jak nikt inny dba o polską kulturę.
Najwyraźniej coś z tego myślenia dawnego aparatu represji we współczesnej policji zostało, bo w trosce o polską kulturę policjanci z Poznania próbują ukarać Joannę Jaśkowiak. Pani Jaśkowiak podczas jednego z wieców (dzisiaj znowu chyba nazywanych „antyrządowymi”) miała nieostrożność stwierdzić, że „dobra zmiana” jej się nie podoba. Dodała – i tego już słynącym z najwyższych językowych standardów, legendarnym obrońcom mowy Mikołaja Reja i Jana z Czarnolasu poznańskim policjantom było za dużo – że na rządy „biało-czerwonej drużyny” jest „wkurwiona”. Policjanci zareagowali na to niczym rycerze średniowiecznej Europy na słowa papieża Urbana II wygłoszone w 1095 roku na synodzie w Clermont – postanowili uwolnić Poznań, a może i całą Polskę, od niewoli wulgaryzmów.
Pierwsza wyprawa krzyżowa jeszcze trwa, ale zmierza do zwycięskiego końca. Do Jerozolimy jeszcze naszym policjantom daleko, ale bitwa pod Antiochią została już wygrana, „cud świętej włóczni” się dokonał. Pani Jaśkowiak jest za te słowa ciągana przez policjantów, owych krzyżowców mowy polskiej, na kolejne przesłuchania, a groźba sądu i kary staje się coraz bardziej realna. Nie jest wykluczone, że wkrótce za panią Jaśkowiak zatrzaśnie się brama więzienia w Rawiczu, niegdyś reklamującego się hasłem „Miasto wolności”.
W całej tej sprawie nie ma nic do rzeczy to, że Joanna Jaśkowiak, poza tym, że nie bardzo kocha „biało-czerwonej drużynie”, jest też żoną Jacka Jaśkowiaka, prezydenta Poznania. Pech chciał, ta koincydencja jest najzupełniej przypadkowa, że prezydent grodu nad Wartą jest związany z Platformą Obywatelską, a nie z Prawem i Sprawiedliwością. Zupełnie bez związku jest w tym wszystkim także informacja, że zbliżają się wybory samorządowe…
Gdyby czasem rzecznikowi policji lub Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przyszło do głowy napisać – naturalnie w pięknej polszczyźnie Mikołaja Reja lub Wojciecha Jaruzelskiego – sprostowanie pouczające redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” (i mnie przy okazji), że „nie ma świętych krów, a wszyscy są równi wobec prawa”, to oznajmiam, że świetnie to wiem, i podpisuję się pod tym dwoma rękoma. Jestem też absolutnie przekonany, że już teraz poznańscy policjanci przygotowują drugą wyprawę krzyżową, której celem będzie wyeliminowanie osób wykrzykujących wulgaryzmy na stadionie podczas meczów Lecha Poznań, a także podczas szlachetnych i rzecz jasna pokojowych demonstracji narodowców.