Konflikt wokół przyszłości modlińskiego portu trwa od kilkunastu miesięcy. Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze nie zgadza się na emisję obligacji Modlina na 60 mln zł, ponieważ uważa, że lotnisko i tak jest zbyt zadłużone. „Porty Lotnicze” domagają się ujawnienia umowy Modlina z Ryanairem, jedyną linią, jaka operuje z tego portu, uważając, że jako udziałowiec lotniska ma do tego prawo.
Skutki raportu
Spór wszedł w najostrzejszą fazę po opublikowaniu raportu brytyjskiej firmy Arup, z którego wynika, że mniejszymi środkami komplementarne lotnisko dla Warszawy można przygotować w Radomiu, a nie w położonym o połowę bliżej Modlinie.
Zarządzający lotniskiem w Modlinie odebrali to jako wyrok skazujący mazowiecki port na zamknięcie, a cały spór uznali za polityczny. – Zarząd województwa, i myślę, że pozostali właściciele też, dla których wartością jest dbałość o środki publiczne, nie pozwolą, żeby lotnisko zostało zaorane. Będziemy robić wszystko, żeby mogło się rozwijać. Są różne warianty tego rozwoju – mówił w końcu kwietnia Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza, przewodniczący rady nadzorczej Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin.
Marek Miesztalski przypomina teraz, że samorząd Mazowsza swego czasu zdecydował się wejść do powołanej przez PPL spółki, czyli stać się udziałowcem w Modlinie również ze względu na korzyści dla miejscowej ludności, chodziło o nowe miejsca pracy. – W pobliżu powstaje duże centrum logistyczne, a gmina Pomiechówek tworzy tam specjalną strefę ekonomiczną, która jest częścią mazurskiej strefy. Co się z tym wszystkim stanie? Kto odpowie za stratę tych środków – zastanawia się skarbnik Mazowsza.
– Nie do zaakceptowania jest sytuacja, kiedy nie tylko nie pomaga się, co jest obowiązkiem wspólnika, w rozwoju portu lotniczego, ale wręcz blokuje się jego dalszy rozwój – uważa mazowiecki marszałek Adam Struzik.