Literackie nagrody, którym patronują Conrad, Norwid, Gombrowicz i Tuwim, ale też i nazwy miast, stały się specjalnością i znakiem rozpoznawczym polskich samorządów. Najlepsi pisarze mogą otrzymać nawet 150 tys. zł. A przecież na niedowartościowanym polskim rynku wydawniczym, w czasie gdy padają kolejne księgarskie sieci oferujące ambitne tytuły, i mniejsze kwoty pozwalają skupić się na pisaniu, zwłaszcza tym autorom, którzy niedawno debiutowali. Dlatego rola samorządów jako mecenasa polskiej literatury jest nie do przecenienia. Tworzą one świetny wzór do naśladowania również dla innych krajów.