Decyzją ministra kultury ta prywatna placówka ma status muzeum od lutego ubiegłego roku. Założycielem i właścicielem muzeum jest Marcin Gulka, ratownik medyczny, który kolekcjonuje stare przedmioty i jest miłośnikiem wiekowej motoryzacji. Eksponaty gromadzi od dziesięciu lat i – jak twierdzi – nazbierało się ich tak dużo, że trzeba je pokazać.
– Zaczęło się od tego, że pomagałem organizować w naszym domu kultury zloty zabytkowych pojazdów – wspomina Marcin Gulka. – Wystawiałem tam swoje eksponaty. Część z nich pokazałem także w Galerii Brama Pomorza w Chojnicach. Zawsze interesowały mnie stare przedmioty. Kupiłem sobie kiedyś motorower Komar i postanowiłem go odnowić. A że jestem pedantyczny, chciałem, by było to w stu procentach zgodne z oryginałem. Najpierw zbierałem oryginalne części i teraz w każdym szczególe motorower jest już idealnie zgodny z oryginałem. No i tak się zaczęło.
Jak wspomina pan Marcin, babcia podarowała mu wyjęte z szafy całkiem nowe żelazko, ale mające już swoje lata. I tak już ostatecznie i na zawsze spodobały mu się nowe-stare rzeczy. Stara się je wciąż wyszukiwać. Ma cukier, mąkę, przyprawy kuchenne – nie tylko opakowania, ale także znajdujące się w nich pierwotne zawartości. Ma tonic z 1972 roku, olej uniwersalny, wódki – wszystko z tamtych czasów. Zwykłe życie w PRL.
Posiada też kilka samochodów, m.in. Poloneza Caro, samochody dostawcze: Żuk z 1979 r., Tarpana z 1978 r., a także Fiata 126p, czyli PRL-owską dumę – pojazd dla Kowalskich. No i jeszcze dwa motorowery.
W zbiorach znajduje się już kilkaset przedmiotów: meble, urządzenia biurowe, zabawki, przybory codziennego użytku, nigdy nieużywane ubrania. Jedną z ciekawostek jest oryginalna karetka pogotowia na bazie Fiata 125p, taka sama, jaka jeździła po polskich drogach w latach 70., 80. i na początku lat 90.