Stalowa wola narodu

Muzeum Regionalne w Stalowej Woli dostanie 15 mln złotych z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego na stworzenie Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego.

Publikacja: 21.01.2018 20:30

Muzeum Regionalne  w Stalowej Woli udostępni wkrótce nową wystawę  na 2 tys. mkw.

Muzeum Regionalne w Stalowej Woli udostępni wkrótce nową wystawę na 2 tys. mkw.

Foto: Rademenes777/wikipedia

„Słuchajcie, słuchajcie: – Opowiem wam o polskim Magnitogorsku, o polskim Magnitostroju*. Słuchajcie, słuchajcie. Będę mówił o cyfrach, o faktach. Nie ma co się szminkować w chwyty literackie. (…) O trzydzieści pięć kilometrów od Sandomierza, od Rozwadowa 6 km, od Niska 11 km, na liniach energetycznych północ–południe, w idealnym centrum, w którego 100-kilometrowym promieniu znajdują się Ostrów, Wierzbno, Skarżysko, Przemyśl, Rzeszów, Dębica, Mościce, tam, gdzie teraz trzyma się na powierzchni wioska Pławo, zakupiono pod budowę wielkich zakładów hutniczych 600 ha terenu. Jak będą się nazywać zakłady, dowiecie się na samym końcu. Teraz już powiedzmy, że będą wyrabiały szlachetną stal” – pisał Melchior Wańkowicz w wydanej w 1939 roku „Sztafecie – książce o polskim pochodzie gospodarczym”. To monumentalny zbiór reportaży z czasów, w których Rzeczpospolita zbierała siły do swojej rewolucji przemysłowej.

Część tekstów dotyczy budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego, w tym miasta, które wzrosło od podstaw przy okazji tego przedsięwzięcia. Stalowa Wola – to tę nazwę czytelnik Wańkowicza miał poznać na końcu. Wcześniej autor wspomniał jeszcze, że na budowę tych wielkich zakładów hutniczych przeznaczono 80 ha, a 20 marca 1937 r. ścięto pierwszą sosnę.

Propaganda sukcesu

Zanim ścięto, polował tu Władysław Jagiełło, później Czarniecki walczył z wojskami Karola Gustawa, a po rozbiorach tereny trafiły do skarbu austriackiego. We wspomnianym 1937 roku zatwierdzono plan budowy Zakładów Południowych wchodzących w skład COP, o którym ówczesny minister spraw wojskowych, gen. Tadeusz Kasprzycki miał powiedzieć, że jest „stalową wolą narodu polskiego wybicia się na nowoczesność”.

Ogromna inwestycja miała wspomóc skok cywilizacyjny w czterech ówczesnych województwach: kieleckim, krakowskim, lubelskim i lwowskim. A jej centrum wytyczono w widłach Wisły i Sanu, bardzo blisko rodzącej się Stalowej Woli.

Melchior Wańkowicz: „Ależ się ruszyło w okolicy… Wskazywano mi chłopa, wyrobnika i nędzarza, który miał pół morgi gruntu i owe pół morgi to była górka piasku. Śmiech i tyle.

Co się robi? Od rana do wieczora przed tą górką stały ogonki furmanek, a chłopina inkasował za piasek 300 zł dziennie.

– To pan jest zadowolony?

Gdzie tam! Żre go myśl, że za tanio pierwsze fury sprzedawał. Życie i świat mu się już zrobiły niemiłe z tego myślenia”.

Pierwsze maszyny w Zakładach Południowych ruszyły w styczniu 1938 roku. „Zakłady będą zatrudniały 4000 robotników. Ubezpieczalnia społeczna przygotowuje się na ubezpieczenie 12 000 osób. Dla tych robotników oglądamy wznoszoną kolonię, zaopatrzoną w kanalizację, pralnie, łaźnie, kasyna, boiska” – czytamy w „Sztafecie…”

„Za Rozwadowem wjeżdżam w głęboki bór sosnowy. Łazikowałam tak niedawno po tej sandomierskiej puszczy – była milcząca i głucha. Dzisiaj w błyskawicznym, czarodziejskim, tempie wyrosła, niby spod ziemi, Stalowa Wola. Widok jest oszałamiający, tak potężny i niespodziewany. Sieć asfaltowych dróg i całe miasto hal fabrycznych” – to już Stanisława Kuszelewska-Rayska w reportażu dla kobiecego czasopisma „Bluszcz”.

Zachwytom nad budową Centralnego Okręgu Przemysłowego nie było końca. Po pierwsze, inwestycja była imponująca, po drugie – państwowa propaganda bardzo przyłożyła się do promocji przedsięwzięcia. A trzy – od zamachu majowego cenzura prasowa stawała się coraz dotkliwsza, więc w późnych latach 30. o COP można było pisać dobrze albo wcale.

W (nie)dalekiej przyszłości

„Chciałbym i proszę bardzo, aby kiedy fundament pod pierwszy dom handlowy będzie zakładany w Pławiu – zakopano w fundamentach łącznie z aktem erekcyjnym i paru groszakami »z epoki« tę moją książeczkę” – życzył sobie Wańkowicz. „Niech, kiedy w jakiejś dalekiej przyszłości, przekopując metro, odnajdą skrytkę – natrafią na tę legendę o ich mieście (…) z okresu, kiedy samolotów prywatnych nie było, o telewizji obywatele pojęcia nie mieli, a pod domki Pławia w tęgie mrozy przybiegały zające i obgryzały korę z drzewek”.

Metra w Stalowej Woli jeszcze nie ma, jednak domów towarowych nie brakuje – w 2014 roku mieszkało tu ponad 63 tys. osób.

Osiem dekad po uruchomieniu maszyn w Zakładach Południowych, w mieście ruszą prace nad stworzeniem Muzeum COP. Unijne dofinansowanie obejmie działania konserwatorskie i budowlane w modernistycznych warsztatach szkolnych przy ul. Hutniczej 17. Do zagospodarowania jest 2 tys. mkw.

Na parterze zaplanowano wystawę stałą, którą utworzy kilkaset eksponatów: militaria, pojazdy, rowery, motocykle, wyposażenia wnętrz etc. Główną atrakcję ma stanowić unikatowa kolekcja historycznych – w większości sprawnych – maszyn stanowiących wyposażenie warsztatów (kuźnia, zestawy obrabiarek tokarek, frezarek i wiertarek).

– Wystawę wzbogacą urządzenia interaktywne i multimedialne umożliwiające zwiedzającym poznawanie i zdobywanie wiedzy, obserwację i odkrywanie – informuje „Rzeczpospolitą” Lucyna Mizera, dyrektor Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli. – Wizualizacje i symulacje komputerowe pozwolą odbyć wirtualną podróż po hucie czy zajrzeć do wnętrza wielkiego pieca. Inne dadzą możliwość posmakowania metody badawczej: postawienia pytania, sformułowania hipotezy, zaprojektowania testującego ją doświadczenia, obserwacji i wyciągnięcia wniosków.

Na tym samym poziomie nowego muzeum powstaną księgarnia i kawiarnia. Na antresoli znajdzie się laboratorium, w podziemiu zaś – sale edukacyjne, biblioteka i kino edukacyjne.

Całkowity koszt inwestycji oszacowano na 21,6 mln złotych, blisko 15 mln dotacji unijnej będzie pochodzić z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko 2014–2020).

Otwarcie Muzeum COP zaplanowano na grudzień 2020 roku.

* Magnitostroj – sowiecki kombinat przemysłowy w Magnitogorsku, rosyjskim ośrodku metalurgicznym, maszynowym i chemicznym, rozbudowanym od lat 30.

„Słuchajcie, słuchajcie: – Opowiem wam o polskim Magnitogorsku, o polskim Magnitostroju*. Słuchajcie, słuchajcie. Będę mówił o cyfrach, o faktach. Nie ma co się szminkować w chwyty literackie. (…) O trzydzieści pięć kilometrów od Sandomierza, od Rozwadowa 6 km, od Niska 11 km, na liniach energetycznych północ–południe, w idealnym centrum, w którego 100-kilometrowym promieniu znajdują się Ostrów, Wierzbno, Skarżysko, Przemyśl, Rzeszów, Dębica, Mościce, tam, gdzie teraz trzyma się na powierzchni wioska Pławo, zakupiono pod budowę wielkich zakładów hutniczych 600 ha terenu. Jak będą się nazywać zakłady, dowiecie się na samym końcu. Teraz już powiedzmy, że będą wyrabiały szlachetną stal” – pisał Melchior Wańkowicz w wydanej w 1939 roku „Sztafecie – książce o polskim pochodzie gospodarczym”. To monumentalny zbiór reportaży z czasów, w których Rzeczpospolita zbierała siły do swojej rewolucji przemysłowej.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej