Przyroda Podlasia ma ogromne znaczenie. W ciągu 15 minut z dowolnej części Białegostoku można dojechać do szosy biegnącej przez las lub terenów o dużych walorach przyrodniczych. To miejsce idealne do uprawiania tego rodzaju dyscyplin. Brakuje nam gór, ważnych dla kolarstwa, będącego częścią triatlonu. Mamy kilka basenów w Białymstoku do treningów poza sezonem wiosenno-letnio-jesiennym. Dwa są dostępne dla nas, ale przydałby się jeszcze jeden, najlepiej 50-metrowy. Natomiast latem mamy szeroką paletę wyboru jezior, choćby w rejonie Pojezierza Suwalskiego. Od połowy kwietnia trenujemy na wodach miejskich w Dojlidach. Okazjonalnie korzystamy z walorów Puszczy Augustowskiej. Oczywiście dla nas najważniejsze są normy treningowe, więc jeżeli brakuje czasu, to skupiamy się na treningach w okolicach Białegostoku, ale o ile jest to możliwe, to umilamy sobie czas otoczeniem bardziej naturalnym. Warto przypomnieć, że obok miasta mamy Puszczę Knyszyńską. Nie zawsze możemy skupiać się na pięknie przyrody. Pogoda jest dla nas drugorzędna, przede wszystkim liczy się norma do wykonania na treningu. Puszcza Knyszyńska jest istotna z punktu widzenia treningów biegowych.
A jak Podlasie lokuje się na mapie imprez sportowych dla amatorów?
Białystok ma bogatą ofertę biegową. Prężnie działa Fundacja Białystok Biega. Zawody są organizowane m.in. w atrakcyjnych okolicach Białowieży czy Augustowa. Region obfituje również w imprezy typowo triatlonowe, w Augustowie, Sokółce, Korycinie czy Łomży. W samym Białymstoku od trzech lat odbywa się finał ogólnopolskiej serii zawodów Elemental Triathlon Series, mającej rangę Pucharu Polski. Świetnie przygotowana impreza z roku na rok przyciąga coraz liczniejsze rzesze zawodników. W 2017 r. startowało ponad 500 osób na różnych dystansach i w różnych kategoriach wiekowych. Widoczny jest również wzrost liczby uczestników półmaratonu białostockiego. Na początku było ich około 500, a w ostatniej edycji już 2500. Duże imprezy biegowe odbywają się także w Grajewie, Łapach, Mońkach, Łomży. Nie wszystkie są oczywiście masowe, bowiem Podlasie jest słabe demograficznie. W Łomży organizuje się jedyne zawody, poza Malborkiem, podczas których triatloniści, z braku dużych wód stojących, wykorzystują rzekę, w tym wypadku Narew.
Rosnąca popularność sportów amatorskich to znak czasu?
Uważam, że tak. Gromadzimy ludzi, których dzieci dorosły na tyle, że nie wymagają ciągłej opieki. Ludzi, którzy zdecydowali, że chcą wrócić do pasji, a sport jest jedną z nich. Średnia wieku w stowarzyszeniu zdecydowanie przekracza 30 lat. Triatlon jest jednak jednym z wielu elementów tego zjawiska. Jest sporo grup kolarstwa górskiego. Są sportowcy amatorzy, którzy zimą jadą do Hiszpanii, by pojeździć na rowerze. W Białymstoku nie uprawia się w tej chwili zawodowego sportu wyczynowego na szeroką skalę. Poza słynną Jagiellonią jest tego naprawdę niewiele. Zresztą Podlasie raczej sportem zawodowym nie stoi. Pojawiła się nisza, a w niej coraz lepiej zorganizowane grupy amatorskie. To znak, że ludzie poza walką z codziennymi problemami, pracą, obowiązkami domowymi, wychowaniem dzieci, znajdują czas na pasję. Widzimy sportowców amatorów z różnych środowisk. To nie jest grupa elitarna, skupiająca np. lekarzy i prawników. Ja prowadzę rodzinną firmę handlową w branży stolarki okiennej. Pasja jest dość niezależna od wykształcenia czy statusu majątkowego. Po prostu gromadzimy ludzi, którzy mają ochotę razem pobiegać czy wyjechać na zawody. Nacisk na zdrowy tryb życia jest w pewnym sensie związany z chęcią poprawienia wyglądu. Czasami w grę wchodzą zalecenia lekarskie. Częstokroć zawodnicy biorą po prostu przykład z kolegów.