Jak informuje Ministerstwo Finansów, dochody budżetu w 2008 roku z tego tytułu kształtowały się na poziomie 9 tys. zł, rok później 7 tys. zł, a w 2010 roku 3 tys. zł. W 2014 roku roczne wpływy spadły do 1 tys. zł, a w 2015 i 2016 do… 300 zł. Podatek tonażowy poniósł więc porażkę, a powrót polskiej bandery dalej był dyżurnym tematem kolejnych kampanii wyborczych. Politycy debatowali, a armatorzy nie tylko że nie wracali do Polski, ale odchodzili już ci najbardziej wytrwali. Ostatni handlowy armator morski – trzy lata temu, tuż przed przyjęciem w 2015 przez rząd PO–PSL ustawy o pracy na morzu. Jej przepisy implementowały do polskiego prawa konwencję pracy na morzu (MLC), która wprowadziła ujednolicone, międzynarodowe standardy pracy na statkach.
– Kiedy już wiedzieliśmy, że ta ustawa wchodzi, przeflagowaliśmy statki na banderę cypryjską. I choć to dalej statki polskie, to pływają pod tymczasową banderą – mówi „Rz” Ryszard Szymczak, prezes Baltramp Shipping, małego, rodzinnego armatora z czterema statkami, pływającymi na Bałtyku i Morzu Północnym. – Ponad 20 lat pływaliśmy pod polską banderą. Dalej chcieliśmy, ale ta ustawa była bardzo niekorzystna – żałuje Szymczak.
Na wzór Chorwacji
W trakcie ostatniej kampanii do Sejmu PiS tradycyjnie postulował powrót polskiej bandery, zatem po wyborach szybko do pracy przy nowelizacji przepisów zaprosił armatorów, federacje i związki zawodowe. Prace jednak znów stanęły w miejscu. Jak tłumaczy dzisiaj Ministerstwo Gospodarki Morskiej, powodem była trudna sytuacja PŻM, największego polskiego armatora i tym samym największego gracza w pracach nad zmianą regulacji. Zdaniem resortu dopiero wprowadzenie w styczniu 2017 roku zarządu komisarycznego w PŻM spowodowało ustabilizowanie kondycji armatora, a tym samym umożliwiło kontynuację prac. W czerwcu 2017 członkowie ministerialnego zespołu zapoznali się z przepisami o pracy na morzu, jakie obowiązują w Chorwacji. Jak się okazało – właśnie one stały się inspiracją dla rządu.
– Polska – podobnie jak Chorwacja – jest jednym z największych w UE krajów pochodzenia marynarzy. W konsekwencji – tak jak dla Polski – priorytetem Chorwacji jest zapewnienie marynarzom odpowiedniego zabezpieczenia społecznego, a nie jedynie rejestracja pod banderą narodową statków obsadzonych przez załogi z państw dostarczających taniej siły roboczej, w szczególności z Azji – wyjaśnia chorwacką inspirację Katarzyna Krzywda.
– Większość z około 40 tys. polskich marynarzy zatrudnionych obecnie pod obcymi banderami nie opłaca składek na ubezpieczenia społeczne do żadnego systemu ubezpieczeń, co w przyszłości – w sytuacji zakończenia przez nich aktywności zawodowej i braku prawa do świadczeń – stanowić może duży problem społeczny – ocenia.
W listopadzie polskie propozycje zmiany przepisów zostały dopięte przez ministerstwo, a 12 grudnia przedstawione w Brukseli.