Bieszczady jak i całe Podkarpacie są atrakcyjne również zimą. Są porządnie naśnieżone stoki narciarskie z wyciągami, łagodne pagórki, idealne dla początkujących. Jest przyzwoita baza hotelowa.
Kto nie powinien tu przyjeżdżać? Przede wszystkim turysta szukający możliwości spędzenia urlopu w luksusowych warunkach, taki, który lubi kuchnię vega, jest przyzwyczajony do tego, że w hotelu czy pensjonacie zawsze jest jacuzzi i niewyobrażający sobie urlopu bez spacerów po miejskim deptaku. Tego tutaj nie znajdzie.
Rozsądne ceny
Ile kosztuje nocleg w te ferie? Ceny zaczynają się od 35 zł od osoby. Jeśli wybierzemy wersję ze śniadaniem i obiadokolacją, ten wydatek zwiększy się do 65 zł. Pakiety świąteczne, 4-dniowe, zaczynają się od 300 zł od osoby. Sezon w tym roku rozpoczyna się tuż przed Bożym Narodzeniem, potem na początku stycznia będzie kilka dni dołka, aż do 15 stycznia, kiedy to na zimowe ferie wyjedzie województwo mazowieckie. Koniec zimowego sezonu to połowa marca. – Ale to nie cenami konkurujemy z resztą polskich regionów, tylko jakością i atrakcyjnością usług – mówi Lucyna Pściuk, jedna z najbardziej znanych osobowości w regionie, ze względu na bezpośredniość wyrażania opinii nazywana „przewodniczką wyklętą”… – Doskonale zdajemy sobie sprawę, że piękne widoki nie wystarczą, bo potrzebny jest wygodny nocleg i świetne wyżywienie – podkreśla.
Podobno najlepiej karmią w Cisnej, w Hoczwi, w Zakapiorze i Pod Malwami w Polańczyku. W Sanoku w Starej Karczmie na rynku i w restauracji Sami Swoi pod miastem.
– Niestety, jest tak, że jest u nas na co popatrzeć, bo widoki mamy piękne. Jest gdzie się przespać i dobrze zjeść, ale na tym atrakcje się kończą. Nie ma galerii, muzeów, brak oferty na kiepską pogodę, a przecież i na tym można byłoby zarobić – narzeka Lucyna Pściuk. Jej zdaniem bieszczadzka turystyka potrzebuje „okrągłego stołu”, przy którym usiedliby wszyscy zainteresowani rozwojem tej branży. – Nie chodzi o kolejną konferencję, z której nic nie wynika, ale spotkanie robocze – uważa.