Prekursorem walki z bannerami i szyldami powieszonymi gdzie popadnie, które z estetyką mają niewiele wspólnego, był w województwie lubelskim Nałęczów. – Zaczęliśmy już w 2008 r., kiedy objąłem stanowisko burmistrza – zdradza Andrzej Ćwiek, burmistrz miasta.
Działania w znanym w regionie uzdrowisku rozpoczęły się od decyzji lokalnych władz o uprzątnięciu ze wszystkich terenów należących do miasta znajdujących się tam reklam. W zamian za to w miejscu, gdzie było ich zatrzęsienie, powstał zadbany miejski skwer. – Mieszkańcy zobaczyli, że uporządkowana w ten sposób przestrzeń może służyć im wszystkim. To był dla nas ważny argument w działaniach zmierzających do porządkowania przestrzeni miejskiej – mówi Ćwiek.
Burmistrz zastrzega jednak, że miasto nie chce podejmować żadnych działań prawnych zmuszających mieszkańców do zdejmowania reklam. – Uważam, że najlepsze efekty dają edukacja i rozmowa – mówi Ćwiek. I opowiada, że ostatnio poprosił właścicieli firm mieszczących się w jednym budynku, by zdjęli wszystkie bannery, którymi były one obwieszone. – W zamian za to zaproponowaliśmy przedsiębiorcom przygotowanie projektu tablicy reklamowej, którą postawimy przed budynkiem – tłumaczy burmistrz.
Jego zdaniem za najdalej rok Nałęczów będzie miastem wolnym od reklam. – Czasy się zmieniły i teraz skuteczniejsze niż bannery są reklamy internetowe. Dlatego obwieszanie nimi miasta nie tylko szpeci, ale także nie przynosi oczekiwanych rezultatów – podsumowuje Andrzej Ćwiek.