To nowy kierunek, jaki władze nadają budowanemu od lat portowi.
– Parametry lotniska odpowiadają potrzebom ruchu np. czarterowego – mówi „Rzeczpospolitej” Katarzyna Gruszecka-Spychała, zastępca prezydenta Gdyni.
– Natomiast obecnie wobec znacznie zwiększonego w porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat popytu na loty general aviation, a także obsługę związaną z wykonywaniem takich lotów, np. hangarowaniem, sprzedażą paliwa oraz dramatycznym wręcz zapotrzebowaniem na szkolenia nie tylko pilotów, ale i innych pracowników branży lotniczej, np. mechaników, to właśnie na te elementy zostanie położony nacisk – deklaruje wiceprezydent.
Chodzi o port lotniczy na terenie gminy Kosakowo, położonej bezpośrednio przy Gdyni. Władze obydwu gmin postanowiły wykorzystać istniejące tam wojskowe lotnisko do celów cywilnych. W 2006 roku powołano spółkę Port Lotniczy Gdynia Kosakowo, po czym ruszyły prace nad koncepcją lotniska. Plan zakładał lotnisko do tzw. general aviaton, czyli obsługi małych prywatnych samolotów, czy lotnictwa sportowego, ale i obsługę lotów czarterowych. W 2010 r. spółka ogłosiła przetarg na budowę terminalu pasażerskiego, a w 2012 ruszyły prace budowlane. Rok później stanął budynek terminalu pasażerskiego o powierzchni 3,9 tys. mkw.