Dzień rogala

800 ton rogali świętomarcińskich sprzeda się tylko 11 listopada.

Publikacja: 05.11.2017 21:30

Pierwsze pisemne wzmianki o wypieku rogali świętomarcińskich pochodzą z 1852 roku.

Pierwsze pisemne wzmianki o wypieku rogali świętomarcińskich pochodzą z 1852 roku.

Foto: AdobeStock

Wielkopolskie cukiernie szykują się do jednego z najważniejszych dla siebie dni w roku. I nie chodzi wcale o święta Bożego Narodzenia, ale 11 listopada – Święto Niepodległości i jednocześnie Dzień Świętego Marcina. Dzień, w którym nie może zabraknąć świętomarcińskich rogali.

Półfrancuskie ciasto w kształcie półksiężyca o masie od 200 do 250 g, posmarowane pomadą i posypane rozdrobnionymi orzechami, wypełnione wilgotną masą z białego maku z roku na rok zyskuje coraz większą rzeszę amatorów nie tylko w Wielkopolsce, ale nawet daleko poza jej granicami. Pewna partia rogali świętomarcińskich trafiła nawet do Japonii.

– Ich sprzedaż rośnie co roku. W Wielkopolsce, głównie w Poznaniu, tylko 11 listopada sprzedaje się ok. 600 ton rogali. Poza teren województwa wyjeżdża tego dnia około 200 dodatkowych ton. Mówimy o produktach certyfikowanych. Prawo do wytwarzania rogali świętomarcińskich ma około 100 z 500 wielkopolskich cukierni. Cech co roku przyznaje specjalne certyfikaty ich producentom – mówi Stanisław Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP oraz starszy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu.

Półtora wieku tradycji

Rogal świętomarciński był pierwszym i jest najbardziej znanym produktem z Wielkopolski, umieszczonym już dziewięć lat temu w unijnym rejestrze chronionych oznaczeń geograficznych. Wnioskowała o to grupa 30 cukierników i piekarzy, a także miasto Poznań.

„Pierwsze pisane wzmianki o wypieku na terenie Poznania i okolic specjalnych, wykwintnych rogali na Dzień Świętego Marcina – rogali świętomarcińskich, pochodzą z 1852 roku. Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich przetrwała do dziś dnia i jest ściśle kojarzona z obszarem stolicy Wielkopolski” – czytamy we wniosku o rejestrację złożonym w unijnych organach.

Dziś ciasto o tej nazwie, upieczone według ściśle określonej receptury, można produkować nie tylko w Poznaniu, ale też w innych powiatach Wielkopolski. Ale nie we wszystkich.

Nie można tak nazwać rogali – nawet upieczonych z uwzględnieniem wszystkich składników i procedur – z piekarni działających na terenie powiatu tureckiego, kępińskiego, międzychodzkiego, ostrzeszowskiego i złotowskiego. Jak zaznacza prezes Butka, cukiernie z tych powiatów, przez lata słabiej związanych z Wielkopolską, nie mają szans na uzyskanie certyfikatu. Zapis ochronny jest jednoznaczny. Oczywiście – podobnie jak cukiernie w innych częściach Polski – mogą produkować i sprzedawać podobne rogale, ale nie mogą ich nazywać ani świętomarcińskimi, ani marcińskimi.

– Kiedy wystąpiliśmy do organów Unii Europejskiej o rejestrację rogala świętomarcińskiego, odmówiono nam tego świętego w nazwie. Kazali rejestrować marciński. Musieliśmy dopiero udowodnić, że tego świętego z nazwy zabrano nam w 1956 r. Unia przystała na naszą argumentację. Ale dziś, poza terenem podanym we wniosku, nie można również produkować i sprzedawać rogala marcińskiego.

Zastrzegliśmy go w urzędzie patentowym – tłumaczy Butka i dodaje, że w kraju produkuje się – m.in. na podstawie dostępnych w internecie poznańskich receptur – lokalne mutacje rogali. W Bydgoszczy do nadzienia z białego maku dodawany jest np. marcepan, a w Gdańsku rogale są niemal identyczne jak w Poznaniu. Prezes wie, że rogale produkowane są również za oceanem. Robią to cukiernicy, którzy przed laty uczyli się fachu w Poznaniu.

Symbol na znaczku

– Jakiś czas temu rogale świętomarcińskie produkowała jedna z cukierni w Sosnowcu. Gdy próbowaliśmy egzekwować swoje prawa, okazało się, że to niska szkodliwość społeczna czynu. To świadczy o tym, że organy, które są powołane do pilnowania tego typu praw, są zupełnie do takich sytuacji nieprzygotowane. Myślę, że gdyby dwie–trzy firmy zapłaciły za bezprawne używanie nazwy, to byłby jakiś przykład – przekonuje Stanisław Butka.

Jego zdaniem, choć z egzekucją prawa jest raczej marnie, warto było się starać o unijną ochronę. Choćby dla promocji wyrobu.

– Nikt się nie spodziewał aż takiego sukcesu. Chcieliśmy początkowo, by rogal – dostępny kiedyś wyłącznie przy okazji 11 listopada – był produkowany i sprzedawany przynajmniej przez pół roku. Dziś widzimy, że – poza letnimi miesiącami – będzie w sprzedaży przez cały rok. Ludzie chcą go kupować nie tylko przy okazji święta – mówi prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP.

W tym roku prezent związany z rogalem otrzymali filateliści. Słodki symbol Poznania pojawił się kilka dni temu na znaczku Poczty Polskiej i okolicznościowej kopercie. To pierwszy polski produkt regionalny uhonorowany w ten sposób.

Wielkopolskie cukiernie szykują się do jednego z najważniejszych dla siebie dni w roku. I nie chodzi wcale o święta Bożego Narodzenia, ale 11 listopada – Święto Niepodległości i jednocześnie Dzień Świętego Marcina. Dzień, w którym nie może zabraknąć świętomarcińskich rogali.

Półfrancuskie ciasto w kształcie półksiężyca o masie od 200 do 250 g, posmarowane pomadą i posypane rozdrobnionymi orzechami, wypełnione wilgotną masą z białego maku z roku na rok zyskuje coraz większą rzeszę amatorów nie tylko w Wielkopolsce, ale nawet daleko poza jej granicami. Pewna partia rogali świętomarcińskich trafiła nawet do Japonii.

Pozostało 85% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej