Wielkopolskie cukiernie szykują się do jednego z najważniejszych dla siebie dni w roku. I nie chodzi wcale o święta Bożego Narodzenia, ale 11 listopada – Święto Niepodległości i jednocześnie Dzień Świętego Marcina. Dzień, w którym nie może zabraknąć świętomarcińskich rogali.
Półfrancuskie ciasto w kształcie półksiężyca o masie od 200 do 250 g, posmarowane pomadą i posypane rozdrobnionymi orzechami, wypełnione wilgotną masą z białego maku z roku na rok zyskuje coraz większą rzeszę amatorów nie tylko w Wielkopolsce, ale nawet daleko poza jej granicami. Pewna partia rogali świętomarcińskich trafiła nawet do Japonii.
– Ich sprzedaż rośnie co roku. W Wielkopolsce, głównie w Poznaniu, tylko 11 listopada sprzedaje się ok. 600 ton rogali. Poza teren województwa wyjeżdża tego dnia około 200 dodatkowych ton. Mówimy o produktach certyfikowanych. Prawo do wytwarzania rogali świętomarcińskich ma około 100 z 500 wielkopolskich cukierni. Cech co roku przyznaje specjalne certyfikaty ich producentom – mówi Stanisław Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP oraz starszy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu.
Półtora wieku tradycji
Rogal świętomarciński był pierwszym i jest najbardziej znanym produktem z Wielkopolski, umieszczonym już dziewięć lat temu w unijnym rejestrze chronionych oznaczeń geograficznych. Wnioskowała o to grupa 30 cukierników i piekarzy, a także miasto Poznań.
„Pierwsze pisane wzmianki o wypieku na terenie Poznania i okolic specjalnych, wykwintnych rogali na Dzień Świętego Marcina – rogali świętomarcińskich, pochodzą z 1852 roku. Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich przetrwała do dziś dnia i jest ściśle kojarzona z obszarem stolicy Wielkopolski” – czytamy we wniosku o rejestrację złożonym w unijnych organach.