Czujne oko „detektywów” z miejskiego magistratu potrafi wyłapać wątpliwą czcionkę czy papier z innej epoki niż testament, w którym rzekomo ostatnią wolę spisał właściciel kamienicy. Ich dociekliwość ocaliła dziesiątki łódzkich nieruchomości przed oddaniem ich w ręce oszustów.
– W ciągu pięciu lat skierowaliśmy blisko 100 zawiadomień do prokuratury – mówi mecenas Sebastian Bohuszewicz z Urzędu Miasta Łodzi.
Ekonomista w gangu
Podczas wojny Łódź straciła niemal połowę mieszkańców, do których należała znaczna część gruntów i kamienic – ich mienie przejęło państwo. Wciąż jednak apetyt na cenne nieruchomości mają oszuści, którzy chwytają się wszystkich sposobów, by posiąść cenne dobra. W proceder angażują się całe szajki.
Przed łódzkim sądem ruszył właśnie proces takiej zorganizowanej grupy przestępczej, która przejęła jedną nieruchomość, a inne usiłowała. Gangowi szefował – jak ustaliła prokuratura – 55-letni Zbigniew Ł., ekonomista, z wyższym wykształceniem. „Patent” był zuchwały. – Podrabiano testamenty zawierające rzekomo ostatnią wolę spadkodawców. Następnie dokumenty te były przedkładane w sądach cywilnych wraz z wnioskami o stwierdzenie nabycia spadków – opowiada o mechanizmie prok. Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Tak domniemani oszuści uzyskiwali postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadków, na podstawie których wyłudzili jedną nieruchomość – przy ul. Legionów 68 – przejmując w niej trzy czwarte udziałów.