Opolski problem wciąż bez recepty

W październiku miał być aneks do umowy PGE z wykonawcami budowanych bloków. Na razie go nie widać.

Publikacja: 30.10.2017 22:30

Zaawansowanie opolskich bloków na koniec sierpnia wynosiło ok. 85 proc.

Zaawansowanie opolskich bloków na koniec sierpnia wynosiło ok. 85 proc.

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

– Wszystkie strony muszą się zgodzić na sposób naprawy błędów – wskazuje nasze źródło zbliżone do flagowej inwestycji Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) – lidera rynku wytwarzania, który na razie nie dał zielonego światła propozycji nowego harmonogramu.

Miesiąc temu członkowie konsorcjum realizujący wartą ok. 12 mld zł inwestycję PGE poprosili o dodatkowy czas na dokończenie dwóch węglowych bloków o łącznej mocy 1,8 GW. Zaproponowali pięcio- i czteromiesięczne przesunięcie w oddaniu każdego z nich, odpowiednio w grudniu 2018 r. i z końcem lipca 2019 r. Ani PGE, ani członkowie konsorcjum wykonawców (jest w nim GE, Polimex-Mostostal i Mostostal Warszawa) nie tłumaczyli przyczyn ewentualnego poślizgu.

Trudne próby dla bloku

Z ujawnionych przez „Rzeczpospolitą” na początku października informacji wynika, że powodów może być kilka.

Jednym z nich były błędy projektowe przy konstrukcjach stalowych układu nawęglania. Poważniejsza wada wyszła jednak na jaw przy próbie ciśnieniowej rurociągu doprowadzającego i odprowadzającego wodę do chłodzenia jednostek. Według relacji naszych źródeł zaczęły one pękać, a materiał, z którego były wykonane, zaczął się rozwarstwiać. – Nie wiadomo, ile potrwa szukanie rozwiązania problemu. Na razie trwa spór, czy naprawiać rurociągi, czy wymienić je na nowe – twierdzi nasze źródło zbliżone do tych rozmów.

– Trzeba się zastanowić, czy należy naprawić tylko ten element, czy może ta usterka wpłynie też na inne elementy bloku. Rozważania dotyczą też tego, czy uda się usunąć problem bez konieczności rozebrania i odbudowania konstrukcji układu chłodzącego – wskazuje inny z naszych rozmówców.

W przypadku tego drugiego scenariusza opóźnienie mogłoby sięgnąć nawet roku. PGE twierdzi jednak, że sygnalizowany wariant zakłada maksymalne wydłużenie terminów oddania bloków do systemu. Bo prace na budowie nie zostały przerwane zupełnie. Jak jednak wynika z naszych informacji, wytwórca nie zgłosił jeszcze nowych dat uruchomienia do Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Prawdopodobnie nastąpi to po podpisaniu aneksu.

Zapewnienia nie przekonują ekspertów ds. energetyki. – W najlepszym przypadku będzie półroczne przesunięcie. Zwłaszcza że na ostatniej prostej takich inwestycji do awarii dochodzi najczęściej. W Opolu nie było natomiast jeszcze prób uruchomienia całości, a błędy wyszły na etapie testowania poszczególnych elementów – tłumaczy prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej.

– W Opolu mają poważny problem do rozwiązania. Dobrze będzie, jeśli uda się dojść do porozumienia w ciągu kolejnego miesiąca czy dwóch. Oddanie bloków może się opóźnić nawet o rok, zwłaszcza że nowy termin uruchomienia pierwszego z nich wyznaczono zimą – twierdzi kolejny nasz rozmówca, prosząc o anonimowość.

– Cztero- lub pięciomiesięczne opóźnienie w oddaniu opolskich bloków to ambitne założenie – wtóruje Herbert L. Gabryś, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej. – Sprostanie tym terminom będzie dla PGE dużym wyzwaniem, tak samo jak dla Tauronu wyzwaniem jest budowa bloku w Jaworznie – dodaje. Zwraca uwagę, że przy tego typu inwestycjach każdorazowe testy elementów konstrukcji dokonywane pod ciśnieniem w próbach obciążeniowych weryfikują wiele: od założeń projektowych, konstrukcyjnych i materiałowych po wykonawcze.

Kto odpowiada

Przypomnijmy, że flagowy projekt PGE jest kolejnym w Polsce wpadającym w poślizg. Wzorcowa do tej pory inwestycja podzieliła losy opóźnionych o pięć miesięcy Kozienic (blok węglowy na 1075 MW) budowanych przez Eneę, wspomnianego Jaworzna (jednostka węglowa na 910 MW), który zaliczy ośmiomiesięczny poślizg i rekordzisty – elektrociepłowni gazowej w Stalowej Woli (stawianej przez Tauron i PGNiG Termikę), która zostanie oddana do użytku cztery lata po dacie sygnalizowanej we wstępnym harmonogramie.

Powodem znaczącego opóźnienia tej ostatniej jest bankructwo wykonawcy w trakcie realizacji projektu i konieczność wyłonienia nowych w przetargach. Z kolei w Kozienicach doszło m.in. do błędów przy koordynowaniu poszczególnych etapów inwestycji.

Zdaniem ekspertów bardzo nowoczesna technologia, w której obecnie bloki są budowane, jest niezwykle wrażliwa na wszelkie niedociągnięcia. Budowę też trudniej skoordynować w przypadku realizacji kontraktu przez konsorcjum składające się z kilku firm, z których każda odpowiada tylko za pewien obszar realizacji inwestycji. Opolskie bloki – podobnie jak te w Kozienicach i Jaworznie – są realizowane w formule „pod klucz”, czyli od projektowania przez dostawę i budowę.

– Przy negocjacjach ostatecznego harmonogramu Kozienic kilkukrotnie wydawało się, że porozumienie między członkami konsorcjum wykonawców oraz Eneą jest bliskie osiągnięcia. Ostatecznie same negocjacje trwały trzy miesiące – wskazuje jeden z naszych rozmówców. Jego zdaniem dłuższy czas rozmów niekoniecznie oznacza dłuższe opóźnienie w realizacji zadań. Nie sugeruje też, czy porozumienie jest bliskie czy trudne do osiągnięcia.

– Na razie nie ma ani konkluzji rozmów dotyczących sposobu naprawy problemu, ani podziału odpowiedzialności między poszczególnych wykonawców – twierdzi osoba znająca sytuację opolskiej inwestycji.

Zdaniem menedżera znającego rynek budownictwa energetycznego negocjacje w tej drugiej sprawie przeważnie są dużo trudniejsze. Co do zasady winę solidarnie biorą na siebie wszyscy członkowie konsorcjum. Niekiedy jednak regulują między sobą podział kompetencji w oddzielnych umowach.

W przypadku opolskich bloków Polimex-Mostostal zarobi ponad 4,8 mld zł, czyli ok. 42 proc. całego budżetu projektu. Budowlana spółka odpowiada m.in. za dostawę i montaż wysp turbinowych, układu wody chłodzącej z chłodniami kominowymi, prace branży elektrycznej i układu automatyki kontrolnej i pomiarowej.

Prace wykonane przez Mostostal Warszawa warte są ponad 2,2 mld zł. Jednak to na GE (jako prawnym następcy Alstomu, który podpisał z Rafako umowę na podwykonawstwo wszystkich zadań) ciąży obowiązek dostarczenia gwarancji należytego wykonania na poziomie 8 proc. wynagrodzenia za zakres wykonanych prac. Lider konsorcjum zagwarantował sobie jednak osobną umową możliwość domagania się zwrotu części wydatków np. w przypadku kar.

Eksperci nie przewidują jednak scenariusza ich zasądzenia. Bo będący w konsorcjum Polimex jest kontrolowany przez energetyczne spółki, (PGE, PGNiG, Eneę i Energę). W przypadku Kozienic Enea nie zdecydowała się na zasądzenie kar.

– Przesunięcie terminu wynikało z niezależnych od stron przyczyn. Wpłynęło to na realizację poszczególnych etapów prac i wymusiło aktualizację harmonogramu – mówił w wywiadzie dla „Parkietu” Mirosław Kowalik, prezes Enei.

– Wszystkie strony muszą się zgodzić na sposób naprawy błędów – wskazuje nasze źródło zbliżone do flagowej inwestycji Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) – lidera rynku wytwarzania, który na razie nie dał zielonego światła propozycji nowego harmonogramu.

Miesiąc temu członkowie konsorcjum realizujący wartą ok. 12 mld zł inwestycję PGE poprosili o dodatkowy czas na dokończenie dwóch węglowych bloków o łącznej mocy 1,8 GW. Zaproponowali pięcio- i czteromiesięczne przesunięcie w oddaniu każdego z nich, odpowiednio w grudniu 2018 r. i z końcem lipca 2019 r. Ani PGE, ani członkowie konsorcjum wykonawców (jest w nim GE, Polimex-Mostostal i Mostostal Warszawa) nie tłumaczyli przyczyn ewentualnego poślizgu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej