Tym tropem idzie teraz Włocławek, przywracając szereg obiektów ze swojej długiej historii na mapę turystyczną. Dziedzictwo przemysłowe miasta jest długie – to zakłady produkujące zarówno maszyny rolnicze, jak i kawę zbożową. Niektóre pracują nadal zgodnie z zamysłami założycieli, ale nawet jeśli obecni właściciele nie zgadzają się na zwiedzanie, to przynajmniej w pobliżu są związane z głównym obiektem budynki, które turystom są udostępniane.

W Polsce dopiero od stosunkowo niedawna jesteśmy świadkiem trendu ponownego wykorzystywania poprzemysłowego dziedzictwa miast, który nie tylko w zachodniej części kontynentu widać od dawna. Dał on światu choćby słynną londyńską galerię sztuki nowoczesnej Tate Modern, otworzonej w dawnej hali elektrowni. W Nowym Jorku czy Londynie całe kwartały nabrzeża, w których dekady temu działały magazyny towarów czy nawet rzeźnie, teraz są obiektem pożądania mieszczuchów, którzy na wyścigi kupują tam mieszkania.

Niemieckie zagłębie Ruhry w dużej części zmieniło dzisiaj swoje funkcje na galerie, centra handlowe i wiele, wiele innych, ze słynną hutą Zollverein na czele.

Za południową granicą również mamy przykład kompleksowego wykorzystania obiektów poprzemysłowych oraz społecznego zaangażowania lokalnego milionera Jana Svetlika w Ostrawie. Nie dość, że przejmując wiele bankrutujących zakładów, uratował tysiące miejsc pracy. Niewykorzystywane już dalej obiekty przerabiał na ogromne centrum kultury, znane już w całej Europie choćby ze słynnego letniego festiwalu muzycznego. Co zasługuje na szczególną uwagę, milioner większość inwestycji wykonał za własne środki. W Polsce obiektu o takiej skali nie widać, dość późno doceniono u nas potencjał takich miejsc.

Inwestorom oczy otworzyła Grażyna Kulczyk, uruchamiając poznański Stary Browar, później nagradzany na całym świecie. Potem pojawiły się kolejne tego typu przykłady, jak choćby łódzka Manufaktura, ale nawet w największych miastach są ciągle piękne poprzemysłowe budynki, których właściciele z utęsknieniem czekają na ich zawalenie. Na zwolnionej parceli łatwiej wybudować coś nowego, niż odnawiać stare. Oby takie myślenie przeszło do historii.