W dobrej sprawie

Legendarna szczecińska fabryka Wiskord upadła kilkanaście lat temu. Nadal działa, choć nie bez trudności, klub kajakowy o tej samej nazwie.

Publikacja: 19.10.2017 20:00

Przystań Wiskordu Szczecin

Przystań Wiskordu Szczecin

Foto: materiały prasowe

W PRL były rarytasem – kasety magnetofonowe Wiskordu. Popularnością nieco ustępowały tym z gorzowskiego Stilonu, ale Wiskord Superton C60 albo C90 (czyli 60- i 90-minutowe) kupowało się najczęściej spod lady. To na nie nagrywało się programy radiowe z trudno dostępną zachodnią muzyką, nadawane najczęściej w Trójce, programy kabaretowe, w których od czasu do czasu satyrycy przemycali ośmieszające władze aluzje. Fabryka Wiskord produkcję taśm magnetofonowych rozpoczęła w 1976 roku. Pierwsze produkty szwankowały. Wkrótce jednak zakupiono niemiecką licencję. Jakość kaset znacznie się poprawiła. Dziś należą do PRL-owskiej legendy.

Z ojca na syna

Położony w Żydowcach w południowej części miasta zakład miał jednak przez lata zupełnie inny profil działalności. Produkował włókna wiskozowe, czyli sztuczny jedwab, który był używany m.in. do wzmacniania powierzchni opon samochodowych. Fabryka została założona jeszcze przed I wojną światową przez Guido Henckela von Donnersmarcka, magnata przemysłowego, właściciela wielu kopalni na Górnym Śląsku. Po drugiej wojnie ocalały majątek ogołociła Armia Czerwona, ale Polacy na nowo rozkręcili produkcję. Zakład działał na tyle prężnie, że powstał przy nim klub sportowy. W tym roku obchodził 70-lecie istnienia. W czasach świetności istniało kilka sekcji, od zawsze najsilniejsza była kajakarska – ze względu na doskonałe warunki do uprawiania tej dyscypliny w okolicy. Kanał w Żydowcach, wschodnie ramię Odry Regalica – stanowił idealne miejsce do treningu sportów wodnych.

Z Wiskordu Szczecin wywodzi się Władysław Szuszkiewicz. Był też zawodnikiem Unii i Orła Szczecin, służbę wojskową odbywał w Zawiszy Bydgoszcz, ale w Wiskordzie odnosił największe sukcesy. Trzykrotnie brał udział w igrzyskach olimpijskich – w Tokio (1964), Meksyku (1968) i Monachium (1972). W Monachium wraz z Rafałem Piszczem z Warty Poznań zdobył brązowy medal w kajakowej dwójce na 1000 m. Jego żona Izabella Antonowicz-Szuszkiewicz, tak jak on wywodząca się z Wilna, najpierw trenowała kajakarstwo w Gdańsku, ale sporo czasu spędziła również w Wiskordzie. Trzy razy startowała w igrzyskach olimpijskich, była wielokrotną mistrzynią Polski. W latach 70. sukcesy odnosiła także Ewa Kowalczyk.

W aktualnym logo klubu umieszczono sylwetki dwóch płynących kanadyjkarzy. Są nimi Daniel Jędraszko i Paweł Baraszkiewicz. – Mamy taką niepisaną zasadę, że nagrodą za największe osiągnięcie w historii Wiskordu jest miejsce w klubowym emblemacie. Jeśli ktoś zdobędzie złoto na igrzyskach, to wtedy zastąpi Daniela i Pawła – mówi wiceprezes Wiskordu Paweł Szczeszek. Na igrzyskach olimpijskich w Sydney (2000) Jędraszko i Baraszkiewicz popłynęli po srebrny medal. Był to znakomity duet, nie tylko podczas australijskich igrzysk. Razem trzykrotnie zdobywali mistrzostwo świata, cztery razy mistrzostwo Europy. Jędraszko pochodzi ze Szczecina, nadal pracuje w klubie, w którym się wychował. Szkoli dzieci.

Upadek fabryki

Rok 2000, kiedy Jędraszko i Baraszkiewicz sięgali po srebro na igrzyskach, jest także ważną datą w historii Wiskordu. Wtedy ostatecznie upadła fabryka. Zatrzymano produkcję, zwolniono blisko tysiąc pracowników. Długie lata trwały procesy o przejęcie majątku przedsiębiorstwa. Na tyle długo, że zakład uległ kompletnej degrengoladzie. Dziś jest to miejsce wycieczek jedynie dla entuzjastów zwiedzania terenów poindustrialnych.

Bankructwo Wiskordu odbiło się również na działalności sekcji kajakowej. Brak patrona skutkował utratą dotacji i oparcia organizacyjnego. Tak jak fabryka budynek klubowy popadał w ruinę. Niedawno ze względów bezpieczeństwa został wyłączony z użytkowania. Klub jednak nadal istnieje. U wielu osób wywołuje to niedowierzanie, ale jak mówi prezes Maria Biernat, „nie znalazł się na szczęście nikt, kto by ukręcił głowę klubowi z takimi tradycjami i wynikami”. Jakkolwiek by patrzeć, Wiskord jest starszym o rok klubem niż Pogoń Szczecin. Utrzymał się przy życiu, gdy praktycznie padł bardziej znany dzięki sekcji piłkarskiej klub zakładowy Stal Stocznia Szczecin. Dziś drużyna Stali występuje w lidze okręgowej.

Błoto po kostki

Zagrożenie dla Wiskordu nie minęło, problemy go nie omijają. Spuścizna po dawnej fabryce wcale nie pomaga kajakarzom, wciąż ich nęka. Nieuregulowane kwestie własności terenu sprawiają, że trudno jest dokonać niezbędnych inwestycji, korzystając przy tym z dotacji Ministerstwa Sportu i Turystyki. Z tych powodów miasto nie może też włączyć się w pełnym zakresie w pomoc klubowi, ma związane ręce, choć istnieją ciekawe plany sportowo-rekreacyjnego zagospodarowania miejsca nad Kanałem Ceglanym. Udało się jednak zapewnić ciągłość istnienia klubu, przedłużając w 2005 roku dzierżawę terenu. Nie ma obawy, że ktoś kajakarzy z ulicy Traktorowej wyrzuci.

Dziś naglącą koniecznością jest modernizacja przestarzałej przystani. Przy obecnie istniejącej postawione zostały kontenery wypożyczone z Centrum Żeglarskiego, ale to rozwiązanie tymczasowe. Zimą pojawiają się problemy z bieżącą wodą, zamarza prowizoryczna kanalizacja. Na jej zmodernizowanie brakuje około 80 tysięcy złotych. W miesiącach zimowych, późną jesienią i wczesną wiosną kłopotem staje się dojazd do klubu. Prowadzącą do jego siedziby drogę rozjeżdżają ciężarówki z pobliskich zakładów, choć często nie mają prawa poruszać się po tym terenie. – Nawet nie chodzi o błoto po kostki, rozlewisko, które się tworzy, ale bezpieczeństwo trenujących w Wiskordzie dzieci – martwi się prezes Biernat. – Nasi zawodnicy trenują w warunkach urągających współczesnemu sportowi. Wiemy, że nie tak to powinno wszystko wyglądać – podsumowuje Szczeszek.

Klub funkcjonuje głównie dzięki przywiązaniu do niego i niesłabnącemu entuzjazmowi byłych zawodników i trenerów. Niejednokrotnie dzieci przychodzące na zajęcia to synowie i córki, czasami wnuki dawnych kajakarzy. Z Wiskordu wywodzą się pracownicy przystani, obsługa klubu, sztab szkoleniowy. Do pracy, często społecznej, przyciągają ich wspomnienia, ale także poczucie misji. – To jedyny klub sportowy w tej okolicy, przyciągający dzieci. Działamy w dobrej sprawie – mówi Biernat.

Wiskord wciąż może się pochwalić przyzwoitymi wynikami. W ubiegłym roku wychowanek szczecińskiego klubu Norbert Kuczyński zdobył srebrny medal mistrzostw Europy, w tym roku popłynął po brąz w czwórce kajakowej na 500 m. 24-letni zawodnik jest w kadrze olimpijskiej, ma duże szanse pojechać na igrzyska w Tokio (2020), gdzie w 1964 roku startowali Izabella i Włodzimierz Szuszkiewiczowie. Medale mistrzostw Polski zdobywa o rok młodszy Damian Uchle, który jest już blisko kadry olimpijskiej.

– Staramy się mimo przeciwności dbać o dzieci, organizujemy dla nich wiele imprez, ale mamy jednak pewne ograniczenia i skupiamy się przede wszystkim na szkoleniu wybitnych zawodników, tych, którzy mają wyniki przynajmniej na poziomie ogólnopolskim. Najważniejsze, że nadal możemy to w Wiskordzie robić – mówi Piotr Szczeszek.

W PRL były rarytasem – kasety magnetofonowe Wiskordu. Popularnością nieco ustępowały tym z gorzowskiego Stilonu, ale Wiskord Superton C60 albo C90 (czyli 60- i 90-minutowe) kupowało się najczęściej spod lady. To na nie nagrywało się programy radiowe z trudno dostępną zachodnią muzyką, nadawane najczęściej w Trójce, programy kabaretowe, w których od czasu do czasu satyrycy przemycali ośmieszające władze aluzje. Fabryka Wiskord produkcję taśm magnetofonowych rozpoczęła w 1976 roku. Pierwsze produkty szwankowały. Wkrótce jednak zakupiono niemiecką licencję. Jakość kaset znacznie się poprawiła. Dziś należą do PRL-owskiej legendy.

Pozostało 91% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej