Rozwój w rękach ludzi

Bon szkoleniowy z minimalnym wkładem własnym na naukę języka, kurs zawodowy czy studia podyplomowe – region uruchamia ogromny program, który ma wesprzeć rynek pracy.

Publikacja: 16.10.2017 20:00

Ze szkoleń będą mogli skorzystać zarówno osoby bezrobotne, jak i ci, którzy myślą o awansie lub zmia

Ze szkoleń będą mogli skorzystać zarówno osoby bezrobotne, jak i ci, którzy myślą o awansie lub zmianie stanowiska na wymagające większych kwalifikacji.

Foto: AdobeStock

Województwo podlaskie zainwestuje największe fundusze w historii w swoich mieszkańców – na podnoszenie ich zawodowych kwalifikacji pod potrzeby pracodawców. To pieniądze z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego 2014–2020, które rozdzielił samorząd województwa na trzy subregiony: łomżyński, białostocki i suwalski.

Z projektem lokalni przedsiębiorcy wiążą ogromne nadzieje. – To będzie zmiana systemowa „filozofii szkoleń”, która, mam nadzieję, przywróci wiarę w sens edukacji, podnoszenia kwalifikacji personelu pod prawdziwe, a nie wydumane potrzeby, czyli mówiąc krótko, nie pod podaż, ale popyt. W ostatnich latach ten system się wypaczył i należy go zreformować, naprawić – przyznaje Mirosław Leśniewski, dyrektor biura Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku.

Specjalny program dofinansowania szkoleń zawodowych, nauki języków obcych i studiów podyplomowych dla mieszkańców województwa podlaskiego oparty o nowatorskie rozwiązania był długo konsultowany z Komisją Europejską. – Udało się ją przekonać, że to nie będzie strata pieniędzy, bo zaproponujemy nie szkolenia dla szkoleń, ale dokształcanie, które pozwoli zyskać praktyczne, specjalistyczne umiejętności, poszukiwane przez pracodawców w naszym województwie. A specjalistów brakuje praktycznie w każdej branży – opowiada Hubert Ostapowicz, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku. Efektem negocjacji z Brukselą jest m.in. możliwość kursu języka rosyjskiego, ze względu na bliskość terytorialną, czego nie uwzględniały założenia KE, która zgadza się na dokształcanie z języka angielskiego, francuskiego i niemieckiego.

Co ważne, z projektu mogą korzystać wszyscy dorośli, bez względu na wiek czy sytuację ekonomiczną i status (także studenci czy rolnicy).

Trzeba będzie dołożyć

Uczestnik otrzyma tzw. bony edukacyjne. Jeden obejmuje szkolenia (z informatyki), kursy (języków obcych), studia podyplomowe, drugi kursy zawodowe (np. kierowcy ciężarówek, spawalniczy). Co ważne, można otrzymać kilka bonów na poszczególne szkolenia czy studia do łącznej kwoty 9 tys. zł. Bon na szkolenia zawodowe będzie wyższy – do 15 tys. zł. W projekcie łomżyńskim wiadomo już, że wkład własny uczestnika wyniesie ok. 10–12 proc. – To gwarantuje nam, że uczestnik poważnie potraktuje propozycję – tłumaczy Ostapowicz.

Agnieszka Barbara Muzyk, zastępca prezydenta Łomży, podkreśla, że jest to największy projekt unijny w całej perspektywie 2014–2020 dotyczący edukacji, jaki jest realizowany w subregionie łomżyńskim. Zainteresowanie jest ogromne. – Mieszkańcy najczęściej pytają o studia podyplomowe, szkolenia językowe i zawodowe, np. kierowcy samochodu ciężarowego czy księgowego – wylicza wiceprezydent Muzyk.

Dyrektor Ostapowicz zastrzega, że projekt nie będzie spełniał ambicji czy marzeń, a efekty szkolenia czy kursu zostaną zweryfikowane egzaminem z języka obcego czy certyfikatem ukończenia kursu zawodowego.

– Każdy przypadek będziemy traktować indywidualnie i proponować rozwiązania dopasowane do jego sytuacji i możliwości – podkreśla Ostapowicz. Doradcy zawodowi będą weryfikować „życzenia” kandydata. – Ostateczny wybór form i zakresu kształcenia będzie uzależniony od faktycznych potrzeb uczestnika w kontekście sytuacji na lokalnym rynku pracy – zastrzega Dorota Kłosińska z EFEs w WUP w Białymstoku. – Nie sfinansujemy szkoleń, które w wyniku przeprowadzonej analizy nie okażą się zgodne z potrzebami rynku i nie staną się szansą na poprawę sytuacji zawodowej dla tych, którzy mają zatrudnienie. Chodzi tu np. o awans, zmianę stanowiska pracy w związku z procesami restrukturyzacyjnymi w firmie. W przypadku uczestników niepracujących zaś mają przyczynić się do podjęcia zatrudnienia – tłumaczy Kłosińska.

Dostosować kompetencje

Wiceprezydent Łomży przyznaje, że pracodawcy życzyliby sobie, aby ich pracownicy podnosili kwalifikacje potrzebne w ich własnych firmach. – Jednakże ten projekt udziela wsparcia osobie, nie firmie, i to ona decyduje, z jakiego zakresu podniesie kwalifikacje. Sugestia pracodawcy może być jedynie pomocna dla pracownika lub przyszłego pracownika. Projekt obejmie kilka, a nawet kilkanaście tysięcy osób, dostosowując ich kompetencje do potrzeb rynku pracy – dodaje Agnieszka Barbara Muzyk.

Wszystkie firmy, uczelnie, ośrodki, w których będzie można zrealizować bony edukacyjne, zostaną zarejestrowane w ogólnopolskiej Bazie Usług Rozwojowych. Weryfikuje je Państwowa Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości w Warszawie. Rejestr jest bezpłatny. Miasto Łomża, które jest liderem projektu dla swojego subregionu, zachęca do rejestracji w tej bazie, jeśli ktoś jest zainteresowany realizacją szkoleń, kursów, studiów podyplomowych. Z analizy wpisanych do BUZ firm widać, że brakuje instytucji, które zajmują się szkoleniami zawodowymi, tzw. KKZ, KUZ. Bogata oferta jest z kolei z kursów językowych, komputerowych i studiów.

W Łomży w konkursie wybrano już trzech doradców. – Od wielu lat nasz region boryka się z niedopasowaniem kompetencyjnym pracowników do potrzeb pracodawców. Brakuje ludzi przygotowanych do konkretnych umiejętności zawodowych, z drugiej strony pracodawcy narzekają, że nie mają rąk do pracy, że brakuje im fachowców. Ten projekt wychodzi naprzeciw tym potrzebom – dodaje dyrektor Ostapowicz.

Województwo podlaskie zainwestuje największe fundusze w historii w swoich mieszkańców – na podnoszenie ich zawodowych kwalifikacji pod potrzeby pracodawców. To pieniądze z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego 2014–2020, które rozdzielił samorząd województwa na trzy subregiony: łomżyński, białostocki i suwalski.

Z projektem lokalni przedsiębiorcy wiążą ogromne nadzieje. – To będzie zmiana systemowa „filozofii szkoleń”, która, mam nadzieję, przywróci wiarę w sens edukacji, podnoszenia kwalifikacji personelu pod prawdziwe, a nie wydumane potrzeby, czyli mówiąc krótko, nie pod podaż, ale popyt. W ostatnich latach ten system się wypaczył i należy go zreformować, naprawić – przyznaje Mirosław Leśniewski, dyrektor biura Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej