Fiesta po zwycięstwie w rewanżowym barażu ze Stalą Rzeszów trwała do późnego wieczora i to pomimo rozgrywanego kilka godzin później meczu polskich piłkarzy z Czarnogórą. Pierwsza liga żużlowa wraca do Lublina po trzech latach, czwartym przekształceniu klubu i na 70-lecie żużla w tym mieście.
Speed Car Motor stara się nawiązać do lat świetności czarnego sportu w Lublinie. Do tej pory największym sukcesem żużlowców z tego miasta było wicemistrzostwo Polski, wywalczone w 1991 roku. Ówczesny Motor na stałe zapisał się w historii tej dyscypliny w Polsce. Jako pierwszy zakontraktował bowiem obcokrajowca ze światowej czołówki. Tym pionierem był Hans Nielsen, który po raz pierwszy plastron lubelskiego klubu przywdział 1 kwietnia 1990 roku. Wielu było wówczas przekonanych, że zapowiedź występów Duńczyka to primaaprillisowy żart. Dziś PGE Ekstraliga jest najlepszą żużlową ligą świata, a każdy szanujący się zawodnik zabiega o kontrakt nad Wisłą.
– Pamiętam ten dzień dokładnie. To było nieprawdopodobne dla mnie przeżycie. Nigdy przedtem ani potem nie doświadczyłem takiego zainteresowania moją osobą kibiców, fotografów i dziennikarzy – wspominał 25 lat później Nielsen w rozmowie z „Kurierem Lubelskim”.
Duńczyk występował w Lublinie przez cztery lata, walnie przyczyniając się do wspomnianego srebra z 1991 roku. Był to ostatni sezon, w którym w Motorze jeździł przed transferem do Wrocławia Dariusz Śledź. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” obecny trener Speed Car Motoru przyznaje, że ciepło wspomina tamte czasy, ale woli unikać porównań.
– Myślę, że zaczynamy pisać nową historię. Bardzo byśmy chcieli nawiązać do tamtych wspaniałych momentów, ale zmieniła się rzeczywistość, zmieniły się realia. Teraz działamy od nowa i jak pokazuje frekwencja na naszym stadionie, na razie nam się udaje – mówi Śledź.