Po prostu trzeba uważać. Każdy trener wchodzi w pole rzutu i każdy robi to na własne ryzyko. Ja teraz też wchodzę, tyle że wiem już, jak rzucają moi zawodnicy, i pamiętam, żeby odwracać się w stronę koła.
Szkoli się pani?
Z książek i z rozmów z innymi trenerami – czasem przy drinku. Nie wszyscy chcą się dzielić wiedzą, ale wielu pomaga. Sama też chętnie podpowiadam. Moim największym atutem jest to, że byłam zawodniczką. Wszystko mogę „ustawić” na własnym ciele, przed lustrem.
Plany na dalszą przyszłość?
Na razie chcemy iść dalej – widać efekty wspólnej pracy. Mam nadzieję, że nadal będę robić to, co robię, chociaż w pewnym momencie trzeba będzie zrezygnować, bo czuję, że tracę najlepsze lata swoich dzieci. Teraz tego nie mówią, ale kiedyś mi wypomną.
Jeżeli nie sport, to co?
Nie zastanawiałam się – całe życie byłam w sporcie, od dziecka w ruchu, wszędzie było mnie pełno. Ale wiem, że nie mogłabym pracować u kogoś. Śmieję się czasem, że mogę sprzedawać ciuchy na rynku, ale dla siebie. Nikt nie będzie mną rządził.
Jak się pani zetknęła z młotem?
Byłam sprawna, grałam w kosza, w nogę, w siatkę. W końcu nauczyciele wysłali mnie na obóz do Augustowa, gdzie zauważyli potencjał. Szybko mnie to wciągnęło, bo szybko przyszły medale mistrzostw Polski. Chyba miałam talent. Potem pojawiły się marzenia o mistrzostwach Europy, świata… Dobrze, kiedy młody zawodnik ma szansę, by wyobrazić sobie, co można uzyskać przez sport. Gdy byłam dzieckiem, a rodzice różnie stali finansowo, marzyłam sobie, żeby latać samolotem, zwiedzać świat… i sport mi to dał. Do tego stał się jeszcze sposobem na życie.
W jakim wieku weszła pani na rzutnię?
Miałam 13 lat? Już nawet nie pamiętam!
Od razu pani wiedziała, że to jest to?
To mi wychodziło, więc szłam w tym kierunku. Medale mistrzostw Polski w kategorii młodzików przyszły lekko. Nakręcałam się.
Pierwszy poważniejszy sukces?
Piąte miejsce na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Później zaczęłam trenować z Kamilą Skolimowską, młoty zaczęły latach po 70 metrów i wtedy uwierzyłam w igrzyska. Ale zaszłam w ciążę – każdemu jest coś pisane.
W końcu była pani na igrzyskach.
I jeszcze zdobyłam medal, bo to nasza wspólna praca. Może nigdy bym tego nie osiągnęła jako zawodniczka.
Polski młot jest w uderzeniu?
Mamy czworo–pięcioro zawodników w czołówce światowej. Także dlatego, że ten sport w końcu stał się czysty – wzięli się do walki z dopingiem i praca, którą wykonywaliśmy zawsze, daje efekty.
CV
Malwina Wojtulewicz-Sobierajska. Była młociarka KS Podlasie Białystok, obecnie trenerka Wojciecha Nowickiego, brązowego medalisty mistrzostw świata (2015, 2017) i igrzysk olimpijskich (2016). W ubiegłym roku otrzymała przyznawany przez PKOl tytuł Trenerki Roku (za 2015 r.). Mieszka w Czarnej Białostockiej.