Kopalnia Siarki Basznia należała w okresie rozkwitu do słynnego tarnobrzeskiego Siarkopolu. Lubaczowskie złoże obok tarnobrzeskiego i staszowskiego było jednym z trzech w kraju, w których wydobywano surowiec. Eksploatację zakończono w 1993 r., głównie z powodu kryzysu na rynkach surowcowych i degradacji środowiska.
– Siarkopol doprowadził do zatrucia środowiska i zbankrutował, nowa kopalnia jest zupełnie rynkowym przedsięwzięciem – mówi nam Artur Rozmus, prezes zarządu Podkarpackiego Związku Pracodawców zrzeszonego w Konfederacji Lewiatan. Nowe technologie wydobycia i wzrost cen surowców mają mieszkańcom powiatu lubaczowskiego zapewnić bezpieczeństwo ekologiczne i rozwój gospodarczy. – Bardzo ważna jest deklaracja zatrudnienia blisko 100 osób. Te miejsca pracy wygenerują kolejne. Konieczna jest również poprawa infrastruktury komunikacyjnej i tu deklaruję wsparcie samorządowe. Cieszę się, że takie inicjatywy powstają na Podkarpaciu – powiedział na początku sierpnia marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod nową inwestycję.
Długa droga
Starania o rozpoczęcie inwestycji trwały siedem lat. Budowa infrastruktury przez inwestora potrwa od sześciu do ośmiu miesięcy. Koncesję na wydobycie surowca Polska Siarka uzyskała na początku lipca. Złoże ma być eksploatowane znaną od ponad 20 lat, choć dalej innowacyjną, metodą podziemnego wytapiania. Będzie to druga tego rodzaju kopalnia na świecie, po należącej do Grupy Azoty kopalni Osiek.
Złoża lubaczowskie to 100 mln ton. Polska Siarka ma koncesję na wydobycie 3,6 mln ton. Władze spółki spodziewają się, że mimo opóźnień w procedurach administracyjnych inwestycja będzie rentowna. Skądinąd nakłady są finansowane w 50 proc. ze środków własnych, co jest zawsze dobrym miernikiem pewności przedsięwzięcia, druga połowa to kredyt, na który spółka ma dostać promesę jeszcze we wrześniu. – Myślę, że to będzie zyskowna inwestycja.