Można powiedzieć, że w pojedynkę uratował w Budapeszcie honor polskiego pływania. Kibicom, przyzwyczajonym do sukcesów Otylii Jędrzejczak, Pawła Korzeniowskiego czy Konrada Czerniaka, trudno było zrozumieć, że Polacy odpadają jeden po drugim w półfinałach i o medalach trzeba zapomnieć.
Na szczęście Wojdak stanął na wysokości zadania i najpierw zdobył srebro na dystansie 800 m stylem dowolnym, a potem w dobrym stylu awansował do finału na 1500 m. Tam, być może, zabrakło mu trochę sił i ostatecznie skończył rywalizację na siódmej pozycji, ale i tak został bohaterem reprezentacji, a „Przegląd Sportowy” poświęcił mu miejsce na okładce. Sukces jest tym większy, że został osiągnięty bez wielkiego zaplecza i olbrzymich nakładów finansowych, głównie dzięki pracowitości i sile woli. W dzisiejszym sporcie takie argumenty nie zawsze wystarczają, bo liczą się przede wszystkim pieniądze.