W ubiegłym roku był żal, łzy i złość. Nic nie poszło tak, jak sobie zaplanował – nie wystartował w wielkim tourze, ominął go Tour de Pologne, w którym miał być liderem, starty zakończył już w czerwcu, wtedy kiedy sezon kolarski rozkręca się na dobre. Na włosku zawisła zawodowa kariera i to zaledwie kilka miesięcy po tym, jak podpisał kontrakt z grupą World Tour – Lotto Soudal.
Problemy ze zdrowiem Tomasz Marczyński miał od dziecka. Trener Zbigniew Klęk mówił, że gdyby nie choroby i kontuzje, odnosiłby sukcesy na miarę innego jego wychowanka – Rafała Majki. Ale od kilku lat choruje na tarczycę, niedawno przerwał na krótko ściganie z powodu cysty. Zdarzały się kraksy, kontuzje, ale w zeszłym roku nastąpiło apogeum nieszczęść – dopadła go toksoplazmoza. Trenował przez jakiś czas z pasożytem w organizmie, bo lekarze długo nie mogli wykryć, co mu dolega, ale poważne starty były wykluczone.
Dobry duch drużyny
To, że Marczyński jeździ nadal, nie wywołuje zdziwienia. Kolarze to twardzi ludzie, śmiało stawiają czoło przeciwnościom i szybko dochodzą do siebie. Ale że po straconym sezonie zaufali mu menedżerowie zawodowej grupy należącej do World Tour, jest o wiele bardziej zaskakujące. Lotto-Soudal nie jest zespołem z pierwszego szeregu, oszczędnie gospodaruje pieniędzmi, co więcej, to drużyna sprinterska, w której zawodnicy pracują przede wszystkim na zwycięstwa podczas finiszów Niemca Andre Greipela. Grupie potrzebni byli zdrowi ludzie do mrówczej, niewidocznej gołym okiem pracy przy rozprowadzaniu lidera przed metą.
W kolarskim teamie są jednak inne obowiązki niż wygrywanie, pomoc liderom w górach bądź na finiszach. Marczyński mimo choroby, ograniczonej ilości treningów i startów przez kilka miesięcy zdążył podbić serca kolegów i pracowników Lotto Soudal. Zrobił to na tyle skutecznie, że mimo braku wyników pod koniec poprzedniego sezonu wszyscy – zawodnicy, masażyści, mechanicy – ujęli się za nim, by został w grupie na jeszcze jeden sezon. Dyrektor sportowy Marc Sergeant nie miał wyjścia. Marczyński swoją rolę w zespole, która pozwoliła mu na przedłużenie umowy, określił w rozmowie z portalem naszosie.pl jako team leader, osobę budującą atmosferę, podnoszącą motywację kolegów.