W ubiegłym roku był żal, łzy i złość. Nic nie poszło tak, jak sobie zaplanował – nie wystartował w wielkim tourze, ominął go Tour de Pologne, w którym miał być liderem, starty zakończył już w czerwcu, wtedy kiedy sezon kolarski rozkręca się na dobre. Na włosku zawisła zawodowa kariera i to zaledwie kilka miesięcy po tym, jak podpisał kontrakt z grupą World Tour – Lotto Soudal.
Problemy ze zdrowiem Tomasz Marczyński miał od dziecka. Trener Zbigniew Klęk mówił, że gdyby nie choroby i kontuzje, odnosiłby sukcesy na miarę innego jego wychowanka – Rafała Majki. Ale od kilku lat choruje na tarczycę, niedawno przerwał na krótko ściganie z powodu cysty. Zdarzały się kraksy, kontuzje, ale w zeszłym roku nastąpiło apogeum nieszczęść – dopadła go toksoplazmoza. Trenował przez jakiś czas z pasożytem w organizmie, bo lekarze długo nie mogli wykryć, co mu dolega, ale poważne starty były wykluczone.