Na pierwszy rzut oka wygląda to na pozytywny trend, ponieważ często po wielu dekadach bezczynności w końcu ktoś zabiera się do odnawiania zniszczonych budynków. Tylko pojawia się pytanie, na ile są to faktycznie historyczne budynki, a na ile obecnie obserwujemy efekty wykoślawionej wyobraźni budowniczych sprzed chociażby 100 lat. Zazwyczaj wówczas nie podchodzono do renowacji zbyt konserwatywnie, a wręcz przebudowywano budynki zgodnie z aktualnie obowiązującymi modami i trendami.
Jak podaje samorząd, zamek w Kędzierzynie-Koźlu czeka gruntowny lifting, zabytkowe piwnice mają mieć przywrócony historyczny wygląd. Prace zakładają także zagospodarowanie dziedzińca i utworzenie nowej powierzchni dla celów ekspozycji zbiorów Muzeum Ziemi Kozielskiej.
Zamek ma korzenie sięgające XII wieku, jednak to, co widzimy teraz, pochodzi oczywiście ze znacznie późniejszego okresu. Wieża jest po prostu stylizowana na starą budowlę, a budynek, na którego dziedzińcu długo mieścił się plac targowy, jest mieszanką stylów. Ziemiami tymi rządzili choćby Habsburgowie, którzy wówczas zamek przebudowali, dokładając nowe części.
Pytanie, jaki styl obecnie przyjąć za dominujący i zgodnie z którym przeprowadzić prace. To niestety podstawowe problemy, z jaki muszą zmagać się ekipy przeprowadzające podobne prace. Jednak presja społeczna na przywracanie dziedzictwa historycznego jest na tyle duża, że prowadzone są nawet bardzo ryzykowne wizerunkowo projekty.
Całe szczęście ten w Kędzierzynie-Koźlu jest dość mały i nie zakłada kompleksowej odbudowy zamku. Czegoś, na co zdecydowano się choćby w Poznaniu z odbudowanym Zamkiem Królewskim. Dzisiaj ma on tyle samo zwolenników, co i zdeklarowanych przeciwników, obrzucających budynek coraz to nowymi inwektywami.