Prowansja koło Proszowic

Ogród pełen lawendy to spora atrakcja turystyczna i miejsce, które rozsławiło malutki Ostrów w całym regionie.

Publikacja: 14.08.2017 18:50

Ogród Pełen Lawendy koło Ostrowa zajmuje ok. 60 arów wśród łąk i pól

Ogród Pełen Lawendy koło Ostrowa zajmuje ok. 60 arów wśród łąk i pól

Foto: Fotolia

Miejscowości z Małopolski mają coraz oryginalniejsze pomysły na promocję. Wykorzystują do tego lokalne produkty, często miejscowe uprawy albo ciekawostki. Małopolska Charsznica słynie z kapusty, Tropiszów to zagłębie kalafiorowe, Zator chwali się karpiem, podkrakowskie Liszki kiełbasą lisiecką, a Ostrów stał się miejscową Prowansją z racji niezwykle urokliwego lawendowego ogrodu.

Pierwsze miejsce

Lawendowa uprawa Andrzeja i Barbary Olendrów zagwarantowała również miejscowości zwycięstwo w konkursie zorganizowanym przez samorząd województwa małopolskiego. Ostrów został uznany za najpiękniejszą i najbardziej urokliwą wśród wszystkich małopolskich wsi. W konkursie chodziło o wyróżnienie tych sołectw i ich mieszkańców, którzy przyczyniają się do podniesienia atrakcyjności swoich miejscowości, dbają o estetykę wsi oraz o ochronę dziedzictwa kulturowego. Każda z gmin mogła zgłosić jednego kandydata w dwóch kategoriach: piękna małopolska wieś i  nowatorska małopolska wieś. Następnie sołectwa, które otrzymały najwyższą liczbę punktów, były poddawane testowi w terenie. Lawenda oczarowała jury. W tej samej kategorii na drugim miejscu znalazła się miejscowość Zalipie.

Ogród Pełen Lawendy – bo tak nazywa się uprawa Olendrów, zajmuje ok. 60 arów wśród łąk i pól na granicy małego Ostrowa i równie małych Kadzic. Leży kilka kilometrów za miasteczkiem Proszowice, a ponad 40 km od Krakowa. Pięć lat temu Barbara i Andrzej Olendrowie zasadzili tu pierwsze fioletowe krzewy. Przez pierwsze dwa lata zbiorów praktycznie nie mieli. Dopiero w trzecim roku intensywnej uprawy doczekali się kwiatów. Ale nawet wtedy nie przypuszczali, że już wkrótce lawenda stanie się w Polsce bardzo modna, a ich ogród będzie nie tylko lokalną atrakcją. Dziś jest to jeden z największych lawendowych ogrodów w kraju. A tych większych jest kilkadziesiąt. Olendrowie nie mieli zamiaru zarabiać na uprawie lawendy. Pomysł na jej posadzenie wziął się z programu telewizyjnego. Po jego obejrzeniu dowiedzieli się, że lawendę można uprawiać nie tylko na południu Francji, ale również w Polsce, w chłodniejszym klimacie. Od pomysłu do realizacji droga była niedaleka. Zarówno pan Andrzej, jak i pani Barbara są z wykształcenia ogrodnikami, więc nowe uprawy nie były im straszne. Poza tym mieli kilkadziesiąt arów niezagospodarowanej ziemi. Właśnie na niej powstało lawendowe pole.

Kwiatowy sukces

Krzewy lawendy zostały posadzone na klombach w kształcie trójkątów. Wzdłuż każdego lawendowego rzędu prowadzi ścieżka, tak aby możliwy był swobodny dostęp do kwiatów. A całość leży na pagórkach pośród łąk, drzew i krzewów. Po bokach lawendowego pola właściciele ustawili ścieżki, na których można odpoczywać w cieniu drzew. Przy wejściu do ogrodu znajdują się altanki. Jest też dogodny dojazd i parking. Lawenda nie jest jedyną rośliną tego sporego ogrodu, chociaż to ona przede wszystkim zwraca uwagę. Są tu także cenione przez fotografów liliowce, trzmielina, berberys – w sumie kilkaset drzew i roślin. Całość naprawdę wygląda jak obrazek z Prowansji. Nawet kolory się zgadzają. Olendrowie posadzili dwie odmiany lawendy – jasnofioletową, bujną i wysoką Munstead i niższą, ale intensywnie fioletową, Hidcote Blue. Obie odmiany zostały sprowadzone z Holandii i dobrze przyjęły się w naszym klimacie.

Po co sadzi się lawendę? Głównie dla jej ładnego wyglądu i dla zapachu kwiatów. Sezon na lawendę nie trwa długo. W Ostrowie kwiaty pojawiają się w połowie czerwca. Żeby obejrzeć pola w pełnej krasie, najlepiej przyjechać pod koniec czerwca. Wtedy kwiatów jest najwięcej, w lipcu jest ich coraz mniej, a w połowie lipca następują lawendowe żniwa i ogród zostaje zamknięty dla zwiedzających. Zbiory rozpoczynają się już w fazie pączka, potem, gdy pojawiają się kwiaty. Pęki lawendy są ścinane ręcznie. Potem trafiają do kwiaciarni lub florystów i są wykorzystywane np. do tworzenia kompozycji kwiatowych. Część jest zasuszana i powstają z nich woreczki zapachowe, które podobno są znakomitym antidotum na nieprzyjemny zapach i na mole.

Dziś Ogród Pełen Lawendy to spora atrakcja turystyczna i miejsce, które rozsławiło malutki Ostrów w całej Małopolsce. Popularność spadła na właścicieli dość nieoczekiwanie, bo w żaden sposób nie reklamowali ani nie promowali swojej uprawy. Jeszcze w ubiegłym roku zwiedzających było niezbyt wielu. W tym roku trzeba było wprowadzić bilety, bo do ogrodu przyjeżdżały tłumy. Wstęp kosztował 5 zł od osoby. Podczas Małopolskich Dni Lawendy kwiaty można było podziwiać za darmo. Do lawendowego ogrody przyjeżdżają fotografowie, którzy organizują tu sesje nowożeńców, fotografują się przyszli rodzice, a nawet właściciele czworonogów ze swoimi pupilami. Pamiątkowe zdjęcia robią sobie zakochani. A niektórzy po prostu przyjeżdżają, żeby wśród kwiatów pospacerować.

Najpiękniejsze wsie

Zalipie, które zajęło drugie miejsce w konkursowej kategorii piękna małopolska wieś, poza granicami naszego kraju jest nazywane najpiękniejszą polską wioską. Leży ok. 70 km od Krakowa, a swoją sławę zawdzięcza niezwykłej tradycji ozdabiania gospodarstw malowanymi kwiatami. Zalipianki (bo malują głównie kobiety) ozdabiają kwiatami nie tylko domy, ale też kurniki, budy dla psów, studzienki, wiaderka, maszyny do szycia. Słowem, wszystko co się da. Tradycja malowania nie jest taka stara, bo ma niewiele ponad 100 lat. Wszystko zaczęło się od Felicji Curyłowej, która mając dziesięć lat, pomalowała czarny sufit w sieni w białe kwiaty. Ponieważ malunek się spodobał, zaczęła malować kolejne kwiaty. Wkrótce jej pomysł podchwyciły inne mieszkanki Zalipia. I tak jest do dziś. W Zalipiu nie wszystkie domy są pomalowane, ale jest ich naprawdę sporo. Malunkami ozdobione są: dawna zagroda Felicji Curyłowej (dziś oddział tarnowskiego muzeum), Izba Regionalna i Dom Malarek – czyli miejscowy dom kultury. Kwiaty zdobią budynek Ochotniczej Straży Pożarnej i wnętrze parafialnego kościoła. I oczywiście miejscowe gospodarstwa. Co roku w miejscowości organizowany jest konkurs Malowana Chata w Zalipiu. To najdłużej trwający konkurs na sztukę ludową w Polsce. ©?

Miejscowości z Małopolski mają coraz oryginalniejsze pomysły na promocję. Wykorzystują do tego lokalne produkty, często miejscowe uprawy albo ciekawostki. Małopolska Charsznica słynie z kapusty, Tropiszów to zagłębie kalafiorowe, Zator chwali się karpiem, podkrakowskie Liszki kiełbasą lisiecką, a Ostrów stał się miejscową Prowansją z racji niezwykle urokliwego lawendowego ogrodu.

Pierwsze miejsce

Pozostało 94% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej