Bez przesady można mówić o przełomowym wydarzeniu w historii lubelskiego teatru. Centrum Spotkania Kultur gościć będzie europejskiej klasy koprodukcję operową przygotowaną przez słynny Théâtre de la Monnaie w Brukseli oraz Teatr Wielki-Operę Narodową w Warszawie.
– Miło mi oznajmić, że opera powraca do Lublina – powiedział nam Piotr Franaszek, dyrektor Centrum Spotkania Kultur. – „Umarłe miasto”, które pokażemy 22 i 24 września, jest pierwszą pełnowymiarową operą na scenie Sali Operowej naszego obiektu. Przypomnę, że Centrum Spotkania Kultur to nowa, największa w tej części kraju instytucja kultury. Powstała w miejscu nieukończonej, przez ponad 40 lat, peerelowskiej inwestycji zwanej przez mieszkańców Teatrem w Budowie. Ta przeszłość sprawia, że sztuki sceniczne są dla nas szczególnie ważne. Sercem nowoczesnego, liczącego 27 tys. mkw. obiektu zwieńczonego zielonymi dachami, jest Sala Operowa. Od kwietnia 2016 roku wystąpili tu między innymi Accademia Teatro alla Scala, Nederlands Dans Theater, Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna. Uruchomiliśmy Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów, włączyliśmy się w 21. Wielkanocny Festiwal Ludwika van Beethovena, powołaliśmy Festiwal Scenografii i Kostiumów Scena w Budowie.
– Publiczność na Lubelszczyźnie jest spragniona emocji artystycznych na najwyższym poziomie – kontynuuje dyrektor Franaszek. – Dlatego teraz przyszedł czas na pełnowymiarową operę. Nieprzypadkowo jest to „Umarłe miasto” w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Centrum Spotkania Kultur w Lublinie wyróżnia się nowoczesną estetyką i najnowocześniejszym wyposażeniem scenicznym. Niezwykle bogaty i plastyczny język Trelińskiego to doskonała sposobność, by podkreślić te walory. Niechlubna historia Teatru w Budowie to dla nas symboliczne „miasto umarłe”. Obecnie możemy spełnić aspiracje mieszkańców naszego regionu, prezentując operę w światowym formacie. W przyszłości planujemy własne produkcje i współpracę z najlepszymi w Europie.
Miłość i śmierć
– Ostatnio niezwykle silnie zafascynowała mnie mroczna muzyka spod znaku, który Niemcy nazywają Liebestod, a jest fascynującym połączeniem miłości i śmierci powiedział nam Mariusz Treliński. – O tym były moje „Zamek Sinobrodego”, „Salome” oraz „Tristan”. Korngold dał się poznać jako genialne dziecko, a „Umarłe miasto” skomponował, gdy miał 23 lata. Tą operą dyrygowali najlepsi dyrygenci i grano ją na całym świecie. Bohaterem jest mężczyzna, który nie może się uporać ze śmiercią ukochanej kobiety i cały swój świat, całe swoje życie mentalne i emocjonalne, buduje w związku z tym. Tytułowe umarłe miasto jest w nim. Przeżywa historię analogiczną do filmu „Zawrót głowy” Alfreda Hitchcocka, gdzie osamotniony bohater odnajduje ukochaną w przypadkowo napotkanej kobiecie, łudząco podobnej do zmarłej. Zakochuje się na nowo, tak jakby chciał cofnąć czas, zatrzymać jego zabójcze działanie. Fascynująca jest również filmowość opowieści Korngolda, podobnie jak „Sinobrodego” czy „Salome”. Opery te powstały zresztą w podobnym czasie, w początkach kina i w momencie narodzin psychoanalizy, którą z operą łączą dwie podstawowe fascynacje miłość i śmierć.