Trzeba tylko dobrze grać

Krzysztof Szubarga to od lat czołowy polski koszykarz. Był mistrzem i wicemistrzem kraju, zdobył Superpuchar Polski. Nikt nie wiedział, w jakiej formie będzie po 520 dniach przerwy. Okazało się, że w znakomitej.

Publikacja: 07.08.2017 22:00

Krzysztof Szubarga był w ubiegłym sezonie liderem Asseco Gdyni  i jednym z czołowych graczy ligi

Krzysztof Szubarga był w ubiegłym sezonie liderem Asseco Gdyni i jednym z czołowych graczy ligi

Foto: Fotorzepa/Mariusz Mazurczak

W reprezentacji występował na najważniejszych imprezach, w tym dwukrotnie podczas mistrzostw Europy. W zeszłym sezonie wrócił do koszykówki po najdłuższej w karierze przerwie i z miejsca stał się liderem Asseco Gdynia, którego skład był złożony jedynie z polskich zawodników. Na parkiecie był dla nich partnerem do gry i nauczycielem. Świetna gra rozgrywającego i indywidualnie rekordowy sezon nie uszły uwadze ekspertów i obserwatorów ligi. Jego nazwisko coraz częściej pojawiało się w kontekście powrotu do kadry, która obecnie przygotowuje się do kolejnych mistrzostw Starego Kontynentu. Trenuje jednak bez Szubargi, powołania dla niego do Gdyni nie wysłano.

– Nie raz już powtarzałem, że byłem i jestem gotowy do gry w reprezentacji Polski. Oczywiście, żałuję, że nie będę mógł w niej wystąpić, ale w tym konkretnym przypadku chyba muszę podzielić zdanie selekcjonera Mike’a Taylora, który tłumacząc powołania, powiedział, że nie byłbym zadowolony z roli trzeciego rozgrywającego – mówi „Rzeczpospolitej” Szubarga.

42 punkty w Toruniu

Po trzeciej przegranej z rzędu z Rosą Radom na początku maja 2015 roku, AZS Koszalin, w którym wówczas występował, zakończył udział w rozgrywkach. Krzysztof Szubarga po tamtym spotkaniu nie wyjechał na wakacje. Dla niego rozpoczął się okres leczenia kontuzji i rehabilitacji. Gdy niecały rok później był już zdrowy i mógł dograć sezon w jakimś klubie, zrezygnował z tego i postawił na indywidualne treningi do rozgrywek, które miały wystartować dopiero kilka miesięcy później. Do gry wrócił po 520 dniach. – Pierwszy mecz z Dąbrową Górniczą był moim najsłabszym w lidze. Można to też zobaczyć w statystykach, liczby nie kłamią. W dalszej części sezonu odzyskałem pewność siebie – opowiada 33-letni Szubarga.

Był liderem Asseco i czołowym graczem ligi, trafił w niej 105 rzutów za trzy punkty, czego nie zrobił nikt w poprzednich siedmiu sezonach, w Toruniu zdobył rekordowe w sezonie 42 punkty, trenerzy wybrali go najlepszym polskim zawodnikiem. – Cieszą spotkania z takimi zdobyczami. Ale akurat na tamten mecz trzeba spojrzeć z innej, zespołowej perspektywy. Zawsze od indywidualnych statystyk ważniejszy jest końcowy wynik drużyny, a ten był dla nas niestety niekorzystny. Jeszcze na siedem sekund przed końcem mieliśmy przewagę pięciu punktów. Popełniliśmy prosty błąd, Toruń to wykorzystał, doprowadził do dogrywki, zwyciężył w niej i w całym spotkaniu – przypomina. Indywidualnie zakończył sezon z 18 punktami średnio zdobywanymi w meczu. – Taką rolę dostałem od trenera i jak najlepiej starałem się z niej wywiązywać. Miałem kreować grę i oddawać dużo rzutów. Nie do końca jestem zadowolony z liczby asyst, bo pięć na spotkanie, to w mojej ocenie zbyt mało. Mogłoby być ich więcej – podsumowuje.

Wyboru najlepszego polskiego gracza dokonali trenerzy zespołów Polskiej Ligi Koszykówki. Spośród 17 głosujących szkoleniowców aż siedmiu z nich maksymalną notę za poprzedni sezon przyznało Szubardze. Jednym z nich był Wojciech Kamiński z Rosy Radom, w sezonie 2007/2008 trener Szubargi w Polonii Warszawa. – To była ocena za cały sezon w jego wykonaniu. Swoją grą pokazał, że nawet po długiej, ale mocno przepracowanej przerwie, można wrócić na naprawdę wysoki poziom – mówi „Rz” Kamiński. – Przez te dziesięć lat, od momentu gdy był w Polonii, Krzysztof zdobył ogromne doświadczenie i wiedzę w kreowaniu akcji i zarządzaniu zespołem. Teraz świetnie przekłada to na grę.

Urodzony rozgrywający

Szubarga pochodzi z Inowrocławia, tam też zaczynał karierę. Na lekcjach wychowania fizycznego i zajęciach SKS podstaw koszykówki nauczył go Rafał Mazurkiewicz. – Byłem w czwartej klasie, gdy pokazał i zaszczepił we mnie tę dyscyplinę – wspomina koszykarz. W tamtym czasie zapisał się też do klubu. Najpierw w Noteci Inowrocław prowadził go Piotr Stężewski, potem, do wywalczenia miejsca w pierwszym składzie seniorskiej drużyny – Eugeniusz Jaworski.

– Już po kilku minutach pierwszego treningu było widać, jak ten chłopak wybija się na tle innych – wspomina dzisiaj dla „Rz” Jaworski. – Od początku był rozgrywającym, imponował szybkością, zwrotnością, sprawnością, pomysłem na grę. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie trzymał się taktyki i zagrywek. Dobrze wywiązywał się z ich realizacji, ale dodatkowo dawał coś od siebie, ciekawą akcję, kreatywne zagranie – wymienia.

Zawodnika chwali też Kosta Penowski, były koszykarski trener, obecnie sędzia i nauczyciel wychowania fizycznego, który przez rok w szkole średniej uczył w klasie, do której uczęszczał Szubarga: – Bardzo się wyróżniał. Szkołę średnią zaczął jako ukształtowany zawodnik. W młodzieżowych rozgrywkach – ligowych i międzyszkolnych, często zdarzały się mecze, w których rzucał po 40–50 punktów.

Do pierwszej drużyny Noteci trafił jako 17-latek. Trenerem był wtedy Jerzy Chudeusz i to on dał Szubardze możliwość zadebiutowania w ekstraklasie. Trzy lata później, w swoim ostatnim sezonie w Noteci, był już pierwszoplanową postacią. – Z tamtego okresu najbardziej zapamiętałem mecz w Bydgoszczy. To był niesamowity wyjazd, bo pojechaliśmy w sześciu i wygraliśmy z Astorią – przypomina. Do Inowrocławia – i będącego wtedy nowym klubem w pierwszoligowej stawce Sportino – wrócił po roku gry w Polpaku Świecie. – W mieście tworzył się ciekawy koszykarski projekt. Już w pierwszym sezonie wśród seniorów ze Sportino byliśmy o krok od awansu do ekstraklasy. Wróciłem wtedy do Inowrocławia, bo brakowało mi rodziny i znajomych – przyznaje.

Po kolejnych latach spędzonych na parkietach ekstraklasy w klubach z Warszawy, Ostrowa Wielkopolskiego, Włocławka i Gdyni, pojawiła się oferta gry w zespole z ukraińskiej ekstraklasy. Wyjazd za granicę przypadł na okres nagłych zmian politycznych i działań zbrojnych na Ukrainie. W krótkim czasie zawodnicy z tamtejszej Superligi zaczęli opuszczać kluby i kraj. – Byłem wtedy wewnętrznie rozdarty. Z jednej strony rodzina, która była w Polsce, przekonywała mnie do powrotu, jednak z drugiej – czułem żal, bo szkoda mi było zostawiać kolegów i zespół, organizacja stała na dobrym poziomie. Nie miałem dużo czasu na decyzję, musiałem ją podjąć w trzy dni. Władze klubu z Mikołajowa były wyrozumiałe, uszanowały mój wybór – opowiada Szubarga.

W centrum uwagi

Po przyjeździe do Polski w 2014 roku dokończył sezon w AZS Koszalin. Podobnie jak następny, choć ten zakończył się dla niego kontuzją i wspomnianą przerwą. Po rekordowym sezonie w Gdyni, w ostatnim czasie o Szubardze zrobiło się głośno ze względu na propozycję, jaką otrzymał od beniaminka pierwszej ligi R8 Basketu Kraków. Była to jedna z trzech ofert, m.in. obok tej z Asseco, jakie dostał w przerwie między sezonami. Ale na początku czerwca ostatecznie podpisał nową dwuletnią umowę z trójmiejskim klubem.

– O pozostaniu w Gdyni zadecydowało kilka powodów. Razem z rodziną dobrze się tutaj czujemy. Sportowo podoba mi się projekt, który jest realizowany w Asseco i cieszę się, że mogę być jego częścią. Dobrze układa się moja współpraca z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem, który przecież jeszcze nie tak dawno sam biegał po parkietach, oraz z młodszymi kolegami. Czuję duże wsparcie ze strony władz klubu. Naprawdę nie mam prawa narzekać. Trzeba tylko dobrze grać – kończy Szubarga.

W reprezentacji występował na najważniejszych imprezach, w tym dwukrotnie podczas mistrzostw Europy. W zeszłym sezonie wrócił do koszykówki po najdłuższej w karierze przerwie i z miejsca stał się liderem Asseco Gdynia, którego skład był złożony jedynie z polskich zawodników. Na parkiecie był dla nich partnerem do gry i nauczycielem. Świetna gra rozgrywającego i indywidualnie rekordowy sezon nie uszły uwadze ekspertów i obserwatorów ligi. Jego nazwisko coraz częściej pojawiało się w kontekście powrotu do kadry, która obecnie przygotowuje się do kolejnych mistrzostw Starego Kontynentu. Trenuje jednak bez Szubargi, powołania dla niego do Gdyni nie wysłano.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej