Taka sztuka udała się w Łodzi, do której Light.Move.Festival przyciąga coraz więcej gości. Ubiegłoroczne 600 tysięcy widzów – zarówno mieszkańców, jak i turystów – mówi samo za siebie – ten projekt się naprawdę udał. Jest wyrazem nieskrępowanej sztuki, a jednocześnie podkreśla to, co obecnie jest dla miasta priorytetowe, czyli rewitalizacje śródmieścia Łodzi. Dlatego magiczne i imponujące świetlne instalacje można zobaczyć na słynnej w całej Polsce ulicy Piotrkowskiej, ale i w mniej oczywistych miejscach, gdzie przy okazji przybysze mogą zobaczyć, jak bardzo przez ostatnie lata zmieniło się to miasto. Jak mówi kreatorka festiwalu, tworząc jego mapę, stara się wciągnąć w nią obszary niedosłowne, na co dzień niedocenione i w tym roku ścieżka, którą można wędrować, śledząc to, co wyczarowali artyści, wzbogaci się o nowe, nieodkryte dotąd przestrzenie. Dzięki nim miasto z kaczątka staje się pięknym i dostojnym łabędziem, całe pierzeje kamienic zachwycają kolorem, dynamiką, podkreślając postindustrialną spuściznę Łodzi. Szacunek dla tradycji i najnowocześniejsze technologie – to chyba dzisiejszy symbol tego miasta.
Takie wydarzenia mają jeszcze jeden ważny aspekt – zachęcają do odwiedzenia Łodzi tych, którzy do tej pory nie znaleźli w miejskiej ofercie nic wystarczająco kuszącego. Nie każdego bowiem ciekawią postindustrialne przestrzenie, starannie zrewitalizowane pałace XIX-wiecznych fabrykantów czy koloryt ulicy Piotrkowskiej. A takie piękne „miasto-błyskotka” mało kogo pozostawi obojętnym.
Ale przecież Light.Move.Festival to niejedyna atrakcja, która sprawia, że Łódź staje się coraz bardziej wyrazistym punktem na kulturalno-turystycznej mapie Polski. Z ogromnym zainteresowaniem czekam na moment, w którym szeroko otworzy swoje podwoje zrewitalizowana dawna elektrownia, która jako EC1 – Miasto Kultury ma szansę stać się jednym z najciekawszych obiektów muzealno-kulturalnych w Polsce. Obiekt zrekonstruowany i rozbudowany z pełnym szacunkiem dla swoich korzeni już dziś stał się jednym z symboli miasta.
Bo przeszłości nie ma się co wstydzić, trzeba wydobywać z niej to, co decyduje o charakterze miasta. Czy to światłem, czy mądrym inwestowaniem. A Łódź może być benchmarkiem takich działań.