Reklama
Rozwiń

Jak Kuba dzieciom…

Jakub Błaszczykowski został honorowym obywatelem Opola. Jest pierwszym sportowcem wyróżnionym w ten sposób.

Publikacja: 24.07.2017 23:30

Jakub Błaszczykowski

Jakub Błaszczykowski

Foto: Fotorzepa / Jankowski Bartosz

Na liście „honorowych opolan” są m.in. Jerzy Grotowski, Józef Szajna, Andrzej Wajda, Ryszard Kaczorowski, Lech Wałęsa i Maryla Rodowicz. Nie ma Antoniego Piechniczka, który z Odry zrobił czołową drużynę w Polsce, mistrza olimpijskiego Zbigniewa Guta, uczestników mundiali Józefa Młynarczyka i Romana Wójcickiego ani żużlowego mistrza świata Jerzego Szczakiela, który mieszka w Opolu od urodzenia, ma w mieście rondo swojego imienia, ale honorowym obywatelem nie jest.

Czym na ten tytuł zasłużył sobie Jakub Błaszczykowski? Podczas czerwcowej uroczystości w opolskim ratuszu w laudacji podkreślano to, co różni Kubę Błaszczykowskiego od wielu innych piłkarzy: „Jest wyjątkowo popularny, bardzo dobrze zarabia, a mimo to pozostał skromny, pomaga słabszym i dzieciom. Buduje wyjątkową karierę, pokazując, że życie nie polega wyłącznie na pogoni za sukcesami i pieniędzmi, ale jego sensem mogą być też takie zachowania wobec innych, które pokazują najlepsze ludzkie cechy. To jest na tak wysokim poziomie sportowym rzadko spotykany wzór”.

Przewodniczący Rady Miasta Marcin Ociepa, podkreślając, że tytuł jest najwyższym wyróżnieniem, jakie może przyznać Opole, dodał: – Nasze miasto chce być właśnie takie, jak pan: dynamiczne, zdeterminowane, odnoszące sukcesy, inspirujące do stawania się lepszym każdego dnia.

Głosowania nie było

Wniosek o nadanie honorowego obywatelstwa Opola przeszedł jednogłośnie. Nawet o nim nie dyskutowano. Radnym wystarczyło to, co o Błaszczykowskim wiedzą: jego gra, jak zachowuje się na boisku i poza nim, czym zajmuje się fundacje jego imienia i co robi dla Opola.

– To było dla mnie szczególnie ważne – mówi „Rzeczpospolitej” Jakub Błaszczykowski. – W czasach podziałów na rozmaitym tle nie znalazły się osoby, które byłyby przeciw nominacji. To pokazuje, że jeśli ktoś robi coś pożytecznego, widocznego gołym okiem i dla konkretnych osób, to jest doceniane. Ktoś to widzi. Nigdy nie myślałem o tego rodzaju wyróżnieniu, ale kiedy się o nim dowiedziałem, było mi wyjątkowo miło. A okoliczności, ten brak sprzeciwu dodał nagrodzie jeszcze więcej radości.

Ale niezależnie od uniwersalnych cech osobowości Błaszczykowskiego, pewnie jednakowo ocenianych wszędzie, dla radnych Opola najważniejsze było to, co on zrobił w tym mieście. Chodzi głównie o Centrum Rozrywki Kubatura, wzniesione z inicjatywy i za pieniądze Błaszczykowskiego oraz jego wujka, byłego piłkarza, a dziś trenera Wisły Płock Jerzego Brzęczka, przy ulicy Oleskiej, w pobliżu pamiętającego czasy ekstraklasy stadionu Odry.

Kubatura

Dlaczego w Opolu, a nie w Częstochowie, blisko której znajduje się rodzinna wieś Błaszczykowskich – Truskolasy?

– W Opolu mieszkał nasz wujek Janusz Kasprzyk, który prowadził rozmaite biznesy, ale wykładał również ekonomię na Uniwersytecie Opolskim. Bardzo z nami zżyty, dobry człowiek – opowiada „Rzeczpospolitej” Dawid Błaszczykowski, o trzy lata starszy brat Kuby.

– Wujek pierwszy zwrócił nam uwagę na możliwość zbudowania centrum rozrywki, ale to były wstępne plany. My z Kubą dopiero wchodziliśmy w dorosłe życie, nie mieliśmy możliwości finansowych na takie inwestycje. Wujek zmarł w roku 2002. Do planów wróciliśmy po latach, kiedy nasz drugi wujek Jurek Brzęczek kończył karierę w Polsce, a Kuba był już znanym piłkarzem. Do Opola z naszych Truskolasów nie jest daleko. Z miastem łączył nas wujek, ja kończyłem tam studia. Wybór był więc naturalny. Budowa trwała kilka lat. 4 października 2013 roku mogliśmy uroczyście otworzyć Centrum Rozrywki Kubatura. Jest tam kręgielnia, kawiarnia, sala konferencyjno-bankietowa, klub muzyczny, pub sportowy, w którym ogląda się mecze, organizuje konkursy z nagrodami. Razem z wynajętą siłownią to jest powierzchnia 5,5 tys. metrów. Nazwa pochodzi oczywiście od imienia brata. Ja jestem prokurentem spółki – mówi Dawid Błaszczykowski.

– Centrum jest niezależnym bytem, który musi na siebie zarabiać. Zbudowaliśmy wszystko od początku nie tylko z myślą o rozrywce, ale i biorąc pod uwagę inne dziedziny naszej działalności – mówi Kuba Błaszczykowski. – W Kubaturze znajduje się siedziba Fundacji Ludzki Gest Jakub Błaszczykowski. Musimy mieć gdzieś biuro, bo przez cały rok mamy co robić. A mimo to w fundacji etatowo jest zatrudniona tylko jedna osoba. Wszyscy pracują jako wolontariusze. Naszym zadaniem nie jest zarabianie pieniędzy, tylko pomaganie.

Babcia Felicja też pomagała

Fundacja założona w roku 2015 pomaga dzieciom i młodym ludziom, potrzebującym wszelkiego rodzaju opieki. Poszukuje funduszy na leczenie, rehabilitację i pomoc socjalną. Także wspiera utalentowaną młodzież, wychowującą się w trudnych warunkach. Utalentowaną w każdej dziedzinie, nie tylko w sporcie. Skąd taki pomysł?

– Tak zostaliśmy wychowani – mówi Dawid. – Babcia Felicja zaszczepiła nam konieczność niesienia pomocy. Nigdy nie była obojętna na potrzeby innych. Z naszego domu w Truskolasach nikt nie wyszedł głodny. I nikt z rodziny się tym nie chwalił. To było normalne.

– My też nie ogłaszamy, w jaki sposób fundacja komuś pomogła. Tego rodzaju informacja mogłaby sugerować, że się pysznimy. Ważne jest, żeby wiedział ten, kto coś od nas otrzymał – dodaje Kuba.

Prezesem fundacji jest Małgorzata Domagalik, znana dziennikarka, autorka książki „Kuba”, którą napisała wspólnie z piłkarzem. Pomaga, wykorzystując swoją pozycję i znajomości w kręgach innych niż sportowe.

Dzięki niej zaproszenie fundacji przyjął wybitny austriacki pianista Ingolf Wunder, laureat II nagrody na XVI Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina. Wystąpi 24 września na koncercie w Katowicach, poświęconym 85. rocznicy urodzin Wojciecha Kilara. Przy tej okazji odbędzie się finał konkursu „Kuba i przyjaciele”. Wunder jest rówieśnikiem Błaszczykowskiego, do Katowic przyjedzie pewnie z ojcem, kibicem naszego piłkarza. Dobroć nie zna granic.

Znani Przyjaciele

Konkurs „Kuba i Przyjaciele” skierowany jest do dziewcząt i chłopców w wieku 16–19 lat, którzy mają już swoje pasje, ale z braku funduszy nie mogą ich rozwijać. Nagroda wynosi 50 tys. zł. Pomocą i radą służą „Przyjaciele”, będący wybitnymi postaciami w swoich dziedzinach: Małgorzata Domagalik, aktor Paweł Małaszyński, przyjaciel Kuby piłkarz Łukasz Piszczek, artysta grafik Andrzej Pągowski i raper Liber.

Najbardziej widoczna działalność fundacji to turnieje i mecze piłkarskie. 14 czerwca w Żywcu drużyna Kuby Błaszczykowskiego rozegrała z połączonymi siłami „Kabaretów” i „Górali” mecz charytatywny, z którego dochód przeznaczono na leczenie dwóch małych chłopców. To już trzecia taka impreza na Żywiecczyźnie. Za każdym razem sprzedano po kilka tysięcy biletów, a na zaproszenie fundacji zawsze odpowiadają bardzo znani sportowcy (Jerzy Dudek, Wiesław Jobczyk, Joanna Mirek, Magdalena Śliwa) i artyści (bracia Golcowie, Katarzyna Pakosińska, Sylwia Grzeszczak).

27 grudnia w Częstochowie odbył się turniej piłkarski „Świąteczne granie”. Bilety sprzedały się w dwa tygodnie. Hala wypełniła się pierwszy raz od dwóch lat, kiedy polscy siatkarze grali tu z Iranem.

Na parkiecie grały cztery drużyny, a na estradzie występowało sześciu wykonawców, m.in. ulubiony przez Kubę O.S.T.R., kabarety Młodych Panów i Paranienormalni. Drużynę Kuby wzmocnili siatkarze Skry Mariusz Wlazły i Karol Kłos, którzy dotarli do Częstochowy po treningu w Bełchatowie. Przyjechały nawet dwie chińskie studentki, które są wpatrzone w Błaszczykowskiego jak w obraz i podróżują za nim po całym świecie.

W Opolu od trzech lat odbywa się turniej Kuba Cup, w którym może zagrać każde dziecko, bez względu na to, czy ma swoją drużynę czy nie. Jeśli nie ma, to będzie miało. To ma być przyjemność i radość. Kuba Błaszczykowski takie turnieje otwiera, zamyka i bierze w nich udział. Nagroda z jego rąk, wspólne zdjęcie to coś, czego się nie zapomina. Ostatnio przez dwa dni bawiło się na boiskach prawie 250 dzieciaków. W Truskolasach od dziesięciu lat odbywa się turniej dziecięcy. To wszystko trzeba zorganizować i opłacić.

Sok z cytryny

– Nie mamy z tym kłopotów – mówi Dawid Błaszczykowski. – Fundacje nie wszystkim kojarzą się dobrze, bo nieuczciwi ludzie próbują na nich zarabiać kosztem potrzebujących. Nam udaje się tego unikać. Szukamy sponsorów, ale czasami oni sami się do nas zgłaszają, wiedząc, w jaki sposób działamy. Dobrych ludzi w Polsce nie brakuje. Z władzami Opola współpracuje się nam bardzo dobrze. Wręcz zachęcają, żeby przychodzić do nich z pomysłami. Tylko w Truskolasach przygotowujemy wszystko na własny koszt. Kuba wręcza nagrody, i to niezłe. Władze nie bardzo to obchodzi. W naszej gminie, która wydała dwóch kapitanów reprezentacji Polski, nie ma nawet Orlika.

Koniec roku 2016 był dla Jakuba Błaszczykowskiego wyjątkowy. Na Wydziale Turystyki i Rekreacji Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie obronił pracę licencjacką (na temat zmiany masy ciała piłkarzy w okresie przygotowawczym i startowym).

Podczas turnieju w Częstochowie został udekorowany przyznawanym przez dzieci Orderem Uśmiechu. W pięćdziesięcioletniej historii tego jedynego w świecie odznaczenia nadawanego przez dzieci otrzymało go tylko trzech sportowców: sprinter Marian Woronin, pływaczka Otylia Jędrzejczak i Błaszczykowski.

Podczas ceremonii laureat, pasowany czerwoną różą, musi wypić duszkiem pucharek soku z cytryny, a potem się uśmiechnąć. Kuba nawet się nie skrzywił. Co to dla niego. On od dziecka ze wszystkim daje sobie radę.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku