Wprawdzie Gdańsk oraz całe Trójmiasto mocno stawiają na infrastrukturę rowerową i promują poruszanie się na dwóch kółkach, ale nie samą pracą – a raczej dojazdami do niej – rowerzysta żyje. Pomorze zapewnia też wspaniałe warunki do ambitniejszego uprawiania kolarstwa i turystyki rowerowej. – Zrównoważony rozwój dużych miast i komplementarny z nim wzrost znaczenia transportu rowerowego to kierunek, w którym podążamy razem z całym światem – mówi Remigiusz Kitliński, pełnomocnik prezydenta Gdańska ds. polityki rowerowej.
I nie jest to utopijna wizja przyszłości. To już się dzieje, czego potwierdzeniem są świetne wyniki kampanii Rowerowy Maj i trzykrotne zwycięstwo w European Cycling Challenge.
Z roweru na pociąg
Rozwój infrastruktury widać w sieci dróg rowerowych, ale Trójmiasto jest w tyle z systemem rowerów miejskich, które dobrze funkcjonują m.in. w Warszawie, Poznaniu czy Krakowie. Sprawy jednak idą ku lepszemu. Niedawno podpisana umowa na stworzenie systemu roweru metropolitalnego obszaru metropolitalnego Gdańsk-Gdynia-Sopot pozwoli nie tylko swobodnie poruszać się po Trójmieście, ale także po terenie 11 kolejnych gmin. Dzięki 3,5 tys. rowerów, będzie można jeździć od Pruszcza przez Trójmiasto aż do Redy, ale też w Pucku, Władysławowie i Tczewie.
System pozwoli też przesiadać się z roweru na pociąg czy autobus. Będzie największy pod względem obszaru funkcjonowania i zarazem najnowocześniejszym technologicznie systemem roweru publicznego w Polsce.
Ale rowerzyści na Pomorzu mogą również wyrwać się z miejskiego zgiełku. Do dyspozycji mają wspaniałe trasy poza miastem, a kolejnych przybywa i są odnawiane. Około 125 km tras północnych Kaszub będzie wyremontowane i wybudowane. Zadbają o to pomorskie gminy, na mocy podpisanego niedawno porozumienia w sprawie realizacji projektu „Pomorskie trasy rowerowe o znaczeniu międzynarodowym R10 i Wiślana Trasa Rowerowa R9 – partnerstwo gminy Puck”. Realizacja projektu będzie kosztowała 15 mln zł. Będą tam asfaltowe, jak i gruntowe trasy rowerowe.