To spora zmiana, bo do tej pory, decyzją rady miasta z 2016 roku, parkingi były płatne także w soboty. Nowa taryfa to skutek decyzji wydanej przez sąd administracyjny. W jego opinii sobota nie jest dniem roboczym, dlatego pobieranie opłat tego dnia jest nieuzasadnione.
– Musimy przyjąć to rozstrzygnięcie, choć się z nim nie zgadzamy. Hel to turystyczna miejscowość nadmorska. W sezonie nie ma u nas podziału na dni wolne i robocze. Pomijając hotele, sklepy i restauracje, w soboty pracują m.in. urzędnicy. Tego dnia działają na przykład ci, którzy udzielają ślubów i osoby, które zajmują się promocją miasta, a także organizują imprezy dla turystów – mówi „Rzeczpospolitej” Marek Dykta z Urzędu Miasta Hel. Miasto nie będzie się od tej decyzji odwoływało.
Jak wyjaśnia Marek Dykta, dla Helu jest to spora strata, bo rocznie w czasie sezonu z opłat parkingowych zarabiali ok. 90 tys. – To są pieniądze, które wykorzystywaliśmy na budowę dróg i chodników – mówi Dykta.
Dodaje, że miasto będzie musiało dołożyć do sprzątania parkingów. Bo w soboty w sezonie turystów wcale nie jest mniej niż w inne dni tygodnia. Przeciwnie – jest ich więcej, bo helskie białe plaże przyciągają też mieszkańców okolicznych miejscowości. – Koszty ich obsługi są więc takie same jak w inne dni – tłumaczy.
Na tej regulacji stracić mają także lokalni przedsiębiorcy. Na półwyspie jest stosunkowo mało miejsca, dlatego wielu mieszkańców w lecie zamienia swoje podwórka w płatne parkingi. Wyłączenie spod opłat soboty to dla nich strata. Tym bardziej że nad morzem na turystyce zarabia się zazwyczaj od końca maja do połowy września. Dla wielu osób te pieniądze muszą wystarczyć na życie przez resztę roku.