Jeszcze kilka lat temu Zabłocie straszyło pordzewiałymi pustymi halami fabrycznymi oraz rozpadającymi się czynszówkami.
Tymczasem do końca PRL kwitło tu życie. Wytwarzano kosmetyki, zapałki, słodycze, szkło. Z czasem jednak fabryki poupadały lub zostały zlikwidowane. Pozostały po nich tony zardzewiałego żelastwa i czynszówki, w których mieszkają byli pracownicy.
To się jednak sukcesywnie zmienia. Hale jedna po drugiej dostają szanse na drugie życie, a czynszówki przestają straszyć. Na Zabłocie wraca życie, a miasto chwali się udaną rewitalizacją.
Przy okazji rodzą się kolejne pomysły na Zabłocie. Wśród nich jest koncepcja stworzenia klastra innowacji społeczno-gospodarczych.
Będzie on funkcjonować w przyszłości w jednej ze starych fabrycznych hal, które dziś jedynie straszą.