Rz: Mamy już za sobą Dzień Reymonta, który tym razem zbiegł się z Rokiem Reymontowskim. Co, jako pomysłodawca Dnia, uważa pan za największy sukces tego cyklu?
Marcel Szytenchelm: Zacznijmy może od najświeższych wrażeń. Tegoroczna edycja Dnia Reymonta była niezwykle udana. W Łodzi, Przyłęku Dużym i Lipcach Reymontowskich uczestniczyło w nim 200 wykonawców i, co najważniejsze, setki widzów. Rokrocznie organizowana impreza zyskuje coraz większe uznanie. Myślę, że godne podkreślenia jest to, że mamy za sobą 20., jubileuszową edycję. Na pewno ta formuła się nie zestarzała. Chodzi o to, że w sposób widowiskowy, teatralno-muzyczny, happeningowy przypominam twórczość Władysława Reymonta. Wymyśliłem taką imprezę, aby ożywiać świat dawno minionych lat. A jednocześnie poprzez postać Władysława Reymonta – wybitnego pisarza, laureata Nagrody Nobla – promować związane z nim miejscowości. W imprezie biorą udział setki osób reprezentujących różne pokolenia i środowiska. Jestem dumny z tego, że mamy do czynienia ze zbrataniem się artystycznym z dużym poczuciem humoru.
Dzień Reymonta rozpoczął się przy Kufrze, jednym z pomników – w tym przypadku Władysława Reymonta, których powstania był pan inicjatorem. Jakie były początki Galerii Wielkich Łodzian?
Pomysł stworzenia „Galerii” zrodził się w 1996 roku. Chciałem, aby pomniki wtapiały się w ulicę Piotrkowską i stały się jej charakterystycznymi znakami. Stworzyłem Galerię jako rodzaj ulicznego teatru. Poprzez pomniki można opowiadać o Łodzi, galeria spełnia zatem również rolę edukacyjną. Przy każdej rzeźbie wybitnego twórcy można usiąść, potrzeć nos na szczęście, zrobić pamiątkowe zdjęcie i zabrać je ze sobą. Ta galeria jest czynna całą dobę. Lokalizacje też nie są przypadkowe. Warto zaznaczyć, że pomniki nie powstały za publiczne pieniądze. Szukałem fundatorów, zaciągałem pożyczki. A zacząłem od akcji artystycznej pod nazwą Dzień Tuwima, bo najpierw wymyśliłem Ławeczkę Tuwima. Miałem wrażenie, że do tego momentu Juliana Tuwima się wstydzono, przypominając sobie o tym wybitnym poecie tylko przy okazji okrągłych rocznic twórcy. Później powstały pomniki Fortepian Rubinsteina, Kufer Reymonta, Twórcy Łodzi Przemysłowej, Fotel Jaracza i Lampiarz. Jestem dumny z tego, że inne miasta podchwyciły mój pomysł stawiania podobnych pomników w postaci ławeczek.
Jest pan niekonwencjonalnym piewcą Łodzi. Czym jest dla pana to miasto?