Rz: Podobno już w kilkanaście sekund potrafi pani ocenić, czy ktoś nadaje się na estradę czy nie.
Elżbieta Zapendowska: To spore uproszczenie. Ale jak się pracuje tyle lat w tym zawodzie co ja, to człowiek czuje się jak dobry piekarz, który potrafi ocenić jakość pieczywa po wyglądzie, a gdy je powącha, ma pewność.
A na co zwraca pani uwagę, oceniając śpiewających?
Na wiele czynników. Same warunki głosowe to zdecydowanie za mało. Niektórzy mają piękny głos, wspaniale śpiewają, tylko nikogo to nie interesuje. Oczywiście wielu ludzi w wytwórniach płytowych poszukuje sprawnych rzemieślników, ale mnie to nie wystarcza. Interesują mnie wykonawcy, którzy mają znamiona artysty. Muszą być kreatywni i poza warunkami mieć jeszcze jakąś wartość dodaną. Takich ludzi szukam, bo wiem, że oni przetrwają na rynku przynajmniej przez parę lat.
Ci, którzy wyszli spod pani ręki, jak choćby Edyta Górniak, Doda, Natasza Urbańska, Natalia Sikora, Katarzyna Cerekwicka, utrzymują się na tym rynku znacznie dłużej.