Ojciec Mateusz potrzebuje wsparcia internetu

Wśród sprzedanych w minionym roku w województwie świętokrzyskim 1,64 mln noclegów są także moje pobyty, a także weekendowe wypady moich znajomych. Noclegowo-turystyczne statystki regionu podwyższę także w tym roku po niedawnym weekendzie spędzonym w maju w Sandomierzu.

Publikacja: 28.05.2017 22:00

Anita Błaszczak

Anita Błaszczak

Foto: Fotorzepa / Kompala Waldemar

Było wprawdzie spokojniej niż w szczycie (podczas długiego weekendu), ale i tak sandomierski rynek był pełen turystów, w tym wycieczek podążających śladami serialowego ojca Mateusza, które przy okazji mogły zajrzeć do kawiarni z serialowym logo albo chrupać wafelki z podobnym motywem.

Po drodze do albo z Sandomierza wiele wycieczek zatrzymuje się w parku rozrywki w Bałtowie, który wypromowany przed laty na fali zainteresowania dinozaurami, teraz stał się obowiązkowym punktem programu dla rodzin z dziećmi. W sezonie sznury aut i autokarów ciągną też do unikalnych ruin Krzyżtoporu, wypełniając też parking przy odrestaurowanym pałacu i stadninie bizonów (!) w Kurozwękach.

To radykalna zmiana w porównaniu z minioną dekadą, gdy dla wielu osób (w tym niżej podpisanej) Świętokrzyskie było fragmentem trasy w drodze na południe, np. do Krynicy Górskiej. Raczej anonimowym fragmentem mimo Chęcin – stanowiących żelazny punkt programu wycieczek szkolnych i „zielonych szkół”.

Co wywołało zmianę? Jak zwykle w takich sytuacjach potrzebny był uśmiech szczęścia, który potem trzeba jednak umieć wykorzystać. Tym uśmiechem szczęścia był dla regionu, a zwłaszcza dla Sandomierza, sukces serialu TVP „Ojciec Mateusz” (kręconego od 2008 r.), który jest mocno osadzony w tym mieście. To zbiegło się z modą na turystykę serialową. Do tego doszły unijne fundusze, które pomogły sfinansować inwestycje w drogi, infrastrukturę turystyczną, a na koniec pomogła lokalna przedsiębiorczość. Region dorobił się własnego słodkiego specjału – sandomierskiej i opatowskiej krówki. Sam cukierek wprawdzie nie jest zbyt innowacyjny, ale krówki owinięte w papierki z opisami i historią zabytków miasta są strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że stały się obowiązkowym zakupem na miejscu, to są też popularnym upominkiem z wycieczki, który ma dodatkowy walor promocyjny.

Szkoda jednak, że Świętokrzyskie – podobnie zresztą jak wiele innych turystycznych regionów w Polsce – ma jedną istotną słabość: brak systemu sprawnej rezerwacji noclegów online. I choć chyba każdy pensjonat i właściciel apartamentu na wynajem ma stronę w sieci albo ofertę na portalu, to rzadko kiedy można zarezerwować czy choćby sprawdzić dostępność (i cenę) przez internet. Trzeba dzwonić i dopytać.

Mniejszy problem, gdy wystarczy jeden czy dwa telefony. Jednak w szczycie sezonu, np. przed długim majowym weekendem czy latem, chcąc się wybrać na kilka dni np. do Sandomierza, trzeba obdzwaniać dziesiątki pensjonatów w poszukiwaniu wolnych miejsc.

Może więc warto, by w ramach inwestycji turystycznych zbudować sprawny regionalny system rezerwacji online. I nakłonić właścicieli, by udostępnili trochę informacji o warunkach i cenach w obiektach – zamiast przekonywać (już przekonanych), że w Świętokrzyskie warto przyjechać. Bo to już wiem.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10