Rz: W Centrum Onkologii w Bydgoszczy stworzył pan pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych w tej części Europy „Colorectal Cancer Unit” – zespół zajmujący się leczeniem nowotworów przewodu pokarmowego. I to w czasach, kiedy do powszechnej świadomości nie przebiło się jeszcze pojęcie Breast Cancer Unit – zespół do leczenia raka piersi.
Prof. Wojciech Zegarski: Oddział leczenia raka piersi, oddzieliliśmy od chirurgii onkologicznej już 15 lat temu, tworząc pierwszy, nieformalny Breast Cancer Unit w Polsce. Wówczas też powstał zalążek dzisiejszego „Colorectal Cancer Unit”, zespołu leczenia nowotworów przewodu pokarmowego. Od dawna wiadomo, że warunkiem dobrego leczenia chirurgicznego jest uprawianie specjalistycznej chirurgii narządowej. Dziś rak jelita grubego jest drugą przyczyną śmierci z powodu nowotworu wśród kobiet i trzecią wśród mężczyzn, i to na całym świecie. Wzrost zachorowań na raka jelita grubego zaobserwowałem już 15 lat temu, kiedy zacząłem pracować w bydgoskim Centrum Onkologii. Wiedziałem, że trzeba się nim pilnie zająć i to od początku w sposób perfekcyjny.
W tej chwili rak jelita grubego jest najczęstszym nowotworem przewodu pokarmowego na świecie i w Polsce – zajmuje drugie miejsce i co roku liczba zachorowań wzrasta o 2,5 proc. W 2016 r. 17 tys. nowych zachorowań, a rok wcześniej około 2 proc. mniej. Dzieje się tak przez siedzący tryb życia, jedzenie tłustych pokarmów, głównie wysoko przetworzonych mięs. Przed wojną jedliśmy ich o połowę mniej, ludzie odżywiali się zbożami. Groźne są też słodycze, alkohol. Czynnikiem ryzyka jest też nadwaga.
Dziś do pańskiego oddziału przyjeżdżają chorzy z całej Polski…
Chorzy spoza regionu stanowią 40 proc. naszych pacjentów. Wiedzą, że nie tylko operujemy najnowocześniejszymi światowymi metodami, ale podejmujemy się operacji, których w innych klinikach im po prostu odmówią, i to nie zawsze ze względu na brak umiejętności. Często chodzi o oszczędności. Szpitalom nie opłaca się przeprowadzać nieinwazyjnej, rektoendoskopowej operacji wycięcia guzów jelita grubego nie większych niż 2 cm czy dootrzewnowej chemioterapii perfuzyjnej w hipertermii (HIPEC), bo jej koszty się szpitalowi nie zwrócą. Wolą w tym czasie wykonać trzy operacje metodą tradycyjną, z użyciem skalpela, bo finansowo wyjdą na swoje. Nie myślą o ryzyku powikłań, gorszym rokowaniu i samym pacjencie.