Wszystkie aparaty świata

Kiedy na pocztę w Biskupcu przyszła paczka bez nazwiska i adresu, listonosz doręczył ją bezbłędnie, tam gdzie trzeba. Wystarczyło, że na przesyłce nadawca napisał jedno słowo: „kolekcjoner”.

Publikacja: 10.05.2017 21:00

Wiesław Borowski z Biskupca jest posiadaczem największej w Polsce prywatnej kolekcji aparatów fotogr

Wiesław Borowski z Biskupca jest posiadaczem największej w Polsce prywatnej kolekcji aparatów fotograficznych.

Foto: archiwum prywatne

Wiesława Borowskiego i jego kolekcję znają w 10-tysięcznym Biskupcu jeśli nie wszyscy, to większość długoletnich mieszkańców. Mieszka tu od 12. roku życia, a więc blisko pół wieku.

Przez te lata Biskupiec przemienił się z prowincjonalnej warmińskiej mieściny w urodziwe, zanurzone w zieleni miasto z odrestaurowanym rynkiem i gotyckimi zabytkami. A 61-letni dziś Wiesław Borowski stał się posiadaczem największej w Polsce – a według niektórych także w Europie – prywatnej kolekcji aparatów fotograficznych. Piszą o nim gazety, nie tylko polskie, i pokazują telewizje.

Zainteresowaniu mediów Borowski zawdzięcza z kolei zainteresowanie urzędników, które zaowocowało etatem i pomieszczeniem w Biskupieckim Domu Pracy Twórczej Sorboma. Od jesieni 2014 r. kolekcjoner demonstruje tam swoje zbiory. Jego kolekcja rozrosła się w tym czasie z 850 egzemplarzy do ponad 1300. Wystawę odwiedziło ponad 5 tys. osób, w tym wielu ekspertów i kolekcjonerów z Polski i zagranicy.

Pierwsza była smiena

Wszystko zaczęło się od radzieckiej smieny – aparatu, który dostał od matki uszczęśliwionej tym, że nastoletni syn dostał się do szkoły średniej.

– A wie pani, że do smieny należy rekord Guinnessa? To największa masowa produkcja aparatu lustrzanki. W ZSRR wyprodukowano ich 20 mln sztuk – opowiada, kiedy rozmawiamy o początkach kolekcji.

Radzieckie aparaty młody Borowski kupował od ludzi, którzy jeździli do ZSRR. Miał różne zenity, zorki, kijowy. W czasach, kiedy internet był pojęciem nieznanym, wiedzę zdobywał w bibliotece, prenumerował też fachową literaturę, jak miesięcznik „Foto”.

– Miałem już może 200 aparatów, kiedy pomyślałem, że chciałbym mieć wszystkie modele wyprodukowane na świecie. Był rok 2000 i aparaty tradycyjne były wypierane przez cyfrowe. Ludzie pozbywali się starych sztuk za bezcen – opowiada kolekcjoner.

– Pracowałem wtedy w Szwecji, gdzie mój brat Ryszard osiadł na dłużej. W dni wolne chodziliśmy w Malmo na loppis, czyli szwedzkie pchle targi. Czego tam nie było! Kupowałem po 20, 30 sztuk. Dopóki nie weszliśmy do Unii w 2004 r., był tylko kłopot z przewiezieniem przez granicę. Można było wwieźć pięć sztuk na osobę – wspomina.

Najstarszy aparat z kolekcji – urządzenie firmy Kodak z 1884 r. – Wiesław Borowski kupił w Polsce na portalu aukcyjnym. Jest sprawny, podobnie jak aż 70 proc. kolekcji – w tym aparaty harmonijkowe czy dwa egzemplarze na płytki szklane. Trudniej dostać do nich same płytki i odczynniki.

– Które modele najtrudniej było zdobyć? Te najdroższe. Leica III i Hasselblad – model, którym w 1969 r. amerykańscy astronauci zrobili pierwsze zdjęcia na Księżycu – przyznaje Borowski.

Dla szpiega i astronauty

Niektóre eksponaty same do niego „przychodzą”. Tak było np. z aparatem Minox, modelem, którego używał i James Bond, i rosyjscy szpiedzy. Do Biskupca trafił szpiegowski egzemplarz z rosyjskiego myśliwca Mig.

– Dostałem go od pułkownika, który na tych samolotach latał. To jest wielki sprzęt. Całe wyposażenie dodatkowe stoi w skrzynkach i nie jestem w stanie tego uruchomić – śmieje się Borowski.

Ma też inny sprzęt szpiegowski montowany w samolocie. To Alfa – aparat z polskiego myśliwca Lim 5. Zdjęcia robiono nim w latach 60. Wraz z aparatem kolekcjoner otrzymał całą dokumentację i robione nim z powietrza zdjęcia. Tutaj zakup odbył się przez internet. Zresztą ta droga powiększania kolekcji w ostatnich latach dominuje.

W inny sposób trafił do niego cenny Rolleyflex z 1929 r. Był w posiadaniu fotografa z Katowic. Starszy pan po osiemdziesiątce przyjechał do Biskupca jako turysta, by obejrzeć aparaty Borowskiego. Zachwycił się kolekcją i wiedzą jej właściciela.

Z kolei aparat podwodny Sea & Sea Motormarine II EX Borowski kupił od kolegi płetwonurka. Sprzęt pozwala na robienie zdjęć na głębokości nawet 120 m.

Wyzwaniem jest utrzymanie ekspozycji w czystości. – Jak zacznę odkurzać od lewej strony, to nim dojdę do końca prawej, lewa już jest zakurzona – śmieje się kolekcjoner.

W ekspozycji nie ma dwóch jednakowych aparatów. Borowski przyznaje, że to zasługa jego dobrej pamięci wzrokowej.

Jego kolekcja to chluba Biskupca i powiatu olsztyńskiego. Dumna była z męża nieżyjąca już żona Barbara, a dwaj synowie – Robert i Adam – pomagają ojcu wyszukiwać ciekawe egzemplarze.

– Kolekcjonowanie to była dobra decyzja. Wzbogaciła moje życie i relacje rodzinne. Przyniosła uznanie wielu osób. To wszystko jest ważne – podsumowuje Wiesław Borowski.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: i.trusewicz@rp.pl

Wiesława Borowskiego i jego kolekcję znają w 10-tysięcznym Biskupcu jeśli nie wszyscy, to większość długoletnich mieszkańców. Mieszka tu od 12. roku życia, a więc blisko pół wieku.

Przez te lata Biskupiec przemienił się z prowincjonalnej warmińskiej mieściny w urodziwe, zanurzone w zieleni miasto z odrestaurowanym rynkiem i gotyckimi zabytkami. A 61-letni dziś Wiesław Borowski stał się posiadaczem największej w Polsce – a według niektórych także w Europie – prywatnej kolekcji aparatów fotograficznych. Piszą o nim gazety, nie tylko polskie, i pokazują telewizje.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej