Na ścianie budynku klubu wioślarskiego jeszcze do niedawna wisiał billboard jednego ze sponsorów Artura Mikołajczewskiego i Jerzego Kowalskiego do igrzysk w Rio de Janeiro. Na nim wizerunki tych sportowców i dopingujące hasło: „Wspieramy naszych zawodników w drodze po sukces olimpijski”. Obok, na wzgórzu, wznosi się legendarna Mysia Wieża. Z perspektywy jej 32 metrów doskonale widać jezioro i tor wioślarski, na którym kilkanaście lat temu obaj wioślarze zaczynali kariery. Największy sukces chcą osiągnąć w Tokio.
Od WF-u do wioślarstwa
Kruszwicki projekt dwójki podwójnej wagi lekkiej w Rio się nie powiódł. W igrzyskach wystąpił tylko Mikołajczewski. W finale w parze z Miłoszem Jankowskim zajęli szóste miejsce. Kowalski obejrzał ten wyścig w telewizji. Miał przerwę przed drugą częścią sezonu, którą mógł zaliczyć do udanych. Indywidualnie zdobył srebrny medal w Akademickich Mistrzostwach Świata i złoty w mistrzostwach Polski. Jego marzenia o Rio prysły wcześniej. Igrzyskom podporządkował kilka lat treningów, ale był to okres przeplatany kontuzjami, operacjami i rehabilitacjami. – Żałuję, że nie było mnie w Brazylii. Igrzyska są najważniejszą imprezą dla sportowca – mówi Kowalski, który za trzy lata w Tokio będzie miał 32 lata, Mikołajczewski – 30. To najlepszy wiek dla wioślarzy.
Obaj do tego sportu trafili jako 13-latkowie. Wypatrzył ich Robert Januszek, nauczyciel wychowania fizycznego w kruszwickim gimnazjum i trener juniorskich grup w klubie. – Siłę można wyrobić, techniki się nauczyć. Najdłuższej pracuje się nad wydolnością, kluczową w wioślarstwie. Obaj od początku imponowali przygotowaniem motorycznym. Podczas sprawdzianów biegowych, których w gimnazjum jest sporo, dystans 1 km pokonywali w mniej niż 3 minuty. Wtedy zacząłem ich przekonywać do wioślarstwa – wspomina Januszek.
W Kruszwicy największą popularnością wśród dzieci i młodzieży cieszy się, jak wszędzie, piłka nożna. Nabór w miejscowym klubie prowadzony jest już dla 7-latków. – Młodzi garną się do piłki, w ostatnich latach także do koszykówki. Do wioślarstwa trafia się dopiero od szóstej klasy szkoły podstawowej. To najlepszy czas, by zacząć naukę wiosłowania. Z perspektywy trenera byłoby jeszcze lepiej, gdyby po kilku latach uprawiania sportu drużynowego kilkunastolatek przechodził do wioślarstwa. Zdarza się to rzadko, ale taką drogę przeszli Artur i Jerzy – przypomina Januszek.
Mikołajczewski był zapalonym piłkarzem. Na pierwszy wioślarski trening przyszedł po trzech miesiącach zachęcania. Do nowego sportu na dobre przekonał się dopiero po pół roku. Kowalski cały wolny czas spędzał na grze w siatkówkę. Występował w lokalnej lidze, gdy trenował już wioślarstwo.