Władze Rzeszowa stoją na stanowisku, że powiększenie terytorialne miasta to jedyna droga do rozwoju. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, mówi, że jego celem jest, aby miasto było silnym ośrodkiem na mapie kraju. – Z małymi nikt się nie liczy – mówi wprost Tadeusz Ferenc.
– Musimy pozyskać nowe tereny pod inwestycje. Na przykład w Przybyszówce powstała specjalna strefa ekonomiczna, która docelowo będzie miała 450 ha, a my w granicach miasta dziś mamy tylko 180 ha terenów inwestycyjnych. Chcemy przyciągać nowe zakłady pracy, bo tam, gdzie będzie praca, pojawią się mieszkańcy – mówi Stanisław Sienko, zastępca prezydenta Rzeszowa.
Miasto zaczęło aktywnie rozszerzać swoje granice ponad dekadę temu. W 2005 roku liczyło niespełna 54 km kw. i było najmniejszym miastem wojewódzkim w Polsce. W 2006 roku przyłączono wsie Słocin i Załęże z gminy Krasne. W kolejnych dwóch latach w granicach Rzeszowa znalazły się Przybyszówka i Zwięczyca, czyli kolejne 91,5 km kw. W 2009 roku miasto wchłonęło Białą, a rok później część Miłocina i Budziwój, zwiększając powierzchnię o blisko 25 km kw. Przez kolejne sześć lat władze miasta bezskutecznie walczyły o przyłączenie kolejnych wsi. Udało się tylko wchłonąć Bziankę. Od stycznia tego roku Rzeszów liczy już 120 km kw.
Aspiracje są większe. Władze Rzeszowa widziałby w swoich granicach całe dwie gminy Krasne i Trzebownisko. Pierwsza gmina to tereny pod zabudowę mieszkalną, druga ma atrakcyjną perełkę – międzynarodowy port lotniczy Rzeszów-Jasionka, który i tak w powszechnej opinii kojarzony jest miastem.
– Na całym świecie do lotnisk prowadzą dwupasmowe drogi, a u nas dwupasmówka kończy się na granicy miasta z granicą gminy Trzebowisko. Przepisy ustawy o samorządzie gminnym zabraniają nam inwestować na nieruchomościach, które nie należą do gminy – mówi Stanisław Sienko.