Prezesi obu: Jerzy Szleszyński (SKB) i Lech Szargiej (Hubal), opowiadają tę anegdotę tak wiernie, że trudno mieć wątpliwości co do jej autentyczności. Pod koniec lat 90. XX wieku, kiedy SKB obaliło wieloletni monopol na drużynowe tytuły Technika Głubczyce, szef suwalskiego klubu spotkał się ze swoim odpowiednikiem z Białegostoku. Hubal istniał od niedawna, jeszcze raczkował, choć miał już do dyspozycji halę z czterema kortami. Obaj działacze zrozumieli, że jeśli chcą, by ich zawodnicy się rozwijali, a kluby rosły w potęgę, trzeba rozpocząć współpracę.
Ustalili jasny plan działania. Rywalizacja odbywa się tylko na parkiecie, a nie między gabinetami. Dzieci i młodzież mierzą się ze sobą w lokalnych turniejach, sparingach, bo nic tak nie podnosi sportowego poziomu jak bezpośrednia konfrontacja. Dodatkową korzyścią były oszczędności. Nie trzeba będzie jeździć do Głubczyc, Krakowa, Kępna, Warszawy, tylko można grać na miejscu. Skorzystają również trenerzy obu zespołów, bo wymienią się doświadczeniami. Podobno z upływem czasu nie wszystkie ustalenia zostały dochowane, istnieją – jak to między sąsiadami – różnice zdań, ale porozumienie przyniosło owoce.
Pod dyktando Suwałk
Na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro w badmintonie Polskę reprezentowało pięcioro zawodników. Aż czworo z nich: Nadieżda Zięba, Adam Cwalina, Adrian Dziółko i Robert Mateusiak, wywodziło się z obu podlaskich klubów. Tak dzieje się już od igrzysk w Sydney (2000). 80–90 procent olimpijskiej kadry Polski pochodziło albo z SKB, albo z Hubala. Oprócz tej czwórki byli to Kamila Augustyn i Michał Łogosz. Prezes SKB z wielkim żalem wspomina 1996 rok, kiedy tylko krok dzielił Joannę Szleszyńską i Jacka Niedźwiedzkiego od kwalifikacji na igrzyska w Atlancie, ale z powodu politycznej zawieruchy oboje nie zostali wpuszczeni na ostatni turniej kwalifikacyjny do Chile. Zabrakło kilku punktów do nominacji.
Niewiele się w tych proporcjach zmienia. Na rozpoczynające się 25 kwietnia w duńskim Kolding mistrzostwa Europy powołanie otrzymali ponownie Zięba i Mateusiak, Cwalina oraz Michał Rogalski. Na zakończonych w tym tygodniu młodzieżowych drużynowych mistrzostwach Europy wystąpili Michał Sobolewski z SKB i Paweł Śmiłowski z Hubala, nadzieje obu klubów na przyszłość.
Polska ekstraklasa od dobrych kilku lat toczy się pod dyktando drużyny z Suwałk, ale po piętach depcze jej Hubal. Od 1998 roku SKB zdobyło 15 tytułów mistrzowskich, zespół z Białegostoku jeden, przed czterema laty. Drużyna ze stolicy regionu była w tym czasie pięciokrotnie wicemistrzem i trzy razy wywalczyła brązowy medal. Od pięciu lat oba kluby panują więc niepodzielnie w Polsce, mistrzem jest albo SKB, albo Hubal.