Wchłonięcie przez Polską Grupę Górniczą kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego zakończyło kolejny etap reorganizacji w spółkach węglowych. Część nierentownych zakładów wydobywczych lub ich wydzielone części trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a wraz z nimi rzesza pracowników, którzy skorzystali z dotowanych przez państwo świadczeń – płatnych urlopów górniczych i jednorazowych odpraw pieniężnych. Tylko w 2016 r. zatrudnienie w branży skurczyło się o 7,4 tys. osób. W efekcie na koniec grudnia liczba pracowników spadła do 84,6 tys. To o 30 proc. mniej niż dziesięć lat temu, gdy w górnictwie węgla kamiennego pracowało niemal 120 tys. osób.
Poprawa efektywności
Analitycy od lat zwracali uwagę na przerost zatrudnienia i niską efektywność polskich kopalń. Trwająca restrukturyzacja branży, wymuszona dekoniunkturą na rynku węgla, odchudziła węglowe spółki. Część ekspertów obawia się jednak, że w dalszej perspektywie w górnictwie może się pojawić problem z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników. – W Polsce węgla mamy pod dostatkiem. Może się jednak okazać, że demografia szybciej zabije przemysł węglowy niż ekonomika działania kopalń czy unijna polityka klimatyczna – twierdzi Paweł Smoleń, przewodniczący rady nadzorczej Forum Energii i członek zarządu Erbudu ds. energetyki i przemysłu.
Przekonuje, że w sytuacji, gdy ciągle mówi się o nieopłacalności wydobycia węgla, potrzebie zamykania kopalń czy przeroście zatrudnienia, młodzi ludzie nie będą chcieli zdobywać wykształcenia górniczego. – A to może skończyć się tym, że w Polsce szybciej zabraknie górników niż węgla. Demografia to zresztą problem całej energetyki w Europie, gdzie w wielu obszarach średnia wieku pracowników przekracza 50 lat – zauważa Smoleń.
Wciąż jest praca
Lukę pokoleniową w branży zauważyły także władze spółek węglowych, dlatego współpracują z uczelniami i szkołami kształcącymi górników. Firmy przekonują, że nawet w tak trudnym czasie dla branży i przy trwającej redukcji zatrudnienia wciąż są miejsca dla młodych pracowników. Zwłaszcza tych, którzy chcą pracować pod ziemią, bo największe cięcia etatów dotyczą administracji.
W 2016 r. Polska Grupa Górnicza (do maja działająca jako Kompania Węglowa) zatrudniła w sumie 672 absolwentów szkół górniczych. W 2017 r., tylko do końca lutego, przyjęła kolejnych 328 pracowników. – To działanie niezbędne dla zachowania ciągłości produkcji. W miarę możliwości będziemy przyjmować do pracy następnych absolwentów – zapewnia Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.