Trwa odchudzanie górniczych spółek

W ciągu ostatniej dekady zatrudnienie w kopalniach skurczyło się o 30 proc. i będzie dalej spadać.

Publikacja: 11.04.2017 22:30

W branży górniczej pracuje dziś około 84 tysięcy osób.

W branży górniczej pracuje dziś około 84 tysięcy osób.

Foto: 123 rf

Wchłonięcie przez Polską Grupę Górniczą kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego zakończyło kolejny etap reorganizacji w spółkach węglowych. Część nierentownych zakładów wydobywczych lub ich wydzielone części trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a wraz z nimi rzesza pracowników, którzy skorzystali z dotowanych przez państwo świadczeń – płatnych urlopów górniczych i jednorazowych odpraw pieniężnych. Tylko w 2016 r. zatrudnienie w branży skurczyło się o 7,4 tys. osób. W efekcie na koniec grudnia liczba pracowników spadła do 84,6 tys. To o 30 proc. mniej niż dziesięć lat temu, gdy w górnictwie węgla kamiennego pracowało niemal 120 tys. osób.

Poprawa efektywności

Analitycy od lat zwracali uwagę na przerost zatrudnienia i niską efektywność polskich kopalń. Trwająca restrukturyzacja branży, wymuszona dekoniunkturą na rynku węgla, odchudziła węglowe spółki. Część ekspertów obawia się jednak, że w dalszej perspektywie w górnictwie może się pojawić problem z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników. – W Polsce węgla mamy pod dostatkiem. Może się jednak okazać, że demografia szybciej zabije przemysł węglowy niż ekonomika działania kopalń czy unijna polityka klimatyczna – twierdzi Paweł Smoleń, przewodniczący rady nadzorczej Forum Energii i członek zarządu Erbudu ds. energetyki i przemysłu.

Przekonuje, że w sytuacji, gdy ciągle mówi się o nieopłacalności wydobycia węgla, potrzebie zamykania kopalń czy przeroście zatrudnienia, młodzi ludzie nie będą chcieli zdobywać wykształcenia górniczego. – A to może skończyć się tym, że w Polsce szybciej zabraknie górników niż węgla. Demografia to zresztą problem całej energetyki w Europie, gdzie w wielu obszarach średnia wieku pracowników przekracza 50 lat – zauważa Smoleń.

Wciąż jest praca

Lukę pokoleniową w branży zauważyły także władze spółek węglowych, dlatego współpracują z uczelniami i szkołami kształcącymi górników. Firmy przekonują, że nawet w tak trudnym czasie dla branży i przy trwającej redukcji zatrudnienia wciąż są miejsca dla młodych pracowników. Zwłaszcza tych, którzy chcą pracować pod ziemią, bo największe cięcia etatów dotyczą administracji.

W 2016 r. Polska Grupa Górnicza (do maja działająca jako Kompania Węglowa) zatrudniła w sumie 672 absolwentów szkół górniczych. W 2017 r., tylko do końca lutego, przyjęła kolejnych 328 pracowników. – To działanie niezbędne dla zachowania ciągłości produkcji. W miarę możliwości będziemy przyjmować do pracy następnych absolwentów – zapewnia Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.

Także w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która tnie zatrudnienie, są miejsca dla nowych pracowników. Na koniec 2016 r. w JSW pracowało niemal 21,2 tys. osób. To o 13 proc. mniej niż rok wcześniej. W tym samym czasie w spółce znalazło się jednak miejsce dla 375 nowych członków załogi. Ten rok przyniósł kolejną redukcję zatrudnienia w JSW. Wraz z kopalnią Krupiński z końcem marca do Spółki Restrukturyzacji Kopalń przeszło 1,1 tys. pracowników. Zarząd JSW oczekuje, że na koniec 2017 r. poziom zatrudnienia w grupie wyniesie 20,5 tys. osób.

Niemałą zachętą do pracy w górnictwie jest wynagrodzenie, które choć z roku na rok maleje, to jednak wciąż jest wyraźnie wyższe od średniej krajowej. Średnia płaca miesięczna brutto w górnictwie węgla kamiennego i brunatnego wyniosła w 2016 r. 6,9 tys. zł. Z kolei przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Polsce sięgało w tym czasie niespełna 4,28 tys. zł.

Jak kurczą się wynagrodzenia w górnictwie, widać na przykładzie JSW. W 2016 r. średnia płaca miesięczna w tej spółce wynosiła 6,55 tys. zł. To o 15 proc. mniej niż w 2015 r., kiedy przeciętne wynagrodzenie wynosiło 7,7 tys. zł, i aż o 21 proc. mniej niż w roku 2014, kiedy płaca sięgała 8,25 tys. zł. Redukcja ta związana jest z zamrożeniem wypłaty części przywilejów górniczych, takich jak 14. pensja. Obecnie, kiedy ceny węgla wyraźnie wzrosły, wśród związków zawodowych pojawiają się głosy, by wrócić do wypłaty wszystkich świadczeń pracowniczych.

Kolejne zmiany

To nie koniec zmian w górnictwie. – Musimy przeanalizować, które jeszcze kopalnie nie będą w stanie przetrwać i do końca 2018 r. mogą trafić do SRK – zapowiedział Krzysztof Tchórzewski, minister energii.

Z ministerialnych zapowiedzi wynika, że jeszcze w tym roku do SRK przejdzie pozostała część kopalni Wieczorek (wydzielone aktywa tego zakładu trafiły już do spółki restrukturyzacyjnej) oraz ruch Śląsk. Rozważana jest ponadto likwidacja wydzielonej części ruchu Rydułtowy, obejmującej zakład przeróbczy wraz z bocznicą kolejową. Przekazanie kolejnych aktywów do SRK otworzy furtkę kolejnym górnikom, którzy chcieliby skorzystać z pakietu osłonowego.

Przedstawiciele rządu przekonują, że redukcja zatrudnienia w kopalniach nie przekłada się negatywnie na rynek pracy. – Tak się składa, że stopa bezrobocia na Śląsku spadła znacznie poniżej 7 proc. Jest więc szansa, że nawet ponad połowa pracowników, którzy odeszli na urlopy górnicze i mają świadczenia, ma już pracę poza górnictwem. To wszystko powoduje wzrost ilości pieniędzy na rynku na Śląsku, a także pośrednio wywołuje ożywienie gospodarcze – przekonywał w marcu w Sejmie Tchórzewski.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: b.oksinska@rp.pl

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej