To jest album, który pokazuje mój sposób postrzegania świata. Świat muzyki jest idealny do tego, żeby tworzyć to, co się chce, być kompletnie wolnym, podążać za intuicją, wyobraźnią. Bez żadnych ograniczeń realizować najskrytsze marzenia. Dla mnie muzyka to wolność, to rodzaj energii, którą potem oddaję ludziom i którą się dzielę. Połączenie utworu „Bombtrack” Rage Against The Machine z tekstem Vienia i zrobienie go po polsku czy też łączenie „Vademecum skauta” Lady Pank z moim „Punkt Gdańsk” to były – jak się zdawało na początku – kompletne wariactwa, których nie wiadomo czy warto robić. Ja jednak byłem przekonany, że warto i że chcę im nadać zupełnie nowy wymiar. Do tego całkowicie na żywo, spotykając się z twórcami tych utworów, razem nadawać im nowy charakter.
No i przede wszystkim odcisnąć na nich swoje piętno.
To też. Współczesny świat dostarcza nam bardzo wielu inspiracji, które można przetwarzać. Na takiej zasadzie, że ludzie gdzieś to już słyszeli, ale nadając czemuś nowy kontekst, dotrzesz do ich wrażliwości od innej strony. Otworzysz nowe drzwi. Myślę, że to mi się udało.
Podobnie chyba było z twoim innym projektem, Bassisters Orchestra, którą kilka lat temu stworzyłeś również z uznanymi muzykami. Ten projekt jeszcze trwa?
Tamten zespół powstał przy okazji współpracy z francuskim teatrem ulicznym, kiedy musiałem stworzyć orkiestrę, która będzie szła razem z teatrem po Gdańsku. To była orkiestra dęta, złożona głównie z uczniów gdańskich szkół muzycznych. Później powstał pierwszy album tej formacji, to była mistyczna, całonocna sesja w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Ta płyta wyszła w wytwórni niezależnej, nie wiem, czy jest gdzieś dostępna. A po latach, przygotowując projekt na jakiś festiwal, uznałem, że tej nazwy będę używał do projektów, w których łączę osobowości z różnych światów muzycznych. I zaprosiłem do składu Waglewskich, Mikołaja Trzaskę, Macia Morettiego, „Bunia” i Tomasza Dudę. I z tym składem nagraliśmy płytę „Numer jeden”. I to jest taki pojechany album. Później koncertowaliśmy. Minęło parę lat, nazwa jest otwarta i mogę do niej włożyć cokolwiek. Nie wykluczam tego. Bardzo podobnym kluczem i sposobem posługiwałem się przy „Chaosie pełnym idei”.
Rozmawiamy o jazzie, o bliskich mu gatunkach. A gdzie jest punk rock, z którym chyba kiedyś się utożsamiałeś?