Rz: Mija już rok od remontu Pieskowej Skały. Co dzięki niemu zyskali turyści i zwiedzający?
Olgierd Mikołajski: Już tak jest, że historia zamków to także historia ich remontów. Ponieważ od poprzedniego minęło aż 50 lat, trzeba było poddać renowacji zewnętrzną architekturę budowli, w tym dachy. Prace były związane z murami i ich strukturą, która została wzmocniona. Położone zostały też nowe tynki. To dało wspaniały efekt wizualny – efekt świeżości. Wcześniej wymieniono pokrycie dachowe, mamy nową dachówkę. Trzeba było też unowocześnić infrastrukturę, dlatego bastion, który spełniał funkcję głównie gastronomiczną, został zmodernizowany. Mieści się tam teraz nasza nowa restauracja i kasa. Pieniądze pozyskaliśmy z różnych programów. Na mury i tynki otrzymaliśmy dotację z funduszy norweskich przy udziale Skarbu Państwa. Pozostałe prace finansowaliśmy z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Czy odnowiony zamek budzi większe zainteresowanie turystów?
Odczuwamy wzrost frekwencji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mamy dobre lata dla turystyki w Polsce, również z uwagi na to, że niektóre kierunki są uważane przez Polaków za niebezpieczne. Jednocześnie programy finansowe, z których korzystaliśmy, umożliwiły nam aktywniejszą akcję promocyjną. Bywa też tak, że zamknięcie obiektu na dwa lata ma nieoczekiwane działanie marketingowe, wynikające również z tego, że turyści są stęsknieni wycieczek do nieczynnego przez pewien czas obiektu. Zobaczymy, jak długo to potrwa. Przez miniony rok, od czasu otwarcia muzeum po renowacji, odwiedziło je około 165 tysięcy osób. Naszym statystykom wymykają się ci, którzy spacerowali po dziedzińcu i parku. Myślę jednak, że dzięki nim pierwszą liczbę można spokojnie podwoić.
Turyści pochodzą z Małopolski czy są też sygnały o zwiedzających, którzy przyjeżdżają z dalszych regionów, a nawet z zagranicy?