Diabeł padł martwy

Mały, parafialny klub Polonia Białogon wychował dwóch najwybitniejszych piłkarzy pochodzących z Kielc – braci Pawła i Piotra Brożków.

Publikacja: 27.03.2017 00:00

Położony w południowo-zachodniej części miasta Białogon słynął w kraju z produkowanych w miejscowej Kieleckiej Fabryce Pomp żeliwnych odlewów, którymi zamykano studzienki kanalizacyjne. Chodził po nich każdy, choć nie każdy zdawał sobie z tego sprawę.

Kiedy istniejąca od początku XIX wieku fabryka w czasach transformacji na początku lat 90. popadła w chwilowy kryzys, chciała pozbyć się należących do niej terenów rekreacyjnych. Boisko, kort tenisowy, spory kawałek ziemi przeznaczony dawniej na rekreację położony nad Silnicą, były kulą u nogi broniącego się przed upadkiem zakładu. Teren niszczał, obciążał przy tym zakład podatkami.

Białogon miał szczęście do społeczników. Inicjatorem powstania protoplasty fabryki – zwanej wtedy Hutą Aleksandra – był ksiądz Stanisław Staszic. Pomysłodawcami, by półtora wieku później wykorzystać jej rekreacyjną część dla klubu sportowego, byli ksiądz z miejscowej parafii Przemienienia Pańskiego Andrzej Drapała oraz dyrektor położonego niedaleko Zespołu Szkół Informatycznych Kazimierz Mądzik. We dwójkę założyli Parafialny Klub Sportowy Polonia Białogon.

Życie na boisku

Ksiądz Andrzej, tworząc klub, kierował się zasadą Jana Bosko, założyciela zgromadzenia salezjanów, wyniesionego na ołtarze patrona uczniów i studentów: „pełne boisko to martwy szatan”. – Bolałem nad tym, że boisko w Białogonie niszczeje, a młodzież nie ma co robić. Zależało mi na formacji miejscowych dzieci, także na pewnej prewencji, by ustrzec ich przed zagrożeniami – opowiada ks. Drapała.

Taka była pierwotna idea, ale pomysł rozwinął się na tyle dobrze, że rodzice chcieli pójść krok dalej, nadać klubowi bardziej profesjonalny wymiar, by dzieci szły po szkole albo po mszy na boisko nie tylko po to, by się poruszać, ale też żeby mogły trenować według planu. Zadbał o to prezes Kazimierz Mądzik.

Dla piłkarzy wyszukał trenera – Edwarda Guzy, który pisał pracę magisterską poświęconą Kazimierzowi Górskiemu, jeździł do Warszawy, by porozmawiać ze schorowanym już wtedy legendarnym trenerem. Ksiądz Andrzej mówi, że mieli szczęście. Pan Edward to człowiek o wielkiej wiedzy, umiejętnościach i sercu. To on wychował braci Brożków.

Polonia Białogon nie ograniczała się do futbolu. Dzieci trenowały również koszykówkę, siatkówkę, tenis stołowy, istniała sekcja kolarska i szachowa. Praktycznie każdy uczeń miejscowej szkoły podstawowej uczęszczał na jakieś zajęcia sportowe. Bez względu na wiek. Nikt ich do tego nie zmuszał. W Białogonie uprawianie sportu stało się czymś naturalnym. Boisko tętniło życiem. Diabeł padł martwy.

Z ministrantów piłkarze

Bracia Brożkowie, zanim trafili do Polonii, byli ministrantami. W Białogonie zamiana komży na strój piłkarski była wtedy raczej regułą niż wyjątkiem. Przyszli do klubu w 1992 roku, kilka miesięcy po jego założeniu. Na treningi najpierw dowoził ich Guzy. Mieszkali niedaleko od trenera, w położonych 2 kilometry dalej Górkach Szczukowskich.

– Potem przyjeżdżali na trening przez las rowerem. Tak, jednym rowerem. Raz jeden, raz drugi woził brata na ramie. Nigdy się nie spóźniali na zajęcia, zawsze byli bardzo sumienni – wspomina były prezes.

W klubie opowiadają, że kiedy Paweł i Piotr mieli jeszcze naście lat, trener Guzy przyszedł kiedyś do księdza Drapały i powiedział, że miał sen: widział braci w koszulce z orłem na piersi. Gdy dorośli, Paweł rozegrał 38 spotkań w kadrze Polski i strzelił dziewięć bramek, Piotr wystąpił w pięciu meczach reprezentacji.

Obaj spędzili w kieleckim klubie sześć lat. Od początku się wyróżniali, przewyższali umiejętnościami rówieśników.

Był pomysł, by przeszli do tworzącej się sekcji seniorów Polonii, ale rodzicie i wszyscy w klubie doszli do wniosku, że lepiej znaleźć mocniejszy ośrodek szkolenia. Naturalnym kierunkiem było przejście do Korony Kielce, wówczas balansującej między II i III ligą. – Zadzwoniłem tam, ale powiedzieli, że oni dzieciaków nie potrzebują – tłumaczy Mądzik.

Braci Brożków chętnie przyjął natomiast mocny wtedy w szkoleniu piłkarzy SMS Zabrze. Obaj wyjechali na Górny Śląsk, zostali wypożyczeni, ale na krótko.

Wypatrzeni przez Nawałkę

Wkrótce do Białogonu zaczął przyjeżdżać obecny selekcjoner kadry Adam Nawałka. Rozpoczął wtedy pracę w Wiśle, zajmował się szkoleniem młodzieży i wyszukiwaniem talentów.

Na braciach Brożkach poznał się od razu. Uważał, że Wisła nie mogła przejść obojętnie obok tak szybko rozwijających się piłkarzy. Odwiedzał w Górkach Szczukowskich rodziców, rozmawiał w Białogonie z prezesem Mądzikiem.

– Rodzice postawili sprawę jasno. Kluby musiały się dogadać. Ja nie robiłem problemów. Wiedziałem, jaka to szansa na nich i dla Polonii – wspomina Mądzik.

Za transfer 17-letnich wówczas chłopców parafialny klub z Kielc dostał tyle, że starczyło na sfinansowanie letnich obozów sportowych dla sekcji tenisa stołowego i zakup sprzętu dla piłkarzy. Zawarto też umowę, że utalentowani juniorzy Polonii mają najpierw pojawiać się na testach w Wiśle. Ale tak zdolni albo tak zdeterminowani już się nie pojawili.

Paweł Brożek ze 138 golami zajmuje dziś dziesiąte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców ekstraklasy i ma szansę tę pozycję i bilans poprawić. Wciąż gra, po powrocie z zagranicy, znów w Wiśle.

Piotr należał do najsolidniejszych obrońców polskiej ligi. Tak jak brat kolekcjonował trofea w Wiśle Kraków. Półtora roku temu zakończył karierę.

Z pokolenia braci Brożków z Polonii Białogon wywodził się jeszcze Łukasz Szymoniak, który rozegrał dwa mecze w ekstraklasie w Koronie, występował też w KSZO Ostrowiec, w Broni Radom, a obecnie kończy karierę w Łysicy Bodzentyn.

Trener Guzy wspominał o innych talentach na miarę słynnych wychowanków, ale mówi, że nie ma co ich wymieniać, skoro życie napisało inny scenariusz.

Liga Wolnych Stref

Polonia z Białogonu ma obecnie trzy zespoły młodzieżowe i jeden seniorów, występujący w B-klasie. Są spore szanse na awans. Po pierwszej rundzie dzieli pozycję lidera z rezerwami Spartakusa Razem Daleszyce.

W klubie nie pracują już ksiądz Andrzej, prezes Mądzik i trener Guzy. Bracia Brożkowie osiedli w Krakowie, czasami przyjeżdżają w rodzinne strony. Śluby brali w kościele w Górkach Szczukowskich. Swoim wychowankom z Białogonu udzielił ich ksiądz Drapała.

Powodzenie pomysłu Polonii Białogon zainspirowało duszpasterza do innych działań mających na celu wychowanie przez sport. Poprzez powołane przez siebie Stowarzyszenie Nadzieja Rodzinie utworzył cztery lata temu Ligę Wolnych Stref.

– Wolna strefa od wszelkiego rodzaju patologii. Przez sport budująca więź między młodymi ludźmi – tłumaczy ks. Drapała.

W rozgrywkach bierze udział ok. 20 zespołów, głównie z ośrodków socjoterapeutycznych, świetlic środowiskowych, ale też UKS-ów. Zwycięzcy i najlepsi zawodnicy ostatniej edycji zostali wyróżnieni w przerwie meczu Korony Kielce przez prezesa klubu i prezydenta miasta.

Korona od jakiegoś czasu dostrzega siłę małych drużyn z okolicy. Nawiązała też luźną współpracę z Polonią Białogon. Jest nadzieja, że jeżeli pojawią się w drużynie następcy braci Pawła i Piotra Brożków, profesjonalną karierę zaczną w Kielcach.

Położony w południowo-zachodniej części miasta Białogon słynął w kraju z produkowanych w miejscowej Kieleckiej Fabryce Pomp żeliwnych odlewów, którymi zamykano studzienki kanalizacyjne. Chodził po nich każdy, choć nie każdy zdawał sobie z tego sprawę.

Kiedy istniejąca od początku XIX wieku fabryka w czasach transformacji na początku lat 90. popadła w chwilowy kryzys, chciała pozbyć się należących do niej terenów rekreacyjnych. Boisko, kort tenisowy, spory kawałek ziemi przeznaczony dawniej na rekreację położony nad Silnicą, były kulą u nogi broniącego się przed upadkiem zakładu. Teren niszczał, obciążał przy tym zakład podatkami.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej