I też zaczął pan rymować i rapować jako W.A.M.
Tak, wszystko zaczęło się od tekstów – czasem napiszę kilka, czasem robię przerwę, bo nie idzie. Lubię mówić o tym, co mnie otacza, nie robię rapu do piwa i do samochodu – o imprezach, kobietach i alkoholu – to mnie nudzi. Wolę klasyczne formy.
Jest w tych tekstach gniew?
Jest wiele emocji, jestem tam ja i moje przemyślenia. Pewnie moja niepełnosprawność ma wpływ na tę twórczość, chociaż staram się nie gniewać, nie wściekać. Nie lubię negatywnych emocji, ale w moim pisaniu pojawia się także niezadowolenie z tego, co się dzieje dookoła.
Ma pan za sobą debiut fonograficzny…
Wypuściłem kilka utworów do internetu, ale nie mogę powiedzieć, że nagrałem pierwszą płytę. To moje marzenie, planuję spełnić je w tym roku. Chciałbym zrobić płytę na oryginalnych beatach, a nie ściągniętych z sieci – wiadomo, dopiero wtedy jest niepowtarzalny klimat. Robi je znajomy, sam nie jestem muzykiem, w dzieciństwie uczyłem się gry na pianinie, ale to rzuciłem i dziś żałuję.
Zdarzały się występy na żywo?
Epizodycznie, ale nie przepadam za tym – w hałasie trudno się skupić na tekstach.
Ta płyta nosi tytuł „Czego oczy nie widzą”. Czego nie widzą?
Tego, co uszy mogą usłyszeć. (śmiech) Odnoszę się nie tylko do tego, że sam nie widzę, ale też do tego, że czasem ludzie za bardzo sugerują się tym, co widzą, w efekcie dochodzą do błędnych ocen. Czasem warto zajrzeć głębiej.
Miewa pan żal, że pańskie oczy nie widzą?
Żal to za duże słowo. Czasem człowiek się irytuje, bo nie mogę ot tak wstać i iść w nowe miejsce. Potrafię się samodzielnie poruszać po terenie, z którym ktoś mnie wcześniej zapoznał, wtedy tworzę sobie w głowie trójwymiarową mapę. A czasem chciałoby się gdzieś pójść i niczym się nie przejmować. Ale nic, bierzemy to na klatę, w końcu osoby pełnosprawne też mają różne swoje niedogodności, wiadomo – jak nie urok… Życie leci za szybko, żale i pretensje to strata czasu. Trzeba kombinować, rozwiązywać i minimalizować problemy. Cieszyć się.
Na co pan się teraz cieszy w związku z pływaniem?
Cieszę się na każde zawody, bo oznaczają przerwę w codziennym, jednostajnym treningu. Tym bardziej że nie ma ich zbyt wiele. W marcu lecę na Białoruś, od startu w Rio minie sześć miesięcy. Zobaczymy, jak z formą – tegorocznym celem są mistrzostwa świata w Meksyku na przełomie września i października. Ale to zbyt daleko, żeby się cieszyć.
Wystąpi pan tam tylko na 100 m grzbietem?
Popłynę jeszcze 50 i 100 m kraulem. Do pięćdziesiątki mam za krótkie ręce, ale na 100 m zrobiłem w Rio życiówkę, wszedłem do finału. Jestem zadowolony, nie można być za bardzo zachłannym.
Osiągnięcia sportowe
2014:
– brązowy medal ME niepełnosprawnych – 100 m stylem dowolnym
2015:
– brązowy medal MŚ niepełnosprawnych – 100 m stylem grzbietowym
2016:
– złoty medal ME niepełnosprawnych – 100 m stylem grzbietowym,
– brązowy medal ME niepełnosprawnych – 100 m stylem dowolnym,
– srebrny medal igrzysk paraolimpijskich – 100 m stylem grzbietowym