Reklama
Rozwiń

Legenda Helenowa

Przez lata w Łodzi działał najsilniejszy ośrodek torowy w Polsce. Z miejscowych klubów wywodzili się medaliści mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, przede wszystkim sławna kolarska rodzina Beków.

Publikacja: 31.01.2017 23:00

Andrzej Bek i Benedykt Kocot – brązowi medaliści igrzysk w Monachium (1972) w tandemach

Andrzej Bek i Benedykt Kocot – brązowi medaliści igrzysk w Monachium (1972) w tandemach

Foto: Imago Sport and News

W Łodzi pierwszy tor powstał jeszcze w latach 80. XIX wieku – w Zelinówce wzdłuż obecnej ulicy 6 Sierpnia. Potem pojawiły się tory przy dzisiejszej ulicy Tuwima i Przejazd. Wielu łodzian lubiło jeździć na rowerach, ale w miejskiej przestrzeni nie byli mile widziani. Tak było zresztą w całej Polsce.

Cykliści uważani byli za niebezpiecznych dziwaków, zwłaszcza że ich stroje odbiegały od panującej mody. W Łodzi władze zakazały jazdy wielocypedami po ulicy Piotrkowskiej. Na torze mogli za to hulać do woli. W 1892 roku zbudowany został kolejny – w parku helenowskim. Przebudowywany istnieje do dziś. To na nim wychowali się wielcy łódzcy kolarze.

Tłumy łodzian w Helenowie

W budowę obiektu zainwestowali właściciele największego miejskiego browaru, bracia Andstadtowie, do których należał park. Tor miał wtedy jeszcze ziemną nawierzchnię, po modernizacji w 1907 roku otrzymał betonową i wtedy uważano go za jeden z najbardziej nowoczesnych w Europie. Postawiono też małe trybuny. Organizowane były zawody międzynarodowe, a nagrody – podobno sowite – fundowali miejscowi fabrykanci.

Tor w Helenowie stanowił godną konkurencję dla warszawskich Dynasów. Służył jednak nie tylko sportowi i rekreacji, ale i kulturze. W 1913 roku wewnątrz, na płycie boiska, zostało uruchomione pierwsze w mieście kino na wolnym powietrzu.

Rozkwit obiektu i kolarstwa nastąpił po II wojnie. Tor odbudowano po zniszczeniach, wyprofilowano wiraże, znów zmieniono nawierzchnię, dobudowano drewniane bandy i trybuny. Zabrakło czasu na zadaszenie, ale i tak Helenów stał się kuźnią kolarskich kadr na długie lata i areną zawodów, na które chodziło pół Łodzi.

Startowali tam mistrzowie świata i medaliści olimpijscy. Popularne były szczególnie wyścig australijski i wyścigi za motorami. Na niektóre zawody trzeba było przyjść godzinę, dwie przed rozpoczęciem, by zająć miejsce na trybunach.

– Dziś to nie do pomyślenia, ale na zawodach kolarskich na torze w Helenowie bywało i 20 tysięcy ludzi – wspomina Jan Kudra, były mistrz Polski w wyścigach długodystansowych i drużynowych, bardziej znany jednak z dobrych występów na szosie z początku lat 60. Dwukrotnie wygrywał Tour de Pologne. – Kiedy już nie było miejsc na trybunach, ludzie obsadzali drzewa w parku. Kolarstwo cieszyło się wtedy podobnym zainteresowaniem jak dziś skoki, torowe nie ustępowało wcale szosowemu. Często właśnie na torze odbywały się ceremonie powitania uczestników Wyścigu Pokoju i przychodziły na nie tłumy – opowiada „Rzeczpospolitej” Mieczysław Nowicki, brązowy medalista na szosie z Montrealu (1976), który cztery lata wcześniej w Monachium jechał w drużynie torowej w wyścigu na dochodzenie. Zajął z nią czwarte miejsce.

Kolarski ród Beków

Tłumy oblegały tor w latach 60. i 70. na zawodach Łódź – reszta Polski. Najczęściej wygrywali kolarze z miasta włókniarzy. Łódzki ośrodek uchodził wtedy za najlepszy w kraju, choć nieźle szkolono torowców także we Wrocławiu, Szczecinie i Kaliszu.

Historię kolarstwa torowego w Łodzi tworzył nie tylko legendarny obiekt, ale przede wszystkim kolarze. Przez trzy pokolenia miejscowe kluby zasilała rodzina Beków. Protoplastą kolarskiego rodu był Alfons Beck, z zawodu piekarz, z zamiłowania kolarz. Nauczył ścigania się na rowerze Jerzego, jednego z najwybitniejszych polskich kolarzy torowych. Dziś jego imię nosi tor w parku helenowskim. Jerzy po wojnie musiał zmienić nazwisko na brzmiące mniej niemiecko Bek i tak już zostało. Znany był także pod pseudonimem, pod którym startował „Jerzy Jerzyk”, ale przede wszystkim z sukcesów. W Polsce zdobywał tytuł za tytułem, według jednych źródeł było ich 19, według innych – 17. Kilkanaście razy zajmował miejsce na podium. – Pięknie jeździł, technicznie. Miło się patrzyło na ten styl Jurka – mówi Jan Kudra.

Jerzy Bek przez całą karierę reprezentował łódzkie kluby – ŁTK, Tramwajarza, ŁKS, Orkana, Włókniarza. Potem został trenerem, najpierw w Łodzi i w końcu w reprezentacji. Był na igrzyskach w Monachium (1972), ale jako menedżer i mechanik, a potem w Seulu (1988) już jako szkoleniowiec. On wskazał drogę życiową synom Andrzejowi i Jarosławowi. Obaj zostali kolarzami, uczyli się jeździć na rowerze jeszcze z dziadkiem Alfonsem, ale już na poważnie na torze ścigali się pod okiem taty.

Andrzej Bek z Benedyktem Kocotem został brązowym medalistą igrzysk 1972 w tandemie. Miał w ogóle nie jechać do Monachium, bo rok wcześniej po wypadku podczas mistrzostw Polski przeszedł trepanację czaszki, ale zawziął się i wrócił. W Monachium zamiast pochodzącego z Opolszczyzny Kocota do startu przewidziany był inny łodzianin Janusz Kotliński, w ostatniej chwili trenerzy zmienili zdanie. Błędu nie popełnili. Ta sama para dwa lata później zajęła trzecie miejsce na mistrzostwach świata.

Andrzej Bek pracował też w amerykańskich grupach zawodowych. Obecnie współpracuje z zespołem BMC.

Z toru na szosę

Jan Kudra mówi, że treningi w Helenowie stanowiły dla niego idealne uzupełnienie zajęć na szosie. Pierwsze treningi kolarskie na obiekcie przy ulicy Północnej 36 odbywał też Mieczysław Nowicki. Dojeżdżał na tor z Piątku, czasami na rowerze. 40 km w jedną stronę, trening, potem powrót. – Byliśmy wtedy twardzi, a na drogach było dla kolarzy bezpieczniej – mówi Nowicki.

Trenował go w Społem Łódź Edward Borysewicz, legendarny szkoleniowiec, który później budował niemal od podstaw kolarstwo w USA. Wśród jego wychowanków był zwycięzca Tour de France Greg LeMond i ten, któremu siedem zwycięstw w Wielkiej Pętli odebrano – Lance Armstrong. Nowicki dopiero później zdecydował się na kolarstwo szosowe. Dzięki temu jest pierwszym polskim medalistą olimpijskim w szosowym wyścigu indywidualnym.

W Łodzi na torze, w barwach Społem trenował też Krzysztof Sujka. On, podobnie jak Nowicki, po sukcesach torowych zdecydował się na szosę i dobrze na tym wyszedł. W 1978 roku zdobył srebrny medal na mistrzostwach świata amatorów w Nurburgu.

80 rowerów dla dzieci

Ostatnim torowym olimpijczykiem z Łodzi jest Robert Kraśnicki. Startował w Barcelonie (1992) i Atlancie (1996) w wyścigu na 4 tys. m na dochodzenie. Dwa razy zajął 13. miejsce. Ostatnie lata to co najwyżej niezłe osiągnięcia juniorów – Pawła Laskowskiego, Kacpra Leśniaka, Adriana Opasiewicza i Karoliny Krasiewicz.

W Łodzi istnieją dziś tylko dwie sekcje kolarskie, których zawodnicy korzystają z toru w Helenowie – Społem i Tramwajarza. W czasach świetności tej dyscypliny takich klubów było osiem. Wtedy nawet na zawody regionalne trzeba było przeprowadzać eliminacje, a rowery klubom dostarczały sponsorujące je zakłady pracy bądź związek kolarski.

Dziś w imprezach młodzieżowych startuje po kilkunastu zawodników. Trenerzy klubu Społem sami złożyli 80 rowerów, żeby zawsze były do dyspozycji i by rodzice nie musieli ich wozić samochodami. Za wszelką cenę chcą przygarnąć młodych do kolarstwa torowego.

W klubie działają tylko grupy młodzieżowe, ale z dobrymi rezultatami. Paulina Petri należy do najlepszych młodziczek w kraju. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni zawodnicy Społem wciąż trenują na torze w parku Helenów, tam gdzie kiedyś jeździli Bekowie, Nowicki, Sujka i zbudowali legendę tego miejsca.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku