Akcja groteskowego „dramatu ze sfer żandarmeryjnych w trzech aktach”, który miał prapremierę po śmierci Stalina w okresie odwilży w 1958 roku w reżyserii Jana Świderskiego, rozgrywa się w abstrakcyjnym państwie, a centralnym wydarzeniem jest chęć podpisania aktu lojalności wobec władzy przez ostatniego więźnia politycznego. Deklaracja ta wstrząsa posadami państwa, ponieważ w takiej sytuacji rację bytu traci jego aparat złożony z sędziów, policjantów, strażników więziennych. Policja namawia więc więźnia, by nie podpisywał tego aktu. Gdy to się nie udaje, policja sama dokonuje sfingowanego zamachu na Regenta, za jego zgodą. W ten sposób władza zostaje ocalona, a policja znów staje się potrzebna.
Jednocześnie sztuka pozbawiona jest odniesień, które pozwoliłyby umiejscowić dramat w konkretnym czasie i przestrzeni. „Sztuka ta nie zawiera niczego poza tym, co zawiera, to znaczy nie jest żadną aluzją do niczego, nie jest też żadną metaforą i nie trzeba jej odczytywać” – pisał Mrożek w „Uwagach o ewentualnej inscenizacji”. Dzięki temu w 1958 roku autor zmylił cenzurę, a sztuka nie została zatrzymana.
W radiu i na scenie
Adaptacja pierwszej sztuki Sławomira Mrożka, której dokonała dla łódzkiego Teatru Nowego Martyna Quant, jest nowym odczytaniem sztuki. W pewnym z gruntu sprawiedliwym państwie z demokratycznie wybraną władzą pustoszeją więzienia. Gdy kraj rozkwita, a społeczeństwo jest lojalne, prawomyślne i szczęśliwe, policja traci rację bytu. Tę podtrzymuje jeszcze ostatni osadzony. Dramat się zaczyna, kiedy jedyny więzień polityczny postanawia raz na zawsze zerwać z przeszłością.
Okazuje się, że groteska przepełniona aluzjami politycznymi z czasów PRL, także w realiach demokratycznie rządzonych państw, nie przestaje być aktualna. Pokazane w „Policji” mechanizmy społeczne i postawy uwikłanych w nie osób pozostają czytelne nie tylko w polskim kontekście. Metafora państwa totalitarnego staje się znowu ostrzeżeniem dla współczesnej Europy. Wskazuje na problem władzy, towarzyszącego jej oportunizmu, konformizmu.
– Wiele osób, które sięgają dziś do „Policji”, uderza jej brutalna aktualność. Uderzyła i mnie, choć ciekawość wzbudził przede wszystkim jej autor – powiedziała nam Martyna Quant. – W „Policji” Mrożka zainteresowała mnie przede wszystkim młodość Mrożka. Idzie jednak o młodość niepozbawioną jednej pożądanej przeze mnie właściwości. To znaczy wnikliwego, jak na debiutanta, myślenia. Grzechy młodości widoczne w formującym się dopiero stylu teatralnym autora „Tanga” ośmieliły mnie, by dotknąć tego tekstu. Przenikliwość 28-letniego dramaturga sprawiła, że chciałam go dotknąć, jak najuważniej, świadomie i rozumnie.