Jak wspomina Małgorzata Sikorska-Miszczuk w sztuce opublikowanej w listopadowym numerze „Dialogu”, jest autorem co najmniej tysiąca stron na własny temat. Bardzo mocno wpisał się w zbiorową pamięć, a wiele używanych przez niego rekwizytów nabrało symbolicznego znaczenia bądź też uległo stereotypizacji. To dżinsowa koszula z czasów, gdy był ministrem, kucharska czapka z okresu, gdy serwował zupę potrzebującym, termos, nad którego zawartością zastanawiano się z życzliwością lub złośliwie, a także nieustannie palone papierosy.
Totalny kochanek
– Do Jacka Kuronia zrobiłam co najmniej dwa podejścia – mówi nam Małgorzata Sikorska-Miszczuk.
– Pierwszym był tekst sztuki opublikowanej w „Dialogu”. Drugie to wersja sceniczna, która znacznie się różni od tej drukowanej. I nie chodzi tylko o specyfikę teatru, gdzie praca przed premierą trwa do ostatniej chwili. Wyrzucenie z siebie pierwszej wizji sztuki zaowocowało nowymi myślami na temat Jacka Kuronia. Może też oczyściło wcześniejsze pomysły i wyklarowało sposób pisania o człowieku, który chorował na Polskę: dla którego Polska i edukowanie Polaków były najważniejsze.
Dramatopisarka zaznacza, że tak mówi się o wielu politykach, ale nie w przypadku wszystkich jest to prawda: – Tymczasem Kuroń jest wyjątkiem, bo był totalnym kochankiem Polski.
Mówiąc to, autorka „Pasji według św. Jacka” tłumaczy, dlaczego zrobiła podczas naszej rozmowy taki wstęp: