Wyczółkowski był tytanem pracy. Szacuje się, że stworzył od czterech do sześciu tysięcy dzieł, choć razem z grafiką mogło być ich jeszcze więcej. Tworzył swobodnie w różnych nurtach sztuki: realizmu, impresjonizmu, modernizmu, symbolizmu. Malował obrazy olejne, pastele, akwarele, tempery, uprawiał rysunek i grafikę. Tematyka jego dzieł jest równie zmienna. Od pejzaży i motywów ludowych do obrazów salonowych, od „Orki na Ukrainie” i „Kopania buraków” do „Gry w krokieta” czy „Ujrzałem raz” . Od obrazów natury po architekturę. Od dekoracyjnych kwiatów do wspaniałych portretów ludzi swojej epoki.
Ta obfitość to z jednej strony erupcja niezwykłego talentu, z drugiej konieczność zarabiania na życie, a potem chęć sprostania rosnącemu popytowi na jego dzieła, gdy był już powszechnie znany.
W stałej części bydgoskiej ekspozycji można zobaczyć zaskakujący wynalazek artysty: sztalugę na szynach zwaną tramwajem gościeradzkim (od majątku Gościeradz pod Bydgoszczą, w którym mieszkał). Gdy w pracy nabierał rozpędu, służba kręciła korbką przy sztaludze, co pozwalało ją oddalać lub przybliżać, i na wezwanie błyskawicznie podawała farby. W ferworze Wyczółkowski wołał tylko ich numery, a służba, choć dobrze zorientowana, nieraz nie nadążała za jego tempem.
Artysta swymi pracami sam hojnie obdarowywał różne muzea.
– Darował je do Muzeum Narodowego w Krakowie, Galerii Lwowskiej, Muzeum Wielkopolskiego, dziś Narodowego w Poznaniu – przypomina Ewa Sekuła-Tauer, kierownik Działu Leona Wyczółkowskiego Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. – Także inne muzea mają jego prace, np. w Łodzi czy we Wrocławiu – dodaje. – Ale my jesteśmy muzeum wiodącym z naszą kolekcją liczącą 725 prac malarskich i graficznych oraz 900 rysunków w 15 szkicownikach, a także z bogatymi zbiorami biograficznymi: listami, dokumentami, zdjęciami, pamiątkami, wyposażeniem pracowni.