Reklama
Rozwiń

Wszystkie metamorfozy Wyczóła

Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy nie tylko nosi imię Leona Wyczółkowskiego, jednego z największych malarzy przełomu XIX i XX wieku, ale także ma wyjątkową kolekcję jego dzieł.

Publikacja: 25.01.2017 00:30

„Dom” Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy mieści ogromną kolekcję jego prac.

„Dom” Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy mieści ogromną kolekcję jego prac.

Foto: Materiały Prasowe/Własność Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszcz

Wyczółkowski był tytanem pracy. Szacuje się, że stworzył od czterech do sześciu tysięcy dzieł, choć razem z grafiką mogło być ich jeszcze więcej. Tworzył swobodnie w różnych nurtach sztuki: realizmu, impresjonizmu, modernizmu, symbolizmu. Malował obrazy olejne, pastele, akwarele, tempery, uprawiał rysunek i grafikę. Tematyka jego dzieł jest równie zmienna. Od pejzaży i motywów ludowych do obrazów salonowych, od „Orki na Ukrainie” i „Kopania buraków” do „Gry w krokieta” czy „Ujrzałem raz” . Od obrazów natury po architekturę. Od dekoracyjnych kwiatów do wspaniałych portretów ludzi swojej epoki.

Ta obfitość to z jednej strony erupcja niezwykłego talentu, z drugiej konieczność zarabiania na życie, a potem chęć sprostania rosnącemu popytowi na jego dzieła, gdy był już powszechnie znany.

W stałej części bydgoskiej ekspozycji można zobaczyć zaskakujący wynalazek artysty: sztalugę na szynach zwaną tramwajem gościeradzkim (od majątku Gościeradz pod Bydgoszczą, w którym mieszkał). Gdy w pracy nabierał rozpędu, służba kręciła korbką przy sztaludze, co pozwalało ją oddalać lub przybliżać, i na wezwanie błyskawicznie podawała farby. W ferworze Wyczółkowski wołał tylko ich numery, a służba, choć dobrze zorientowana, nieraz nie nadążała za jego tempem.

Artysta swymi pracami sam hojnie obdarowywał różne muzea.

– Darował je do Muzeum Narodowego w Krakowie, Galerii Lwowskiej, Muzeum Wielkopolskiego, dziś Narodowego w Poznaniu – przypomina Ewa Sekuła-Tauer, kierownik Działu Leona Wyczółkowskiego Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. – Także inne muzea mają jego prace, np. w Łodzi czy we Wrocławiu – dodaje. – Ale my jesteśmy muzeum wiodącym z naszą kolekcją liczącą 725 prac malarskich i graficznych oraz 900 rysunków w 15 szkicownikach, a także z bogatymi zbiorami biograficznymi: listami, dokumentami, zdjęciami, pamiątkami, wyposażeniem pracowni.

Zbiory te pochodzą przede wszystkim z daru żony artysty, Franciszki, a także z daru wieloletniego przyjaciela – Kazimierza Szulisławskiego – oraz z zakupów samego muzeum.

Pan profesor

Muzeum w Bydgoszczy organizuje także wystawy czasowe. W ubiegłym roku z okazji 80. rocznicy śmierci artysty zaprezentowało dwie: „Od pomysłu do dzieła Leona Wyczółkowskiego” i „Leon Wyczółkowski o sobie – autoportrety”. (Tę drugą można jeszcze oglądać do 26 lutego). Artysta stworzył kilkadziesiąt autoportretów; na bydgoskiej wystawie zobaczymy 30 wybranych z nich.

– Przedstawiają go w różnych okresach życia – młodego Wyczółkowskiego, potem pewnego siebie, zdecydowanego pana profesora krakowskiej ASP, patrzącego nam śmiało w oczy. Następne, powstałe po I wojnie światowej, pokazują go coraz bardziej refleksyjnego i zadumanego. Są też świetne autoportrety ze schyłku życia, przedstawiające starego artystę, trochę jakby już odwróconego od życia, spoglądającego gdzieś w dal – opowiada kuratorka Ewa Sekuła-Tauer.

Autoportret, który reprodukujemy, pochodzi z 1910 roku, gdy artysta był na Huculszczyźnie. Na głowie ma baranią czapkę huculską. Fantazji nigdy mu nie brakowało, bo z tego okresu pamiętamy też jego wizerunek w malowniczym chińskim kaftanie. Jednak na portrecie z Huculszczyzny nie zapomina bez reszty o swej roli profesora. Nosi starannie dobrany garnitur i krawat.

Jako profesora uczniowie Akademii w Krakowie i w Warszawie bardzo dobrze go wspominali. „W szkole ustosunkował się Wyczół do uczniów bardzo serdecznie, życzliwie, bez przesadnej napuszystości i pozy c.k. profesorskiej, jaką się u niektórych jego kolegów w Akademii tak często spotykało (…). Był znany ze swej ofiarności, niejednemu udzielał pomocy materialnej, rozdawał farby całymi kompletami, płótna, a nawet kosztowne przyrządy malarskie. Protegował uczniów w kołach dobrze sytuowanych swoich przyjaciół, tak zwanych mecenasów” i niejednokrotnie zapraszał do współpracy przy wykonywaniu zamówień, które sam nie był w możności w terminie wykonać” czytamy we „Wspomnieniach i listach” zebranych przez Marię Twarowską.

Temu szlachetnemu wizerunkowi towarzyszą też anegdoty ze szczyptą pikanterii, jak to w pracowni Wyczóła na krakowskiej ASP pozowały nagie modelki. Nikogo jednak nie powinno to dziwić, żył przecież przede wszystkim w kręgu młodopolskiej bohemy.

W Gościeradzu i Bydgoszczy

Leon Wyczółkowski był także zamiłowanym kolekcjonerem, jak i jego przyjaciel – oryginał Feliks Manggha Jasieński. W latach 1921–1922 Wyczółkowski przekazał swój pokaźny zbiór kolekcjonerski Muzeum Wielkopolskiemu w Poznaniu. Są w nim dzieła rzemiosła artystycznego, głównie wschodnie tkaniny, wazony, szkła, meble, ale też prace malarskie i graficzne. Władze uznały, że artyście należy się gratyfikacja, i wypłaciły mu z wdzięczności 10 mln marek. Wyczółkowski kupił za nie dworek w Gościeradzu, 18 km na północ od Bydgoszczy.

Malarz od dawna myślał o zakupie dworku podobnego do tego, w jakim się wychowywał u dziadków w Rososzy (można go zobaczyć w bydgoskim muzeum na zachowanej laurce z 1870 roku, którą Leon namalował na złote gody dziadków). Teraz jego marzenie się spełniło. Pierwotnie dworek był drewniany; w 1935 roku artysta polecił rozebrać go do fundamentów i zbudować dwór murowany. Dziś jest on w rekach prywatnych, chociaż malarz miał nadzieję, że wróci kiedyś do państwa i będą się tam odbywały warsztaty graficzne.

Kiedy artysta zamieszkał w Gościeradzu, coraz częściej zaczął bywać także w Bydgoszczy. Odwiedzał wówczas powstałe rok wcześniej w mieście muzeum. W 1924 roku odbyła się w nim wystawa jego prac: „Grafika i akwarele Leona Wyczółkowskiego”. Twórca ofiarował po niej muzeum litograficzny portret generała Władysława Junga z dedykacją „dla Muzeum Bydgoskiego L. Wyczół 1924″. W 1928 roku uczestniczył w Wystawie Nabytków, w 1934 miał znów indywidualną „Wystawę dzieł Leona Wyczółkowskiego”.

Kiedy umarł w 1936 roku, żona Franciszka Wyczółkowska, zgodnie z wolą malarza, przekazała w następnym roku bydgoskiemu muzeum olbrzymią kolekcje po nim wraz z wyposażeniem pracowni.

Franciszka i Leon byli sobie bardzo oddani, chociaż nie był to związek konwencjonalny. Malarz ożenił się z Franciszką Panek dopiero w 1916 roku; wcześniej przez 20 lat była jego gospodynią. Do małżeństwa przekonała go podobno zaprzyjaźniona aktorka Idalia Pawlikowska. Franciszka i Leo wzięli ślub w krakowskim kościele św. Floriana i przeżyli ze sobą kolejne 20 lat. Przed i po ślubie malarz nigdy nie zapominał wysłać jej wiadomości z rozlicznych podróży po świecie, w których pisał nie tylko o sprawach prozaicznych, lecz i oglądanych wystawach; dedykował jej też malowane kwiaty i uwieczniał na portretach. Ona z kolei dbała o niego i dom; pomagała w transakcjach sprzedaży obrazów.

Franciszka umarła w 1943 roku. Spoczywa razem z mężem na cmentarzu w Wtelnie pod Bydgoszczą.

W 2009 roku Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy przeniosło zbiory patrona do zrewitalizowanego budynku „Leon Wyczółkowski” na Wyspę Młyńską i tam obecnie można je oglądać

W Muzeum Wyczółkowskiego są dzieła ze wszystkich okresów twórczości – od wczesnych obrazów olejnych z końca XIX w., powstałych pod wpływem twórczości Wojciecha Gersona i Jana Matejki, po ostatnie, niedokończone „Kwiaty w dwuotworowym wazonie”.

Nie brakuje prac z dziesięcioletniego bardzo ważnego okresu ukraińskiego, w którym ujawniła się w jego luministyczna wrażliwość na grę światła, wzajemne oddziaływanie barw i kontrastów.

Są też prace z lat krakowskich z przewagą zabytkowej architektury. Pejzaże Tatr, wspominane już kwiaty, portrety i autoportrety.

Znaczącą grupę stanowią prace powstałe w okresie gościeradzkim: świerki, cisy, dęby malowane tuszem, akwarelą czy pastelami, oraz widoki z Pomorza. Szkice ołtarza z kościoła Cystersów w Koronowie. Właśnie z Gościeradza mistrz wyruszał również na słynne wyprawy w plener, szlakiem Wisły, szkicował architekturę Torunia, Grudziądza czy Chełmna. I te prace także można oglądać w Bydgoszczy.

Nie udało się dotychczas tylko znaleźć żadnego obrazu czy rysunku przedstawiającego Bydgoszcz. Wydaje się to aż nieprawdopodobne, więc Muzeum Wyczółkowskiego nie traci nadziei, że taka praca może jeszcze kiedyś się pojawić.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: m.kuc@rp.pl

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku