Sztuka ma aż dwóch twórców. Pedro Calderón de la Barca, jeden z największych dramatopisarzy, znany u nas m.in. z „Życia snem”, napisał również „Przypadek i błąd” oraz „Panią i służącą”. Jarosław Marek Rymkiewicz, wybitny polski poeta, eseista i dramaturg, połączył ich motywy pod jednym tytułem. Typowe dla dramatu hiszpańskiego jest mieszanie gatunków i stylów, tragizmu i komizmu oraz łączenie losów bohaterów z różnych warstw społecznych.
Akcja sztuki rozgrywa się w ciągu kilku dni w pałacu i ogrodzie w Parmie. Bohaterami są dwie pary. Roberto, syn księcia Parmy oraz Diana, księżniczka mantuańska – to sekretni kochankowie, których życie już dawno zostało zaplanowane wbrew ich woli. Oboje mają wstąpić w zaaranżowane przez rodziców i swatów związki małżeńskie. Druga para to plebejskie małżeństwo ogrodników – Gilety i Perota. Ich związek stanowi przeciwieństwo relacji, która łączy książęcą parę. Głośne, hałaśliwe i wulgarne zachowanie ogrodników kontrastuje z nastrojem uniesienia, które towarzyszy Dianie i Robertowi. Ogrodnicy zdradzają się i nie mówią do siebie wierszem, tylko krzyczą.
Historia nabiera tempa w związku z pomyłką. Zamiast Diany zostaje porwana ogrodniczka Gileta. Bo sztuka oparta jest na motywie, który w tradycji widowisk teatralnych – mięsopustnych, a więc karnawałowych – nazywany był „z chłopa król”. Opowiadał o nagłym awansie osoby z nizin społecznych na szczyty, co odbywało się w formie żartu dobrze urodzonych bohaterów, ciekawych, co się będzie działo dalej. W ten sposób realizował się motyw życia jako snu i snu jako rodzaju wejrzenia w kulisy życia.
Spektakl Englerta
– Propozycja wystawienia komedii w naszym teatrze wyszła ode mnie i padło na „Księżniczkę na opak wywróconą” – mówi Robert Kuraś, który kilka lat temu wystąpił w inscenizacji tego tytułu w Teatrze Narodowym przygotowanej przez Jana Englerta z udziałem Małgorzaty Kożuchowskiej, Ewy Konstancji Bułhak i Grzegorza Małeckiego w 2010 roku. – W spektaklu dyrektora Englerta występowałem jako akrobata i odpowiadałem za przygotowanie akrobacji, w tym salt i szermierki. Spektakl cieszył się dużym powodzeniem, zagraliśmy go prawie 100 razy. Jan Englert traktował przedstawienie jako zabawę w teatr, odbywającą się w formule „teatr w teatrze”. Wiele było też filozofii życia jako snu. To było świetne przedstawienie – komedia, znakomicie grana, ale z głębszym, mocnym przesłaniem. Pamiętam, że Gileta była rozbierana z dworskiego kostiumu bardzo brutalnie, aktorzy grali to niezwykle dosłownie.
Robert Kuraś stał się w Teatrze Narodowym człowiekiem od zadań specjalnych – poza akrobacjami dotyczyło to również zadań kaskaderskich albo ruchowych.