Dla działaczy klubowych jest oczywiste, że stadion spowoduje odrodzenie klubu, który w latach 70. i 80. odnosił sukcesy w międzynarodowej piłce. Już teraz wykupiono 5,5 tysiąca karnetów, a przecież są jeszcze trzy miesiące do rozpoczęcia rundy. Marcin Ferdzyn, były prezes klubu (obecnie nikt nie pełni tej funkcji), uważa, iż jest szansa, że podczas najlepszych meczów wiosennych frekwencja wyniesie nawet do 10 tysięcy widzów.
– Będzie to miejsce, gdzie nie wstyd kogoś zaprosić. Zwłaszcza ma to znaczenie dla przedsiębiorców. Spodziewamy się dochodów z tytułu sprzedaży lóż biznesowych – mówi Ferdzyn. W większości nowoczesnych stadionów loże są jedną z podstaw sukcesu finansowego. Zapraszanie partnerów biznesowych na mecze jest coraz modniejsze.
Spór o korzenie
Nowy stadion Widzewa, przypominający nieco obiekt Cracovii, jest dość nietypowy. Przede wszystkim jest otwarty. Nie został odgrodzony od miasta żadnym wysokim parkanem, wchodzi się prosto z ulicy, jak do budynku. Zresztą klub chce to wykorzystać. Część powierzchni będzie wynajmowana na biura, działalność komercyjną i prawdopodobnie, placówkę medyczną.
Z zewnątrz, od alei Piłsudskiego, stadion jest niepozorny, choć efektowny. Ojciec byłego prezesa, Jacek Ferdzyn, który jest architektem i projektantem obiektu, mówi, że ma on „charakter łódzki i widzewski”. To dla niego istotne, jako że jest kibicem Widzewa od ponad 40 lat. Część elewacji zrobiona jest z czerwonej cegły. Ma ona nawiązywać do brytyjskich korzeni klubu.
Co do daty i okoliczności powstania Widzewa narosło wiele sporów. W ostatnich latach forsuje się tezę, że został założony jako klub przy zakładach Widzewskiej Manufaktury. Inna teoria, przewijająca się od kilkudziesięciu lat głosi, że wśród osób odpowiedzialnych za założenie TMRF Widzew (powstał w 1910 roku, istniał do 1915, zaś w 1922 roku powstał RTS, stąd rozbieżności) byli Anglicy oraz Szkoci. Dlatego jeśli ktoś będzie miał skojarzenia ze stadionem Ibrox Park, siedzibą Glasgow Rangers, nie będzie to przypadkowe. Podobnie z Old Trafford, siedzibą Manchesteru United, którego część jest wykończona właśnie w tym stylu. Przez lata w odniesieniu do Łodzi używano zresztą nazwy „polski Manchester”, ze względu na dominację przemysłu włókienniczego w obu tych miastach. Jacek Ferdzyn nie ukrywa, że przez lata był zafascynowany brytyjskimi stadionami.