Młodzi pianiści nad Brdą

Ten konkurs uczy świat trudnej nazwy Bydgoszcz – mówi Henryk Martenka, wiceprezes Towarzystwa Muzycznego im. I. J. Paderewskiego.

Publikacja: 23.11.2016 22:00

Festiwal to  przede wszystkim promocja muzyki  i kultury polskiej.  Bo Jan Paderewski jest ikoną Pol

Festiwal to przede wszystkim promocja muzyki i kultury polskiej. Bo Jan Paderewski jest ikoną Polski wykraczającą poza muzykę.

Foto: materiały prasowe

Rz: Jak narodziła się idea Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Ignacego Jana Paderewskiego, którego dziesiąta edycja zakończyła się w minioną niedzielę?

Henryk Martenka: Pomysł wykiełkował z Ogólnopolskiego Konkursu im. Paderewskiego, który po raz pierwszy odbył się w 1961 roku w Filharmonii Pomorskiej. Wymyślił go ówczesny dyrektor tej instytucji Andrzej Szwalbe. Konkurs miał być rodzajem preselekcji do Konkursu Chopinowskiego. Polscy studenci mieli się zaprezentować w rywalizacji bydgoskiej, by potem bez dodatkowych eliminacji stać się uczestnikami Konkursu Chopinowskiego. Pierwszym zwycięzcą został Jerzy Maksymiuk.

Dlaczego więc II konkurs odbył się dopiero w 1986 roku, czyli po ćwierć wieku?

Wiąże się to ze śmiercią inicjatorów imprezy, czyli Henryka Sztompki, Stanisława Szpinalskiego i Jerzego Żurawlewa. Andrzej Szwalbe nie zdecydował się wtedy kontynuować tego przedsięwzięcia. W 1985 roku reaktywował konkurs Jerzy Sulikowski, profesor bydgoskiej Akademii Muzycznej. W 1998 roku zrodziła się inicjatywa umiędzynarodowienia konkursu. Zorganizowano dwie edycje – 1998 i 2001 roku, które nie spełniły oczekiwań organizatorów i w 2004 roku konkurs odbył się pod nowym kierownictwem artystycznym, z nowym regulaminem i nowymi nagrodami. Teraz jest to już uznany konkurs międzynarodowy, członek Federacji Międzynarodowych Konkursów Muzycznych z siedzibą w Genewie, członek Fundacji Alink-Argerich od 2007 roku. Dyrektorem artystycznym jest Piotr Paleczny. Organizatorem – Towarzystwo im. Paderewskiego w Bydgoszczy, któremu prezesuje prof. Katarzyna Popowa-Zydroń.

W nowym rozdaniu wzrosła pula nagród dla zwycięzców…

Od 2004 roku wynosi ona 64 tysiące euro, więc jest porównywalna do nagród Konkursów Chopinowskiego czy Czajkowskiego i w Moskwie.

Jakie cele postawili sobie organizatorzy konkursu?

Przede wszystkim promocja samej postaci Paderewskiego oraz muzyki i kultury polskiej. Ignacy Jan Paderewski jest bowiem ikoną Polski wykraczającą poza muzykę. W niektórych kręgach znanym nawet bardziej niż Jan Paweł II czy Lech Wałęsa. Do dziś jest bardzo żywym symbolem zwłaszcza w Ameryce. Jako człowiek sukcesu zarówno w sztuce, jak i polityce.

Bydgoski konkurs to także okazja promocji młodych artystów.

Z tą młodością bywa różnie. Impreza jest przewidziana dla uczestników, którzy nie skończyli 32 roku życia, czyli pianistów już dojrzałych. Są oczywiście fenomeny, takie jak 18-letni Rosjanin Nikita Mndoyants czy tegoroczny laureat Hyuk Lee, Koreańczyk, który ma lat 16. Ale to wyjątki nie potwierdzające reguły. Średni wiek uczestników to 25 – 28 lat. To trudny konkurs złożony z trzech etapów: solistycznego, kameralnego i gry z orkiestrą symfoniczną.

A jak ocenia pan poziom tegorocznej imprezy?

W zgodnej opinii jurorów, a także widzów, również tych, którzy oglądali konkurs w internecie poziom był bardzo wysoki. Jak wspomniałem, to bardzo trudny konkurs, wymaga niezwykle solidnego przygotowania. Nie ma więc tu tzw. konkursowych turystów, czyli pianistów liczących na łut szczęścia. Po drugie – nabór odbywa się w trybie eliminacji zagranicznych. Prowadzone są w Tokio, Nowym Jorku, Moskwie, Warszawie, Wiedniu, Seulu, Pekinie. Tam spośród około dwustu startujących do Bydgoszczy zapraszanych jest czterdziestu. W tym roku – to też świadczy o poziomie imprezy – owo minimum spełniło pięćdziesięciu sześciu uczestników, z których czterdziestu siedmiu przyjechało do Bydgoszczy. Piotr Paleczny, który przyglądał się wszystkim eliminacjom, przyznał, że uczestnicy od czasu zwycięstwa w eliminacjach do czasu przesłuchań w Bydgoszczy pracowali bardzo solidnie i zrobili duże postępy.

Powiedzmy coś o tegorocznym zwycięzcy, czyli 16- letnim Koreańczyku. To cudowne dziecko wyraźnie podbiło serca i jurorów i publiczności.

Hyuk Lee przypomina mi innego Koreańczyka Seong-Jin Cho, laureata ostatniego Konkursu Chopinowskiego, który po tym zwycięstwie ma zaproszenia na koncerty z niemal całego świata. Gdy nasz laureat Hyuk Lee wyszedł na estradę, miało się wrażenie, że to rzeczywiście jeszcze dziecko. Szybko okazało się, że ma nieprawdopodobną technikę, a do tego robi wrażenie estradowego zwierzęcia. Mimo swej nikłej postury panował nad orkiestrą, to on panował nad dyrygentem w trakcie koncertu Rachmaninowa. Widać, że to niezwykle silna osobowość, choć wygląda jak dzieciak.

Jest więc szansa, że bydgoski Konkurs im. Paderewskiego stanie się dla niego trampoliną do międzynarodowej kariery.

Zapewne tak, zważywszy na liczbę nagród pozaregulaminowych, a są to głównie koncerty, recitale, od Japonii po Stany Zjednoczone, także w Polsce. To pokazuje duży wymiar jego osobowości artystycznej. I myślę, że jeszcze o nim usłyszymy. A on będzie wspominał Bydgoszcz ze szczególnym sentymentem.

Bo przecież ten konkurs to także wielka promocja Bydgoszczy…

W tym roku jedna z naszych stałych słuchaczek, melomanka, która przyleciała z Zurychu, a jeździ na wielkie imprezy muzyczne świata i jest wielką admiratorką Paderewskiego, powiedziała: „Ten konkurs uczy świat trudnej nazwy Bydgoszcz i zwraca uwagę na mapie miejsce, gdzie leży to miasto”. Myślę, że to najlepsza definicja całej tej turystyki zagranicznej. Tak, jak ludzie jeżdżą na festiwal Ryszarda Wagnera i uczą się trudnej do napisania nazwy bawarskiego miasta Bayreuth, czy kilku innych równie trudnych nazw, tak festiwal Ignacego Jana Paderewskiego prezentuje światu Bydgoszcz. Melomani mogą przy okazji wizyty w naszym mieście podziwiać jego klimat, malownicze zaułki czy piękną operę.

Rz: Jak narodziła się idea Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Ignacego Jana Paderewskiego, którego dziesiąta edycja zakończyła się w minioną niedzielę?

Henryk Martenka: Pomysł wykiełkował z Ogólnopolskiego Konkursu im. Paderewskiego, który po raz pierwszy odbył się w 1961 roku w Filharmonii Pomorskiej. Wymyślił go ówczesny dyrektor tej instytucji Andrzej Szwalbe. Konkurs miał być rodzajem preselekcji do Konkursu Chopinowskiego. Polscy studenci mieli się zaprezentować w rywalizacji bydgoskiej, by potem bez dodatkowych eliminacji stać się uczestnikami Konkursu Chopinowskiego. Pierwszym zwycięzcą został Jerzy Maksymiuk.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej